"Ostatni..."

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

"Ostatni..."

Postprzez Przemek77 w 07 Kwi 2010, 08:03

Nazywają mnie Hiena. Być może jestem już ostatnim stalkerem w Strefie. No.... pewnie jednym z ostatnich. O ile dobrze kojarzę mamy rok 2015. Gdzieś koło sierpnia. A ja coraz mocniej czuję zbliżający się kres moich dni i postanowiłem pozostawić po sobie te słowa. Ku przestrodze, ku poznaniu wreszcie - ku pamięci.

Od czego zacząć...? Urodziłem się, mieszkałem, pracowałem - to chyba nie jest ważne. Znalazłem się w Strefie z kilku powodów, o których może pisał nie będę. Ta noc, gdy w deszczu czołgałem się przez błoto między zewnętrznym a wewnętrznym ogrodzeniem zawsze będzie w mojej pamięci. "to najważniejszy dzień mojego życia" - myślałem. Heh... Gdybym mógł cofnąć czas. Jeszcze wtedy obydwa płoty graniczne oddzielało jakieś trzysta metrów. Nie, nie wylądowałem jak większość w osławionej już "wiosce kotów" za posterunkiem Nr 32 - choć potem trafiłem i tam. Na oślep wtedy biegłem przez jakieś krzaki, błoto, wpadłem w jakąś rzeczkę czy bajoro - wreszcie dotarłem do czegoś, co przypominało na wpół zburzona chatę. Tak znalazłem się na Janowskim Zatonie - sporym obszarze usianym wrakami statków, rozpadającymi się dźwigami portowymi i nielicznymi budynkami magazynów i warsztatów. To tam, na "Skadowsku" zdobyłem pierwsze ostrogi stalkerskiego żywota. Jeszcze wtedy nikt nie słyszał o grupie Striełoka i całej tej hecy z nią związanej. żyło się powoli i spokojnie - o ile spokojnym można nazwać ganianie się z mutantami i "wymiany zdań" z co bardziej krewkimi zbirami Sułtana - szefa "mafii skadowskiej".

A potem - z czasem zlazłem całą niemal Strefę. O tym co widziałem i słyszałem można by książkę grubą napisać - no, ja tyle czasu nie mam. Tak, byłem i w Prypeci i nawet w samej Elektrowni - rozumie się na zewnątrz. Po całej tej "aferze" ze Striełokiem stalkerzy już bez większych kłopotów wypuszczali się do Centrum - inna sprawa, że tak naprawdę nie było tam czego szukać - bo coraz bardziej zapuszczona Prypeć stawała się miastem mutantów a w samej Elektrowni było już tylko promieniowanie. Co tu dużo gadać - sekta "Monolitu" została z czasem praktycznie całkowicie wyparta ze Strefy. Mówią, że sam Striełok całe ich dziesiątki nasiekł w Elektrowni, ale akurat to nie wydaje mi się prawdą. W każdym bądź razie - ci, którzy jeszcze rok po wyłączeniu Radugi wyprawiali się do Prypeci opowiadali o całych rzeszach mutantów niepodzielnie władających miastem, o coraz bardziej zarastającej budynki i place niczym nie powstrzymanej roślinności, o tym, że owe "pola artefaktów", o jakich opowiadały legendy to zwykła blaga.

Wrócę jeszcze do samego Striełoka. Różnie o nim mówią. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że to były członek "Monolitu" w jakiś sposób "nawrócony", według jeszcze innych to jeden z naukowców z któregoś z laboratoriów klasy X. W każdym razie facet miał niezłego farta, albo był diabelnie sprytny. Co najmniej dwa razy wyprawiał się do Centrum, kilka razy prawie otarł się o śmierć a po wyłączeniu Radugi i operacji "Tor Wodny" po prostu zniknął. Znałem takiego gościa... Jano na niego mówili. Koleś zaklinał się, że Striełoka wojskowi zabrali poza Strefę w śmigłowcu ewakuacyjnym, ale znając Jano... heh... raczej włożyłbym to między bajki.

Operacja "Tor Wodny"... Moim zdaniem od samego początku skazane "toto" było na porażkę. Faceci nie znali Strefy - jej kaprysów, zwyczajów - i myśleli, że ot tak sobie wlecą szwadronem "hindów" i nic im się nie stanie. Dobre... Z tego co wiem wszystkie śmigłowce spotkał marny los, ale tak to już jest tutaj, w Strefie. Jakiś facet później mocno wypytywał i szukał tych wraków po całej Strefie, ale i jego z czasem diabli wzięli. Ale jakoś zaraz potem szło niby ku dobremu. "Wolność" i "Powinność", od początku najbardziej zagorzali antagoniści, zawarły sojusz, "Monolit" praktycznie zniknął, z wolna znikali również bandyci i inne łotry spod ciemnej gwiazdy, czując, że Strefa już nie stanowi dla nich "ziemi obiecanej". Czyżby coś wyczuwali....?

