Był to mój pierwszy S.T.A.L.K.E.R.'owski sen, ale raczej szybko go nie zapomnę, mamuśka też (wyj. niżej)
Zaczęło się od tego, że w Czystym Niebie miałem zaj... zabić pijawkę w magazynach wojskowych. Pech pechem, w momencie kiedy pijawka podbiegła do mnie, chcąc się ujawnić, ja wcisnąłem escape i poszedłem się odlać (było grubo po 04:00). Wracam niczego nieświadomy, włączam grę, a tam mi taki wielki ryj wyskakuje, jak mnie odrzuciło, to prawie w przeciwległą ścianę z krzesłem wkomponowałem. Jeszcze tej nocy miałem dziwaczny sen...
Obudziłem się coś koło 04:30, dokładnie zbudziło mnie pukanie do drzwi. Podchodzę, otwieram je. Wtedy do domu wpadają mi... tak, zgadliście PIJAWY, w... pełnym wyposażeniu SWAT'u (kombinezony, karabinki itd...)
Jeden/na (
) zaczął mnie szarpać, więc przyłożyłem mu z sierpowego. Wtedy się obudziłem, a nade mną... Stała mamuśka z pięknym limem
. Okazało się, że zaspałem do budy
Ona chciała mnie obudzić, a w zamian zaczęła wyglądać jak rasowy terrier (plama na oku
) Co wydarzyło się potem, już nie opiszę, bo tego nie da się ocenzurować
. W każdym razie nie życzę nikomu takich snów (ani takich zakończeń
)