przez Dziki w 12 Kwi 2010, 22:43
Rozdział I Objawienie
Gdy pierwsze promienie, słońca wkradły się na tereny zony, Aleksji powoli zaczynał się rozbudzać. Z snu najpierw wyprowadził go wiatr, który delikatnie zaczął krążyć po strefie. Z początku się tym w ogóle nie przejął i jedynie starał się zasnąć ponownie. Mimo to został wyrwany i to dość brutalnie z snu, gdy to na jego klatkę piersiową, spadło coś ciężkiego a następnie odczuł szturchanie na swoim barku. W tym momencie powoli otworzył oczy. Niemal natychmiast zamknął je z powrotem, gdy to światło go mocno oślepiło. Dopiero po chwili dojrzał stojącego nas nim Wiktora z swoim L85A1. Wysoki i, wręcz monumentalnej postury starszy człowiek stał nad nim, patrząc niemal potępiającym wzrokiem w swego kompana i ciągle uderzał, jego bark swoim ciężkim wojskowym butem.
- Dalej wstawaj. – Odezwał się Wiktor i odszedł na bok, by Aleksji mógł się w spokoju przygotować. Ziewnął jeszcze kilka razy by po chwili zacząć po kolei pakować swoje rzeczy. Wszystko po kolei, PDA, wódkę, jedzenie, naboje oraz licznik Geigera. Zostały jeszcze lekki, przeciw-promienne które jednak, bez zastanowienia odpakował i połknął. Jakby nie patrzeć wysypisko było nadal jednym z najbardziej skażonych terenów w Czarnobylu, co nie sprzyjało przebywającym tutaj stalkerom. Gdy skończył się pakować, bardzo powoli wstał i rozejrzał wkoło. Wysypisko prezentowało się jednak zdecydowanie inaczej niż w nocy. Co prawda nadal, wszystkie hałdy śmieci, wraki zniszczonych samochodów czy tony powykręcanych metali sprawiały wrażenie niepokoju to jednak czuł się teraz nieco bezpiecznej. W swoje płuca powoli wciągnął powietrze i przewiesił swojego AKSU przez ramię. Wkręt w tym czasie przeglądał coś w swoim PDA siedząc na starej bardzo już podniszczonej oraz przerdzewiałej niebieskiej skrzynce. Wiktor z kolei przez swoją lornetkę dogłębnie badał okoliczny teren. Aleksji uważał tego starszego faceta, za dziwaka, lecz wiele razy mu pomógł. Może to właśnie, dlatego zabrał go z sobą ? Spokojnie westchnął i rzekł do swoich przyjaciół.
- Zbieramy się. No dalej Wkręt zbieraj się. – Gdy skończył mówić nałożył na swoją głowę typowy zielony kaptur i westchnął. Wkręt bez słowa, zszedł z skrzyni a Wiktor, z powrotem schował do pokrowca swoją lornetkę. W oddali można było już słyszeć szczekanie psów, lecz nie musieli się nimi zbytnio przejmować byli w końcu uzbrojeni po zęby. Aleksji powoli ruszył drogą do Bramy Powinności, która prowadziła dokładnie do samego Baru. Pogoda była iście piękna. Ciepło lało się z góry, a niebo było czyste i bez żadnej skazy. Cudowne miejsce można by powiedzieć, lecz tu w zonie to słowo straciło swoją ważność wiele lat temu podczas tego tragicznego wypadku. Tutaj zawsze coś czyhało na twoje życie, a jeśli nie mutanty to anomalie, a jeśli nie one to ludzie, którzy wbrew pozorem nawet w tak nieprzyjaznym środowisku byli wobec siebie bestiami. Prowadzący grupę Aleksji po chwili zszedł z drogi i zaczął iść przez wysokie trawy dokładnie w stronę Dolny Mroku. Podobno gdzieś tam miała znajdować się anomalia, która wytworzyła się po ostatniej emisji. Aleksji od czasu do czasu wyjmował swoje, PDA i oglądał mapę prowadzącą prosto do skupiska anomalii. Przy okazji patrząc w mały monitor, ujrzał na swoim nadgarstku szramę sporych rozmiarów, która ciągnęła się aż do barku. Była to jego wielka ułomność, do której jednak nigdy nie chciał się przyznawać. Mimo tego rzecz jasne nikt nie kwestionował jego skuteczności, lecz … to nie to samo. Chciał zostać w zonie dłużej, ale przez to…
- Wiecie, co wyczytałem? – Spytał wkręt trzymając PDA w rękach, gdy szli przez gęstą trawę i mijali kolejne góry śmieci, w których walało się dosłownie wszystko a same w sobie stanowiły wręcz śmiertelne niebezpieczeństwo dla nierozważnych stalkerów.
