Pokolenie dzieci, jak nie da się politycznie, to rozwalim tankami! :mrgreen:
To jest temat o kulturze, historii i ew. polityce, a nie o armii. Ocenianie który kraj jest lepszy na bazie sprzętu jaki posiada, bo RozHpHaLi cZeRPhonYc|-| lub hAmbÓrgeroPHcuFF jest nieco nie na miejscu...
Temat o wojsku jest gdzieś indziej, jednak moje przemyślenia:
@Dziki - wojska FR opierają się nadal na terrorze i wręcz analfabetyzmie. W krajach zachodnich zwiażek oficer-dowódca jest raczej partnerski. Czy Bundeswehra lub Ejercito de Tierra walczą przez to gorzej? Nie, i do tego ponoszą mniejsze straty, a dla mnie wartość pojedynczej jednostki jest nadrzędna.
@Terminus - Co do Biesłany i Osetii... nie winiłbym spetznatzu jako jednostka, ale rząd. Nie zapominaj, że w swoim założeniu spetznatz to typowe siły zbrojne, przede wszystkim do taktyki zielonej. Szturmy na budynki/sytuacje terrorystyczne to nie jest ich najmocniejsza strona. Tutaj rząd powinien np. zainwestować w OMON i jego zespoły spetznatz i w końcu wykształcić dobrą antyterrorkę.
Do tego nie wiemy czy i jak amerykanie by sobie poradzili w takiej sytuacji. SWAT jest znany z szturmów na małe lokacje z małą ilością przeciwników i różne z zakładnikami; nie znam słynnej akcji amerykańskich CT na taką skalę. Nie wiemy co by było, gdyby np. Pół Harvardu zdobyłoby 30 facetów i kobiet z bronią długą w tym RPG, któzy są obwieszeni ładunkami i mają500 zakładników.
Finalnie, muszę się zgodzić z poglądem Dzikiego:
ale przez to Amerykanie gdy utracą swoje gadżety stają się bez silni.
Gadżety to nie tylko satelity, to po prostu wsparcie powietrzne czy żywność. Realizowałem w ASG amerykańskie programy szkoleniowe. Założenia nastawione na survival są minimalne, a nawet jeśli to co najmniej wypatrzone. Żołnierz US Army zakłada, że zawsze otrzyma wsparcie, nie ma środków zaradczych na jego brak. Może kiedyś nastąpić sytuacja, gdy żołnierz będzie zdany na siebie i zwykle źle się to kończyło (Tora Bora, jeden gość wyszedł żywy. Sytuacja była gówniana, ale na wojnie takie sytuacje mogą zdarzać się masowo). Była także np. pewna afera związana z faktem, że żołnierze w Iraku nie otrzymali przez przypadek gogli. Odmówili wzięcia udziału w walkach o Falluyah, ponieważ... nie byli wystarczająco chronieni. No sorry, ale to nie jest zachowanie godne żołnierza...
Kiedyś o tym pisałem: rosyjskie siły zbrojne uważam za niewydajne, skorumpowane, głupie i okrutne, ale pewien szacunek do nich mam. Do amerykańskiej armii szacunku ni mam ani trochę. Dlaczego?
Bo tak naprawdę od Korei nie widzieliśmy ich w akcji. Oba Iraki został zaatakowane kosmiczną przewagą technologiczną i liczebną, a Afganistan de facto w 2001r. nie posiadał armii. Armie za to posiada Iran. Silną. Może nie powalająco wyposażoną, ale najsilniejszą w regionie (IMHO lepszą niż Pakistan). Powiem jankesom "Szanuję was i to zaje*iście!" gdy zobaczę ich np. na granicy chińsko-afgańskiej leżących w umazanych okopach i zesranych widokiem szarżujących na nich czołgów np. Type-96. Bez lotnictwa, bez Abramsów. Żołnierzy samotnych, ale dobrze wyposażonych i wyszkolonych. Po - można rzec - cudach ich przodków np. na Guadalcanal powinno być to wykonalne. Chcę widzieć żołnierza amerykańskiego głodnego, brudnego, przerażonego i przystrzelanego. Wtedy poczuję do nich respekt, bo na razie to dla mnie ziomki z osiedla, którzy niczym nade mną nie górują.
PS: Jeszcze jedno słowo na mój ukochany Multicam a pogadamy inaczej...