Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Postprzez MadZenon w 18 Sie 2008, 01:40

Jeśli będziecie chcieli będę dodawał kolejne party opowiadania

Part 1 - Zagrożenie

Ciężarówka wyłoniła się z mgły, było zimno, a śnieg skrzypiał pod kołami, obóz „Kotów” znajdował się zaledwie kilkaset metrów od nich.
– Trzymać się zjeżdżamy z asfaltu! – Krzyknął Tadas, istotnie po chwili zaczęło trząść bardziej, pięć minut później byli na miejscu. Wioska „Kotów” za bardzo się nie zmieniła od jesieni, wielkie ognisko płonęło w pobliżu miejsca gdzie kiedyś stał Wilk. Ruiny wyglądały tak spokojnie, trzaskanie płonącego drewna i skrzypienie śniegu sprawiały, że chciałoby się tu zostać na zawsze. Wyszli z ciężarówki i powitał ich Fanatyk, dziwnie wyglądał w czapce uchatce i grubym płaszczu. Jak zawsze nosił AK-74. Adam, Mileus, Mag i Mck stali oparci o ciężarówkę, a Tadas rozmawiał z Fanatykiem w piwnicy pobliskiego domu. Adam skorzystał z okazji, aby się rozejrzeć się za kimś znajomym, ale nikogo nie było widać. Powiedział Magikowi, że idzie do Sidorowicza i skierował się na tyły wioski. Klapa schronu, w którym melinę miał gruby handlarz, była otwarta, jak zwykle. Zszedł po schodach i uderzył kilka razy w drzwi.
– Właź i zamknij drzwi za sobą – krzykną Sidorowicz za drzwi. Gdy wszedł, zdziwionym głosem powiedział – Miło cię widzieć Adam, długo cię nie było. Chcesz coś kupić, czy może obgadać coś?
– Potrzebuję informacji na temat tych nowych najemników, co siedzą w Rostoku? Wiesz może coś?
– Ciekawa sprawa z nimi, ponoć to amerykanie, nowoczesny sprzęt to, co my mamy w Zonie to zabawki w porównaniu do ich sprzętu. Spotkałeś wojskowych stalkerów, ci mają podobne pancerze tylko ciemno niebieskie, jak byś kilku ustrzelił to przynieś mnie ich pancerze chciałbym go przebadać. Broń też mają bardzo dobrą: M–60, M–82A1, M–4, i AWM. Mało mówią przez radio, muszą używać telefonów satelitarnych. Nie mam, co do tego ostatniego pewności.
– Dobra, to powinno na razie wystarczyć, jak czegoś się dowiem masz pewność, że będziesz wiedział pierwszy. Ile płacę?
–Nic, to prezent, a i mam coś jeszcze dla Ciebie. – odszedł na zaplecze i po chwili wrócił ze sporych rozmiarów pakunkiem, położył go na ladzie – Nie krępuj się, otwórz. – Adam nie miał zbytniego wyboru, Sidorowicz rzadko komukolwiek daje prezenty, otworzył. W środku były nowy karabin wz. 96 Beryl i powtarzalny karabin wyborowy Bor.
– Nie mogę tego wziąć. Znasz mnie płacę za wszystko.
– Bierz dopóki jeszcze chcę dawać. – Naciskał Sidorowicz, cóż mógł zrobić, wziął Bora i schował w plecaku, a Beryla przewiesił przez ramię. Wychodząc Adam rzucił banknotów.
– Co, to ma być?! Przecież powiedziałem, że to prezent.
– To też – rzucił i zamkną drzwi schronu za sobą.- Ta cholerna mgła nawet zimą nie chce zniknąć. – powiedział jakiś „kot”, który szedł za Adamem.
– Taa, nie dość, że jest zimno, to jeszcze nic nie widać. – burkną Adam
– Lyon „Maczeta” – przedstawił się „kot”
– Adam „MadZenon”, miło cię poznać, co cię przyniosło do tego zapomnianego przez boga ludzi miejsca?
– Wzajemnie, a co mnie przyniosło to pieniądze, pieniądze. Mogę zadać ci pytanie?
– Wal! O co chodzi?
– Czym się zajmowałeś się wcześniej, bo widzę, że masz gadane?
– Profesor języka ukraińskiego na uniwersytecie warszawskim.
