przez siersciuch w 07 Paź 2009, 21:22
Grisza już po przebudzeniu wiedział, że dzisiejszy dzień nie będzie najlepszy. Palcami otworzył sklejone powieki, i pogrzebał w plecaku w poszukiwaniu czegoś do przepłukania palącego gardła. Tfu! Grisza splunął na swój śpiwór mętną cieczą. No żeby kozaka kozakiem przepijać to trzeba być mądrym - powiedział sam do siebie. Grisza wyszedł przed namiot, i po zrobieniu pierwszego kroku poczuł że jego stopa zapadła się w lepką masę. Co jest, "galareta" się przeniosła od wczoraj? Grisza spojrzał w dół - no niech złapie tego pieprzonego kundla, to mu łapy z dupy powyrywam! Atom! Gdzie jesteś? No chodź tutaj! Pobliskie krzaki poruszyły się gwałtownie, i wyskoczył z nich bury, kudłaty pies, machający wesoło ogonem. Stalker pogłaskał psa po głowie, wyciągnął z plecaka konserwę, rozpruł ją bagnetem i podał psu. Jedz śmierdzielu, bo czeka nas dziś długi spacer, idziemy do Aloszy sprzedać zabaweczki. Mężczyzna spakował swój cały dobytek w duży wojskowy plecak, przez ramię przewiesił karabinek, i ruszył wydeptanym szlakiem gwiżdżąc przez zęby "Katiuszę". Nagle za sobą usłyszał krzyk: E! czekaj chwile! Grisza obrócił się gwałtownie, i zobaczył dwóch osobników w granatowych kombinezonach. Nie no, patrol, czemu właśnie dziś? Akurat wczoraj znalazłem "złote oko" na które nie mam zezwolenia! I pięćset rubli pójdzie się kochać. Dokumenty, obywatelu - straż zoniczna przeszła od razu do formalności. "Grisza Hycel, przepustka trzeciej klasy, zezwolenie na artefakty do drugiego stopnia włącznie." No pokaż co tam masz w plecaku, tylko pokaż wszystko, bo zrobimy Ci rewizję osobistą! Grisza niechętnie otworzył plecak, i butem przysunął go w stronę mundurowych. Zobaczmy, Dwie "chmurki", jedna "kropla ognia" i pięć "kryształów." A gdzie zł... - Stalker w porę ugryzł się w język. "No i jeszcze zgubiłem "oko"! Wisar dałby mi za nie trzy tysiące... Wiedziałem że ten dzień będzie parszywy, ale nie wiedziałem że aż tak..." Kiedy mundurowi się oddalili, Grisza wrzucił z powrotem artefakty do plecaka, i rozejrzał się za psem. Atom kundlu, skończ sr*ć i chodź! Pies zamerdał ogonem i przybiegł do swojego pana. Hycel spojrzał w miejsce, w którym wypróżniał się pies - a co to tam tak świeci? No nie no, zeżarłeś mi artefakt! Ciesz się że się nie strawił, bo bym musiał głaskać Cię po dwóch głowach. Stalker z obrzydzeniem wsadził rękę w psią kupę, wyjął artefakt, wytarł go o swojego psa, i wrzucił go do kieszeni. Jeszcze jeden taki numer, a przywiążę Cię do drzewa i zostawię pijawkom do zjedzenia! - Grisza ostro zwrócił się do swojego pupila. Stalker poprawił szelki plecaka, i ruszył przed siebie. Nie wiedział że to dopiero początek atrakcji dzisiejszego dnia...