A jednak to była cisza przed burzą. W rok po tym zaczęło się. Strefa została otoczona wypaloną i wytrzebioną "ziemią niczyją" o szerokości jakichś 15 kilometrów. Zagęszczono patrole wokół granic - teraz już nikt się raczej prześlizgnąć nie mógł. Wojsko przestało kryć się po posterunkach i zaczęło się polowanie na stalkerów. Całkiem oszaleli... Co więcej - skuszeni sowitymi opłatami niektórzy stalkerzy przeszli na stronę wojska i przeprowadzali oddziały przez zdradliwe ścieżki Strefy. A oddziały te później z zimną krwią strzelały do tych, którzy zachowali jeszcze resztki godności. Ogłoszono, że każdy ma jedną możliwość poddania się - wówczas zachowa życie, ale zostanie poza Strefą osądzony i osadzony w więzieniu za "działanie na szkodę państwa", jednak niewielu z tego skorzystało - myśleli do końca, że w dalszym ciągu będą mogli "grzać" z kałachów do wojska i kryć się za anomaliami... Pewnie najbardziej na tym stracili nasi handlarze - Sidorowicz z "wioski kotów" co prawda gdzieś przepadł, ale facet z Baru "100 Radów" nie chcąc zostawiać dochodowego interesu podobno uczepił się drzwi i płakał jak dziecko. Wreszcie kopniakami połamali mu palce i jak worek wrzucili do śmigłowca. "Powinność" od razu połączyła swe siły z wojskiem, a że znali się na Strefie nie gorzej od stalkerów...."Nowe" szło coraz szybciej...

Oczywiście sporo gości się poukrywało, tak jak ja. Z początku wojskowi ich tropili i wyłapywali, potem dali sobie spokój. I, cholera, mieli rację. Ci, którzy zostali - bez wsparcia, bez zapasów, które zapewniali handlarze, uwięzieni w Strefie z wolna tracili rozum i wybijali się sami w walce o topniejące zapasy jedzenia. Inni próbowali jeść mięso mutantów co powodowało, że też przenosili się na łączkę Abrahama. Ja miałem cholernego farta - raz wdałem się w strzelaninę z jednym facetem, który pewnie polował na pozostałych stalkerów - a raczej na ich zapasy. Udało mi się go załatwić, i zabrałem jego dwa plecaki - po brzegi wyładowane konserwami i chlebem - pewnie nazbierał to "na trupach". Teraz ten zapas był mój. Ale ad rem. W końcu Strefa opustoszała. Wynieśli się nawet naukowcy z Jantaru, któregoś pięknego dnia zastałem ich bunkier otwarty i ogołocony z wszelkiego sprzętu.

Dziwnie się teraz wędrowało po Strefie - pusto, cicho, tylko ryków mutantów jakby coraz więcej. Zmieniał się też krajobraz...
Budynki Agropromu leżały w gruzach po pamiętnej bitwie gdzie wojskowi osaczyli tam duża grupę stalkerów. W ruch poszły nawet wyrzutnie rakiet, ale goście się zaciekle bronili i zabarykadowali w budynkach. Któryś z zielonych wpadł na pomysł aby to wszystko wysadzić w cholerę. Tak też zrobili tej samej nocy...
Rostok i tak był zawsze nazywany "Dziczą", teraz tylko coraz więcej mutantów po nim ganiało, a zardzewiałe wagony stały się jeszcze bardziej zardzewiałe i z wolna rozsypywały się w proch. Puste były też budynki zajmowane przez bar i "Powinność". Jezioro jantar - dawniej wyschnięte z wola zaczęło coraz bardziej podmakać i nabierać wody - czy to jakaś podziemna rzeczka zmieniła koryto, czy co innego - w każdym razie gdy byłem tam ostatnio lustro wody przykrywało już opuszczony bunkier naukowców. Anteny Radugi - czy też jak to nazywaliśmy - "Zwęglacza mózgów" zostały wysadzone przez żołnierzy. W podziemne laboratoria od czasu "afery" Striełoka nikt nie śmiał się zapuszczać, zresztą ci co wiedzieli gdzie są do nich wejścia już dawno gryzą ziemię.

Ogólnie w Strefie wszędzie ze zdwojoną siłą wkraczała natura - roślinność zarastała co sie tylko dało, młode drzewka przebijały asfalt, trawą porastały nawet podłogi w halach i magazynach a budynki z wolna się rozwalały jak skały poddawane erozji.