– Interesujące, bo ja też byłem profesorem tylko, że informatyki stosowanej – na tym zakończyli rozmowę, Mck grał na gitarze, a pijany w sztok Mag dośpiewywał kolejne zwrotki piosenki o rozpustnej Marzenie. Taras stał przy ścianie koło Fanatyka, miał wyraźnie zmartwioną minę. Atmosfero w około ogniska była wyjątkowo przyjemna, Mileus dorzucał drewno do beczek rozstawionych w wiosce. Cóż wioska powodowała we wszystkich, którzy byli na południowym skraju Zony mieszane uczucia, jedni wracali tu, co jakiś czas, inni nigdy nie wracali. Adam spojrzał na zegarek, jedenasta trzydzieści pięć, słońce było prawie w zenicie, a mgła nie podnosiła się. Przyjechali dwie godziny temu, oprócz kilku zmarzniętych ślepych psów nikt niepożądany nie kręcił się po okolicy. Adam usiadł przy beczce i wyciągną ręce żeby je trochę ogrzać, wtedy Tadas podszedł i kucną obok niego.
– Adam mamy problem i to duży.
– Co się dzieje przyjacielu?
– Ci najemnicy są gorsi niż myśleliśmy. Wczoraj wpadli tutaj w pięciu i powiesili jednego z nowych kotów. W dodatku w takim miejscu, że straszy stąd i z posterunku. Nie jest za dobrze.
– Dobra wiemy gdzie się tak grupka zamelinował?
– Siedzą za wysypiskiem, tam za rurami, szturmem ich nie weźmiemy.
– Załatw mi kombinezon przeciw radiacyjny, a zgaszę ich. – Wyciągną broń udowadniając, że ma, czym to zrobić.
– Schowaj ją i tak Ci wierzyłem, ale nawet armia się ich boji.
– Nawet się nie skapną skąd oberwali, poza tym mam ghillie u barmana.
– Nie puszczę cię samego.
– Wezmę Maga też ma ghillie i karabin, nie martw się poradzimy sobie, we dwoje to już możesz mieć pewność, że wrócimy. – Dobra wrócimy do Baru, a potem możecie ruszyć. – Спас`ибо – Adam wstał i skierował kroki w kierunku mieszkanka Maczety. Lyon był szczupłym afroamerykaninem o krótkich włosach, nosił czarny zmodyfikowany kombinezon kombinezon stalkera. Jego PDA wyglądało raczej jak gadżet z jakiegoś filmu sci-fi niż to co używali zwykli stalkerzy. Uzbrojony w czarne H&K MP5 z latarką pasował bardziej do oddziału S.W.A.T. niż do miejsca takiego jak Zona. Lyon mieszkał w namiocie rozstawionym pod mostem kilkadziesiąt metrów od wioski, a w zasadzie to w całym tunelu, z jednej strony zasłoniętym ciężarówką i mur z betonu, a z drugiej drewnianą ścianą. Dojście na miejsce zajęło Adamowi kilka chwil, zszedł ostrożnie po oblodzonym stoku, zapukał w drzwi z jakiejś starej chaty. Lyon wyjrzał przez okienko i wpuścił go do środka. Wnętrze jest przestronne i dobrze oświetlone, na zewnątrz nie było w ogóle słychać jak silnik ciężarówki chodzi, widok jaki roztaczał się przed oczami przytłoczył Adama, komputery, sprzęt do analiz, sporo narzędzi do naprawy broni. Nikt nie wiedział skąd i jakim cudem to wszystko wytrzasnął, ale nikt nie pytał. Poza tym Maczeta był świetnym rusznikarzem.
– Good evening, mam małą prośbę. – wyciągną z plecaka Bora. – Zrobisz to celniejsze? – Wręczył broń Lyonowi
– Zobaczę co da się z tym zrobić. – oglądał dokładnie karabin – ktoś go modyfikował i w dodatku bardzo nie profesjonalnie. Powinno dać się naprawić, nagwintuję lufę, zmienię lunetę, kolbę i magazynek, na początek 6500 rubli może więcej zależy czy będą duże problemy z naprawą.
– Thanks, półtora teraz reszta po robocie. – Adam wyciągną z kieszeni plik banknotów i odliczył odpowiednią sumę.
– I to lubię, już biorę się do pracy, przyjdź jutro rano powinna być gotowa. – To do zobaczenia jutro – Adam jeszcze raz spojrzał na monitory komputerów i wyszedł, wdrapał się na wał i poszedł do wioski, chociaż była dopiero czwarta to tak zmęczony jak gdyby była druga w nocy. W wiosce zszedł do piwnicy, jak kiedyś wpakował się na łóżko i zasną.
Ostatnio edytowany przez MadZenon, 04 Cze 2009, 19:12, edytowano w sumie 1 raz
Dowódca zawsze ma rację, nawet jeśli się myli, to wciąż ma rację!
Image
Awatar użytkownika
MadZenon
Kot

Posty: 19
Dołączenie: 09 Mar 2008, 01:10
Ostatnio był: 18 Cze 2011, 11:05
Miejscowość: Prypiat
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Reklamy Google

Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Postprzez MadZenon w 08 Kwi 2009, 02:02

wkońcu zmusiłem się do przepisania :) życzę miłej lektury następnej części

Part 2 - Pierwszy Kontakt

Adama obudził zgrzyt zamka w AK, jak zwykle, co rano Mileus sprawdzał karabinek. Ten spojrzał na niego i się uśmiechną. Adam z zaspanymi oczami spojrzał na zegarek, jedenasta dwie.
– Gdzie jest kawa? – pomyślał i wyszedł powoli człapiąc po schodach na powierzchnię, czajnik wisiał nad małym paleniskiem tuż obok piwniczki. Wziął i nalał sobie go kubka gorącej kawy. Kawa pomogła mu trochę się ocknąć, a nagły powiew zimnego październikowego wiatru obudził go do końca. Wsadził rękę do kieszeni i przeszukiwał ją powoli. Co ja tu mam – pomyślał – metr sznurka, igła z nitką, kilka nakrętek i 8500 rubli. Pieniądze przypomniały mu o tym, że poprzedniego dnia dał broń do modyfikacji. Wrócił do piwnicy i zabrał plecak, na dworze drogę zastąpił mu pijany w sztok MCK.
– Eyeayee… Zaraz… Emmm… Wyjeżdżamy… – wymamrotał.
– Spokojnie, zaraz wrócę. – odparł Adam i odsuną go z drogi. Spojrzenie w stronę ciężarówki powiedział mu więcej niż potrzebował. Tadas kopał błotnik i czasem w bak wrzeszcząc o tym jaki to złom jest i co z nim zrobi. Zajrzał na PDA sprawdził pogodę - w nocy było minus dwadzieścia pięć stopni, a przez cały dzień ma padać śnieg – ponownie spojrzał na Tadasa, teraz wiedział o co mu chodzi. Poszedł do Lyona, na nasypie była gruba warstwa lodu i gdyby nie buty z kolcami śmigałby jak na ślizgawce, zejście po stoku było już nie lada wyczynem, zapukał.
– Come in – zawołał Lyon zza drzwi – a to ty. Karabin gotowy, obsługuje amunicję 7.62x51 NATO setka w gratisie.
– Dobra tu jest twoje trzy i pół. Świetna robota! – powiedział Adam oglądając swój nowy nabytek – Nie masz może czegoś do rozmrażania oleju?
– Na jaki sprzęt i na jaki zbiornik?
– Kraz 6322, sto pięćdziesiąt, dwa zbiorniki.
– Mmmmm… Zastanówmy się… Dobra wlej po półtora litra do każdego i powinno za godzinę być do użytku. Nie powiem Ci co to jest bo sam nie wiem, ale się sprawdza.
– Dobra to ile?
– Trzy stówy, Nie mogę brać więcej jak stówę za litr bo byłbym jak Sidorowicz.
– Wiesz spoko jesteś, łap cash i spadam.
– Do zobaczenia
Powrót do wioski był już mniejszym problemem niż jej opuszczenie, w wiosce MCK przechodził kurs szybkiego trzeźwienia (wiadro zimnej wody i śnieg). Adam wlał specyfik Leona do zbiorników i poszedł odpocząć przy ognisku. Mag, Tadas i Mileus rozmawiali z innymi stalkerami, po godzinie Adam podszedł do Tadasa i powiedział żeby spróbował odpalić. Zaskoczył od razu, obszedł ciężarówkę i zajrzał na pakę, obok Maga i Mileusa siedział ktoś, kogo Adam z początku nie poznał. Podszedł do szoferki i zagadną
- Ty, kto siedzi z tyłu na pace?
- Mag, Mil i Śpioch wsiadaj, bo Mck zostaje na dłużej.
- Co!? Śpioch, ale wrócił do domu, po co przyjechał z powrotem.
- Sam chciałbym się dowiedzieć, spytaj się go może ci powie.
- Może tak, może nie.
MadZenon przeszedł na tył i wskoczył na pakę nie odzywając się do nikogo. Śpioch siedział w najciemniejszym kącie, a Mileus leżał rozwalony na ławce po prawej i chrapał donośnie, Mag i Adam siedzieli na lewej. Nagle Gareth się odezwał, jego głos brzmiał jak dzwon.
- Te Czołg ciągle w Bandzie, co? – Śpioch nigdy nie zwracał uwagi na czyjeś pseudo lub na nazwę grupy zawsze dawał własną
- Ta, Jak widzisz nie mam nic lepszego do roboty. Po co przywlekłeś swoje cztery litery z powrotem do Zony, przecież byłeś w domu i wygrzewałeś się przed kominkiem?
- W domu? Dobre sobie, w domu, na północy byłem, na tej dalekiej północy.
- Do centrum udało ci się dotrzeć?
- Do jakiego centrum, na północnym skraju Zony byłem.
- I co? Znalazłeś coś fajnego, jakieś fanty?
- Żadnych fantów, tylko wojnę, człowieku najemnicy z wojskiem tak wojują, że nie idzie przejść stu metrów żeby nie natrafić na patrole. A poza tym to trochę starych ciężarówek.
- Jak wyglądali ci najemnicy? Pamiętasz może?
- Jasne, że pamiętam, takiego widoku się nie zapomina. Pancerze podobne do tych pancernych Powinności i do wojskowych stalkerów, a i egzoszkielety też mieli. A i nawet czołgi mają.
- Znaczy się jest gorzej niż myślałem. Nie spodziewałem się, że aż tak dobrze są uzbrojeni.
- Co masz na myśli.
- Nie słyszałeś, ci najemnicy, których opisałeś, byli ostatnio w wiosce i powiesili jakiegoś kota na drzewie.
- Ty a Powinność, co z nimi, znowu siedzą z założonymi rękoma.
- Jak zwykle nie opuszczają bazy na krok, może Czacha atakuje Wolność i jakiś oddziałki pilnuje Jantaru. To wszystko, co robią.
- tego można się spodziewać po „obrońcach ludzkości” siedzą i obalają kolejne Kozaki w 100 Radach. – Na tym skończyła się dyskusja, podróż do Baru nie trwała długo, krótki postój na posterunku wojskowym i powinnościowców i wjazd na Bar. Ciężarówkę zostawili w magazynie i poszli wypić parę głębszych w barze. „100 Radów” był pełen co było dziwne o tej porze, grupa około dziesięciu powinnościowców, z trzydziestu neutralnych ,a nawet naukowcy się znaleźli. Wszyscy stali dokoła czegoś, co wyglądało jak gość w egzo, ale wyglądał jak gdyby wpadł w spalacz. Ta teoria upadła gdyż nie było śladów sadzy ani spalenizny. Teoria z galaretą też nie wchodziła pod uwagę gdyż ona pali tylko odkrytą tkankę. Oznaczało to że Zona znów zrodziła nowego potworka. Ciekawe jak nazwą to cudo, ognik, zpopielacz, a może zupełnie inaczej. Nagle ktoś na zewnątrz krzykną, cisza, seria z karabinu, huk, cisza, kolejne strzały. Większość stalkerów wybiegła od razu na powierzchnię uzbrajając karabiny, słychać było krzyki powinnościowców, długa seria z karabinu uciszyła krzyk, potężna eksplozja wstrząsnęła Rostokiem. Charakterystyczny dźwięk giętego metalu po gąsięnicami spłoszył stalkerów, którzy się pochowali gdzie tylko mogli.
Czołg! – pomyślał Adam – Nie dobrze, nie dobrze.
– Pat, biegnij po RPG’ie! Szybko!! – Krzykną Adam
– Się robi – Patryk pobiegł sprintem i po chwil był z powrotem rzucił kilka zasobników Adamowi. Śpioch pociąganą za rygiel zamka PKM’u, położył się na ziemi dla poprawy celności, w tym Momocie zza rogu zaczęli wybiegać najemnicy. Cała grupa zaczęła strzelać w stronę wrogów. Niby najemnicy świetnie wyposażeni, a padali jak muchy. I w końcu się pojawił, czołg nadjechał powoli obracając wierzę w stronę wrogów, MadZenon i Pat złapali za RPG’i i odpalili. Pociski trafiły, ale nie spowodowały z byt wielkich uszkodzeń. Chwilę potem Mag spostrzegł Tadasa na wierzy celującego w otwarty właz T-72, ścisną spust, pocisk ze świstem wleciał w sam środek zamieniając maszynę w kupę złomu. Najemnicy zaciągnęli rannych z powrotem i się wycofali. Stalkerzy zaczęli z niepokojem wychodzić z ukrycia, a zauważywszy że przeciwnik został odparty zaczęli świętować. Do maga podbiegł jakiś żołnierz i powiedział:
– Woronin was wzywa, wszystkich.
– Będziemy za piętnaście minut – odparł Mag, spoglądając na przyjaciół – musimy wziąć prysznic.
– Dobra macie piętnaście minut i ani chwili więcej. – Adam zaczął się zastanawiać czego chce od nich Woronin, następca nieodżałowanego generała Kyryłowa. Kiedy Tadas znalazł się przy nich poszli się wykąpać, w barze na dolnym poziomie była łazienka (jak to w każdym dobrze przystosowanym schronie). Nie wiele osób miało dostęp na zaplecze „100 Radów”, dolny poziom zajmowały głównie magazyny i łazienka. Wszystko starannie posortowane, porządek i ład godny muzeum. Zbrojownia wyglądała wielce imponująco, poza bronią na sprzedaż była tam ładna kolekcja broni poczynając od drógiej wojny światowej do czasów współczesnych, w rogu na stelażu wisiał egzo szkielet, w oczy rzucała się szafa pancerna z grubą szybą, znajdowały się tam perełki kolekcji, złoty AK-47, dwa złote Desert Eagle i najcenniejszy prototyp AK-41. Wzięli szybki prysznic i poszli do „sztabu” Powinności. Na posterunku nikt ich nie zatrzymywał i po chwili stali przed Woroninem, ten zaczął bez zbędnych ceregieli – Zapewne wiecie z jakiego powodu was wezwałem? – Domyślamy się – Odparł Tadas – najemnicy przesadzili tym razem, mamy zamiar ich wszystkich wyeliminować, ale nie mamy wystarczającej liczby ludzi by atakować tak rozrzuconego wroga i jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo bazie, pomożecie.
– Dwoje z nas zajmie się tą grupka na wysypisku, pozostała piątka jest do twojej dyspozycji.
– To duże ryzyko, ale wam się opłaci, pięćdziesiąt tysięcy rubli na głowę. Wasza piątka ruszy na grupę w dolinie mroku. Powodzenia.
Ostatnio edytowany przez MadZenon, 04 Cze 2009, 19:14, edytowano w sumie 1 raz
Dowódca zawsze ma rację, nawet jeśli się myli, to wciąż ma rację!
Image
Awatar użytkownika
MadZenon
Kot

