przez Wesker w 23 Gru 2009, 23:59
Co do niepewności- ja stawiałbym na swego rodzaju predatora- pijawkę z Czystego Nieba, którą można ujrzeć w Agropromie (albo jak się ma farta- na bagnach). Idziemy sobie z grupą kolegów po np. Prypeci, a tu nagle na jednego spada znienacka ów humanoid, jeszcze w locie rozrywając biedakowi gardło. Drań musiał się zaczaić na jakimś budynku. Wszystko dzieje się niemal jednocześnie- wrzask kolegi, ryk potwora i jego kilkudziesięciometrowy skok z ofiarą w łapach. I cisza. I panika: co robić? Wróci, nie wróci? A jeśli jest ich więcej? I wypatrujemy trwożliwie wroga. Od osłony do osłony. Na każdy szelest- długa seria. Ach, to tylko wiatr... A jeśli nie? Drugi przyjaciel to Regenerator znany z RE4. W sam raz do podziemnych laboratoriów. To humanoid powstały w wyniku eksperymentów z Las Plagas- wybitnie niebezpiecznymi pasożytami. Koleś to ciężki orzech do zgryzienia- w jego ciele żyje pięć pasożytów, które potężnie zwiększają jego metabolizm, przez co może on regenerować uszkodzone tkanki w niewiarygodnym tempie. Są dwa sposoby, żeby go zabić- albo walimy w niego ołowiem w nadziei, że to go położy, albo eliminujemy pasożyty w jego ciele. Problem w tym, że ich nie widać, chyba, że mamy lunetę termowizyjną. Nie mamy? A to peszek. On do nas podchodzi, łapie i wgryza nam się w gardło. Mozemy z bliska podziwiać jego przystojną twarz (a ryj ma paskudny- kto grał, ten wie)