To już koniec... Czarna krew sączy się z resztek nogi poszarpanej przez "nibypsa". Gorączka nie daje spać. A ja leżę w piwnicy gdzieś w jednej z wiosek opodal dawnego Baru. Jeśli ty, który to czytasz dotrwałeś do końca - nie chcę byś kogokolwiek zawiadamiał o mojej śmierci. Powiedzmy, że ja umarłem wtedy, te parę lat temu, gdy przeskoczyłem wewnętrzny płot graniczny, w tą ciemną deszczową noc...
Pijany listonosz ze świata modliszek
Przywozi mi listy, i niszczy mi ciszę,
Której nie ma i tak;
Bo jest dziecko moje i sny atomowe,
I myśli myśliwce co są odrzutowe -
Ich huk - to dla mnie - znak.
Awatar użytkownika
Przemek77
Przewodnik

Posty: 904
Dołączenie: 26 Maj 2008, 13:17
Ostatnio był: 29 Gru 2022, 21:38
Miejscowość: LUBLIN
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 118

Reklamy Google

Re: "Ostatni..."

Postprzez Microtus w 08 Kwi 2010, 10:55

To zacznę recenzję do stylistyki: Tu nie jest źle ale w paru miejscach dziwnie się czytało jak choćby tu:
A potem - z czasem zlazłem całą niemal Strefę.

Potem z czasem to takie masło maślane trochę i słowo zlazłem też nie jest lekko strawne.
Napisałby np: tak "Z czasem złaziłem Strefę(Zonę) wzdłuż i w szerz."
Generalnie jednak jest ok.

Błędów ortograficznych nie wyłapuje, nie mam do tego oka jeśli nie są rażące więc tu się nie wypowiadam.

Realia: Tu moim zdaniem troszkę za bardzo trzymasz się schematu z gry (ale w zasadzie nie razi to za mocno)

Faceci nie znali Strefy - jej kaprysów, zwyczajów - i myśleli, że ot tak sobie wlecą szwadronem "hindów" i nic im się nie stanie

Hind to nazwa NATO-wska określenie Mi-24 lub Крокодил (czyli krokodyl) było by w tym wypadku trafniejsze bo zakładam, że bohater nie jest z zachodu (chyba, że się mylę).(Mi-24 maił zresztą od cholery przezwisk:Trzmiel, Hokej, Plemnik, Duży).

W ruch poszły nawet wyrzutnie rakiet, ale goście się zaciekle bronili i zabarykadowali w budynkach. Któryś z zielonych wpadł na pomysł aby to wszystko wysadzić w cholerę. Tak też zrobili tej samej nocy...

Myślę, że zamiast tego(co na czerwono) można by było napisać "użyto nawet ciężkiej artylerii". No i z tym wysadzeniem w powietrze to można zamienić, że postanowili zbombardować czy coś ale to już moje zdanie ;)

Generalnie ciekawa lektura niestety trochę krótka ;)

Dla mnie 7,5/10 na kontynuację chyba nie ma co liczyć :) Więc napisz coś nowego :)
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: "Ostatni..."

Postprzez djcycu w 08 Kwi 2010, 16:24

Hind czy Mi-24 (jak kto woli) ma jeszcze przezwisko świnia albo prosię :) myślę że najlepiej pasujące do realiów stalkera. Troszkę ugryzło mnie na wstępie... Zaton i Janów... Wg gry to bardzo blisko Prypeci i często kojarzy się to z myślą o emisjach psionicznych. Lekka nieścisłość ale to opowiadanie. Cóż realia mogą się różnić od tych wykreowanych już przez grę i innych opowiadaczy :)
Szczegółowe mapy do S.T.A.L.K.E.R Zew Prypeci

In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen
Awatar użytkownika
djcycu
Monolit

Posty: 3533
Dołączenie: 17 Wrz 2009, 16:38
Ostatnio był: 12 Sty 2021, 21:51
Miejscowość: "Łosiek"
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Tunder S14
Kozaki: 775

Re: "Ostatni..."

Postprzez Wiewiórka69 w 08 Kwi 2010, 19:03

Według mnie doskonała fabuła..i to ona, sprawia że..większość błędów np. takie jak wymienił kolega Microtus, to są po prostu nie dostrzegalna, a przynajmniej dla mnie ..a i Janów jest bardzo blisko położony Prypeci, ale to szczegół hehe.. pisz dalej, mnie się podobało i wciągnęło.

Wiewiórka69
Wygnany z Zony

Posty: 304
Dołączenie: 22 Sty 2010, 16:58
Ostatnio był: 19 Lip 2011, 21:39
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości