Hehe spoko, tak tylko napisałem, żeby nie zaśmiecać forum średnim opowiadaniem.
Rozdział pierwszy.
Posterunek przy bramie wjazdowej do instytutu. Pomarańczowy bus z trój ramienną gwiazdką w kole umieszczoną na starym czarnym plastiku, zatrzymał się na wyraźne polecenie dwóch wartowników.
Po chwili przeznaczonej do sprawdzenia dokumentów, stary rupieć ruszył zostawiając za sobą wielką czarną chmurę spalin. Pojazd przejechał kilkaset metrów i zatrzymał się na parkingu z prawej strony budynku głównego, kierowca cofnął pod wejście, tak jak nakazywała procedura. Wszyscy łącznie z szoferem założyli maski gazowe i wysiedli.
Pracownicy udali się do ośrodka badawczego, natomiast stalker udał się w strone bagażnika, uniósł klapę pomarańczowego Mercedesa powodując tym okropny zgrzyt zardzewiałych zawiasów. Z powodu drgań poruszającego się kawałka blachy odpadł mały znaczek niemieckiej firmy. Andrzej się zaśmiał pod nosem -"szkopski wrak"- podniósł kawałek posrebrzanego plastiku i cisnął w strone zarośli.
Męszczyzna wyciągnął pokaźnych rozmiarów skrzynie z komory bagarzowej i ustawił ją na lekko spękanym asfalcie, poczym zamknął tylną pokrywę.
Wziął ów ładunek i udał się do zbrojowni.
- Witaj Toszka - odparł dość wesoło Andrzej - macie tu dostawę
- Witajcie towariszu Andrieju - Toszka odparł ze śmiechem na ustach próbując udawać rosyjski akcent - co tam ciekawego przywlokłeś?
- Amunicja, żarcie, jak zwykle - oznajmił przybyły - słuchaj - rzekł stalker, chwytając za ramie dość chudego żołnierza i prowadząc nieco na bok - mam do ciebie interes, pamiętasz tą amunicję powlekaną do AK?
- Tą kaliber 5.45? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem, licząc na to, że zarobi coś na lewo - może się i znajdzie, ale nie za darmo. Tak wogóle to po co ci taki wynalazek, przecież pracujesz u nas i masz gratisowo normalne wyposarzenie. Chyba na stare lata nie odbiło ci chodzić po artefakty i wybijać bandytów i mutanty - zaśmiał się chudzielec
- Słuchaj no, chcesz zarobić czy nie! - odrzekł stalker, który był dosyć potężnie zbudowany, ścisnął mocniej ręke na ramieniu rozmówcy, co spowodowało grymas bólu na jego twarzy
- Dobra dobra! Spokojnie! - prawie krzyknął żołnierz, usiłując się uwolnić od uścisku - załatwię, każdą ilość, gadaj ile trzeba? Skrzynię? Dwie? Może pięć?? - Toszka zaczynał panikować
- Spokojnie - dryblas uwolnił go z uścisku - konkretnie trzysta sztuk, a to do czego mi potrzebna niech cię nie obchodzi
- No niech będzie, ale płacisz sześćset rubli, za każdą paczkę. Pamiętaj pakowane są po trzydzieści do jednej - zaśmiał się żołnierz
- Mówisz trzy tysiące za wszystko i pięć litrów bimbru? - targował się Andrzej - więcej nie dam
- Dobra! Stoi, jutro się zgłoś. Przez ciebie pójdę z torbami - odpowiedział załamanym głosem, lecz stalker już oddalił się do swojego pojazdu.
Nazajutrz, Andrzej odebrał swoje zamówienie i udał się w drogę powrotną. Tym razem wiózł jedną kobietę ubraną dość podobnie do reszty pracowników, lecz nieco bardziej elegancko. Wiedział, że jest to "przesyłka" wysokiego ryzyka.
Ów pasażerka było córką wysoko postawionego doktora. Kierowca co chwile na nią zerkał, podziwiając przypominała mu się młodość w dawnej ojczyźnie - Polsce - przypominała mu też Agnieszkę, jego dziewczyne przez którą po części się tu znalazł.
- Co panią tutaj sprowadza - nieśmiało zaczął rozmowę - tutaj jest bardzo niebezpiecznie -
- Zawsze mnie interesowały takie miejsca - odparła młoda rudowłosa kobieta, uśmiechając się - zero cywilizacji, brak tego całego syfu i co najważniejsze śladowe ilości ludzi - mówiąc to dość wyraźnie się uśmiechneła
- Wie pani, może ludzi jest dość niewiele, ale są to głównie kryminaliści i inne wyrzutki. Trudno w tym małym piekle o normalnego człowieka, który jest prawdomówny i nie wbije noża w plecy.
- No cóż, nie można mieć wszystkiego, ale skoro są tu tacy ludzie, to co pan tu robi? - zapytała zaciekawiona pasażerka
- Różnie w życiu się układało... - wybuch z pobliskiego włazu przerwał rozpoczętą opowieść o historii jego życia.
Po kilku minutach gdy pył i dym, spowodowany eksplozją opadł, ukazał się wywrócony na bok bus ze zbitą przednią szybą.
Wokół miejsca wypadku zebrało się kilku bandytów liczących na szybki zarobek.
Bohater powoli otwierał oczy, widok który mu się ukazał po tej czynności bardzo go zdziwił. Przed sobą widział morze bałtyckie, obok niego siedziała jego dziewczyna, rozmawiał z nią. Jednak nie mówił tego co myślał w danej chwili lecz coś całkiem na inny temat, zupełnie jakby był zaprogramowany. Powoli zaczynało się przypominać, co to za scena, miała ona miejsce kilka lat temu, zanim to wszystko się zaczęło...
Pamiętał również co zdarzyło się kilka chwil później...
Owy fakt zmusił go do wyjazdu...C.D.N.
Wiosna w Czarnobylu: trawka się czerwieni, ptaszki wesoło podszczekują.