Posty: 19
Dołączenie: 09 Mar 2008, 01:10
Ostatnio był: 18 Cze 2011, 11:05
Miejscowość: Prypiat
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Postprzez nismoztune w 10 Kwi 2009, 21:36

Ciekawie się zaczyna. Czekam na kontynuację.
Awatar użytkownika
nismoztune
Stalker

Posty: 186
Dołączenie: 18 Paź 2008, 22:20
Ostatnio był: 30 Sie 2023, 19:39
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 19

Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Postprzez MadZenon w 04 Cze 2009, 19:19

Kolejny sukces krajowej myśli pisarskiej i kolejna część Wyprawy już skończona. Życzę przyjemnej lektury.

Part 3 - Rozstanie

Wyszli z budynku i spokojnym krokiem poszli w kierunku baru. Nie spieszyli się, mieli jeszcze kilka godzin do wyjazdu. Adam i Mag zeszli do środka i zabrali sprzęt, przebrali się u Arniego. Cholerny drań, drań ale koniec, końców porządny z niego stalker. – Chrzanić te kombinezony. – Zaklną w duchu Adam zakładając ciężki pancerz anty-radiacyjny wiedział, ze bez niego w miejscu, do którego się wybierali mógłby zapomnieć o spokojnej starości. Czas miną szybko, nadszedł moment wyjazdu. Ładując się do ciężarówki wyglądali jak bezkształtne coś, o dziwo śnieżne ghillie pokryło pomarańczowy kombinezon naukowców. Jazda na Wysypisko zajęła kilka chwil, MadZenon ciężko wyskoczył z ciężarówki, a Mag podążył za nim. Kraz ruszył dalej do Kordonu, a dalej do Doliny Mroku. Szli obok ogrodzenia składu pojazdów, gdy doszli do końca zaczęli się wspinać na wzgórze utworzone ze złomu z elektrowni. W końcu dotarli do starej kabiny dźwigu. Miejsce było perfekcyjne do prowadzenia ostrzału, wyłączyli wcześniej liczniki Geigera, taki pikający maluch mógł zniweczyć im plany. Nakręcili powoli tłumiki na broń, Adam spojrzał przez lunetę swojego Bora, okazało się, że celów jest dwanaście nie pięć, jak wcześniej myśleli. Dwoje z przodu w pełnych pancerzach, musi być warta. – Pomyślał – pięciu po lewo przy rurach pozostali przy ognisku.
– Dobra Mag, widzisz tych sześciu po prawo, są twoi, ja biorę tych po lewej. Rozwalamy wartę potem resztę, zanim dorwą się do broni. – Mag tylko przytakną ledwo widocznym ruchem. Adam oceniał szanse ataku, były aż za wysokie, ale na wszelki wypadek sprawdził swoje nie odłączne H&K MP5, cóż nigdy nie wiadomo, co się stanie. MadZenon przyłożył broń do ramienia spojrzał jeszcze na Maga i klepną go po ramieniu. Wrócił wzrokiem do broni i wycelował. Kombinezon naprawdę wygląda jak wojskowy, to wykorzystam tę samą taktykę. – Pomyślał i wycelował dokładnie w środek prawego okularu, oko przeciwnika zdradzało nadmierną pewność siebie właściciela, ale nie na długo. Delikatny zgrzyt zamka i karabiny wyszeptały słowa śmierci kalibru 7.62x51 NATO. Pociski wryły się w głowy strażników, a ci upadli z głuchym łupnięciem na ziemię barwiąc śnieg na piękny karmazynowy odcień, kolejna dwa szepty i pierwsi z grupek najemników padli w śnieg. Najemnicy zdawali się tak zagubieni, że zanim się, jako tako z organizowali, Adam z Magiem zdjęli kolejnych dwóch. Wszyscy najemnicy pruli z karabinów po krzakach i innych drzewach nie wiedząc skąd padały strzały. Ci przy ognisku wpakowali hełmy na głowę, ale nie zamknięcie maski spowodowało ogólne zmniejszenie jego właściwości kuloodpornych. Kolejne kule ryły sobie drogę przez czaszkę najemników. Jeden w akcie desperacji zaczął biec w stronę wysypiska, jeden strzał i jego rozpędzone ciało przekoziołkowało w śniegu. Ostatni przy życiu najemnik ukląkł i zaczął się modlić, zostawili go w spokoju, póki co. Zeszli spokojnie po stoku trzymając najemnika na muszce. Stanęli około 20 metrów od niego, najemnik był młodym chłopaczkiem po dwudziestce i to cholernie przerażonym, cóż miał powody. Adam odezwał się pierwszy:
– Jak się nazywasz, stalkerze?
– Sss… Sasza Gorki… Pppproszę nnnie za,za,zabijajajacie mmnie – wyjąkał z trudem
– Spokojnie będziesz żył, na razie. Powiesz nam, po co tu jesteście, jakie są wasze rozkazy?
– Jjjja… Ja nic nnnie wiem, ddowóddca leży tttam – wskazał na grupkę trupów przy rurach – możżże w.. jjego PppDA jjjest cccoś ccco wam pppomoże. Ppppproszę nnnnie za,za,zabijajajajcie mm mnie, jjjja nnnaprawdę nnnic nnnie wiem. – Sasza coraz bardziej się jąkał.
– Dobra nie zabijemy cię okazujesz się pomocny Sasza, zasłużyłeś żeby żyć. Niestety nie możemy cię puścić wolno. Te Mag masz te PDA czy poszedłeś do miasta je kupić?
– Mmag?
– Ta, a co! – wrzasnął na przerażonego najemnika
– Z Rozjemców?
– Ekhmm… – Mag spojrzał na Adam, ten kiwną porozumiewawczo głową – Tak z Rozjemców, powiesz nam, o co chodzi czy mam rozwalić ci łeb?
– Jjjjesteście nnnajsłynnniejssszymi ssstalkeram ww cccałej zzzonie – wyjąkał z trudem przerażony najemnik.
– Ty, Mad słyszałeś go, co on pieprzy!
– Ta niezłe jajca, najsłynniejsi, dobre, co. Dobra znalazłeś coś ciekawego?
– Chyba tak. – Mag rzucił Adamowi PDA – To jest chyba dowódcy, na szczęście upadł na plecy i go nie rozwali, reszta jest w proszku. – Adam spokojnie przeglądał zawartość urządzenia większość zakładek była kompletnie pusta a na tej z misjami jedyny wpis mówił o pilnowani złomowiska, no i kilka przypisów do niego:
• Dotarliśmy na złomowisko bez żadnych przeszkód, stalkerzy są tutaj bardziej wyluzowani niż myślałem.
• Niewielka grupa bandytów ma obóz za rurami w południowo wschodnim sektorze, zaatakujemy w nocy.
• Zdobyliśmy obóz, bandziory były takie pewne, że się ich wszyscy boją ze zostawili tylko jednego strażnika.
• Z obozy zrobiliśmy swoją bazę wypadową, jest łatwa do obrony, są tylko dwie drogi podejścia do obozu.
• Wysłałem kilku ludzi do Kordonu, powiesili jakiegoś kota, idioci, mieli prowadzić zwiad a nie robić za sąd polowy. Poszli pod szybki sąd i zostali rozstrzelani.
• Wysłałem Kruchego do kordony żeby pogadał z tym handlarzem Sidorowicz czy jak mu tam, od wczoraj nie mam od niego żadnych wieści.
• W końcu się odezwał, nawiązał kontakt z neutralnymi, wyjaśnił, co zaszło i przeprosił za nasz oddział. Powiedziałem żeby został i pomagał jak może.
Adam oderwał wzrok od PDA
– Dobra, Saszka powiedz gdzie są pancerze tych, co poszli pod sąd?
– W skrzyni, są w skrzyni. – Wskazał na zieloną skrzynię koło ogniska.
– Dobrze, dobrze, teraz zdejmiecie z Magiem jeszcze cztery kombinezony z trupów i wsadzicie do skrzyni. Ja poszukam między czasie jakiegoś transportu. – MadZenon skierował swe kroki w stronę złomowiska, przed bramą stał wojskowy GAZ-69. Otworzył drzwi, pooglądał trochę wnętrze, wsiadł i złapał za stacyjkę, zdziwił się ogromnie, gdy wyczuł wystające z niej kluczyki. Złapał i przekręci, samochód odpalił od razu. Adam podjechał z powrotem do Maga i Saszy, tamci już skończyli pakować kombinezony do skrzyni.