- Nie. – Odparł jak zwykle, zdawkowo Wiktor dzierżąc w swych rękach karabin i co chwila rozglądając się na boki jakby poszukiwaniu jakiegoś urojonego zagrożenia. Aleksji postanowił na razie milczeć, lecz nagle ujrzał przed sobą mały zagajnik brzozowy, gdzie powietrze dość dziwnie falowały i załamywało się. To było to miejsce. Stała tam jeszcze stara zniszczona wojskowa ciężarówka na której walały się brązowe beczki, w których prawdopodobnie kiedyś znajdowała się woda. Teraz nie było tam nic, kompletnie nic. Ten mały zagajnik sprawiał wrażenie swoistego małego, słowiańskiego raju, morderczego raju.
- Najemnicy, już wystawili zlecenie na Cienia. Dasz wiarę ? Ci debile myślą, że ktoś go wyda ! – Stwierdził niemalże z drwiną i uśmiechem na twarzy. Tym razem głos zabrał Aleksji a chwilę później jego buty zmiażdżyły kolejne trawy.
- A ile za niego dają ? – Spytał chowając PDA , by zaraz dobyć, detektora artefaktów „Wales” oraz standardowego i klasycznego pistoletu Colt 1911. Wkręt w tym czasie jeszcze raz spojrzał na swój monitor by wyszukać tą informację, po czym rzekł z niedowierzaniem w głosie. Młody chłopak chyba jeszcze nigdy nie słyszał tutaj o takiej kwocie.
- Dwieście tysięcy rubli ! Ja pier*ole ! Mógłbym sobie za to kupić nową broń, pancerze detektory może wyniósłbym się z tego syfu ! – Mówił głośno z wielkim zaangażowaniem. Aleksji uśmiechnął się pod nosem, po czym usłyszał, iż licznik Geigera zaczął wydawać z siebie typowy dźwięk, który informował o zagrożeniu promieniotwórczym. Wiktor jedynie głośno prychnął i spojrzał na Aleksjia , który zaczął nakładać na siebie maskę przeciw-gazową. Reszta uczyniła dokładnie to samo, gdy zbliżali się do tego miejsca. Im byli bliżej, tym bardziej promieniowanie rosło, a artefaktów ani śladu.
- To chyba każdy z najemników dołożył coś od siebie. Na serio się wnerwili. – Stwierdził z spokojem Wiktor nim jeszcze nałożył na siebie maskę. Aleksji z spokojem obchodził mały zagajnik brzozowy, w nadziei znalezienia czegoś ciekawego, najlepiej drogocennych artefaktów. Mimo to detektor nie informował nawet o anomalii, chociaż, wyraźnie dostrzegał to dziwne falowanie i zniekształcenia. Wiktor stał z boku i ponownie zajął się pilnowaniem dwójki przyjaciół, którzy sprawdzali pole anomalii, których w sumie tutaj nawet nie było. Wkręt po chwili po prostu zrezygnował i oparł się o stary wrak, ciężarówki. Nawet włożył już swój detektor do plecaka i patrzył na Aleksji, który z rozpaczą w oczach starał się coś znaleźć. Nie … nie odpuści póki czegoś nie znajdzie nie ma mowy. Nagle wiatr zawiał z wielką siłą a na detektorze Aleksjia pojawiła się wyraźna zielona kropka. Wszyscy zaniemówili z wrażenia a szczególnie on. Podejrzewał, że teraz jest dosłownie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Mimo to uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, ponieważ artefakt znajdował się … dokładnie w centrum zagajnika tam gdzie wszystko falowało. Aleksji spojrzał prosto w to miejsce, i zrobił krok na przód. Wkręt szybko wstał i rzekł do swego kompana.
- Ej ! Gdzie leziesz ?! Odbiło ci czy jak ?! – Aleksji nie zareagował jedynie szedł dalej, czuł wyraźnie zimny pot na swojej skórze oraz, dreszcze na swoich plecach. To nie mogło zwiastować nic dobrego. Ale musi … nie może teraz odpuścić … nie zginie z rąk bandytów o nie. Słyszał jak Wkręt krzyczy do niego z tyłu, ale to teraz się zupełnie nie liczyło. Wiatr wiał coraz mocniej w brzozy w spokoju szumiały wydając z siebie typowy dźwięk. Jego oddech stał się niezwykle gwałtowny, gdy nagle ujrzał przed sobą dziwny świecący punkt.
- Aleksji ! Do jasnej cholery stój ! Wracaj ! – Darł się ile miał sił w płucach Wkręt. Do niego jak podejrzewał nic nie docierało. Stracił już wszelkie pomysłu i patrzył jak jego przyjaciel wyciąga ręce w kierunku niewiarygodnie jasnego obiektu, tylko rzadkie artefakty miały takie niezwykłe właściwości. W tym momencie stało się coś naprawdę nie oczekiwanego. Aleksji po prostu się rozpłynął. Nic nagle zniknął, jakby wyparował, wraz z tajemniczym artefaktem. Wkręt patrzył z otwartymi ustami w tamto miejsce a z kolei Wiktor z spokojem podszedł do kompana i spojrzał krzywo w miejsce gdzie przed chwilą stał Aleksji.
- Co to k*rwa było…
*
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.
"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."