– Adam może raczyłbyś nam pomóc wpakować do twojej bryki, ta skrzynia do najlżejszych nie należy. – Krzykną Mag
– No dobra tylko nie wrzeszcz tak, łeb mnie boli od tygodnia, a leki nie pomagają.
– Dobra, dobra już nie marudź tylko pomóż. – Adam wysiadł z Gaza i spojrzał na Saszę – Te Sasza nie możesz tak iść z nami, nie w tym kombinezonie. Powinność rozwaliłaby ci łeb jak tylko by cię zobaczyli. – Mad zaczął grzebać w samochodzie i znalazł kombinezon Beryl 5M – Dobra włóż to, powinien pasować. – Powiedział rzuciwszy pakunek Saszy – Tylko hełmu nie wkładaj, bo jak idiota byś wyglądał. – Uśmiechną się, najemnik ubrał się w kombinezon spojrzał na siebie, na Maga i odparł
– Buty trochę za duże, da się przeżyć, ale poza tym jakby szyty na mnie, co powierz Mag?
– Jak dla mnie to wyglądasz jak kot, widziałem już kilku takich, co przyjechało jak na safari. Ale koniec końców wyglądasz lepiej niż w tym pancerzyku. – Wszyscy się zaczęli śmiać.
– Dobra koniec tych pogaduszek, trzeba jechać zaczyna się ściemniać. – Stwierdził Mad wsiadając do Gaza. Mag usiadł z tyłu i pilnował żeby skrzynia nie wypadła, a Sasza zajął miejsce koło kierowcy. MadZenon wcisną gaz i pruli prosto przez złomowisko, mało nie zaliczyli wywrotki na zakręcie przy wyjeździe z niego. Jechali tak szybko, że nawet elektro, które wyrosło na drodze po ostatnim zwarciu, nie zdążyło w nich uderzyć. Adam dopiero zaczął hamować zaledwie 250 metrów przed posterunkiem Powinności, gdy zauważył lufy karabinów wycelowane w nich. Podjechali powoli, pokazali papiery i pojechali dalej do baru.
– Adam trzeba coś zrobić z tymi pancerzami, przecież nie będziemy jej bez przerwy taszczyć ze sobą.
– Spokojnie Bartek, spokojnie ja już mam plan. – Ta ty to zawsze masz jakieś plany. Dobra powiesz, chociaż co to za plan? – Powiem, zaniesiemy osiem z nich do Thudorowa, pozostałe dwa wyśle się do Sida, prosił mnie o kilka.
– No dobra a co z Saszą? Co z nim zrobimy?
– Teraz to chyba jeden z nas, co nie, Sasza?
– Co, ja? A tak jasne!
– O! Jest miejscówka Toda. Dobra wyładować się z wozu, zanosimy skrzynię do środka, tylko wyjmij dwa pancerze. – W trzech wyciągnęli skrzynię, potem Bart ją otworzył i wrzucił Adamowi do plecaka.
– Dobra wbijamy się do środka. – Stwierdził Mag podnosząc skrzynię wraz Saszą. Weszli do środka mając nadzieję, że Tod będzie mógł je ulepszyć.
– Co żeście znowu przytaszczyli, nie widać, że mam wystarczająco dużo roboty! Co to za złom? – Thudorow specjalista od wszystkiego, najlepszy rusznikarz w Zonie, jeśli nie na świecie. Szczupły brunet o wzroku bazyliszka, nienawidził Zonę bardziej od wolnościowców.
– To nic takiego tylko osiem pancerzy, trzeba je naprawić, przemalować i jak się da to ulepszyć.
– Pokarz mnie ten syf. Zobaczę, co się z tym da zrobić. – Adam wyciągną jeden z pancerzy i położył na ladzie. Tod złapał za pancerz i zaczął go oglądać.
– No dobra, są cholernie ciężkie, jakieś dwanaście, trzynaście kilo, całkiem niezłą mają nakładkę, zadrapania o uderzenia też niezłe. Dobra chcesz to ulepszyć, taa, co chcesz poprawić? – Mówisz, że nakładka i fizyczne odporności są całkiem niezłe, to może przeciw chemiczne itp. no i przydałoby się zamatować noktowizor, nie sprawdziliśmy.
– Ok, a na jaki kolor przemalować? – Na, jak to na jaki, na żółto i nasze oznaczenia, chyba je pamiętasz? – Tod skiną głową twierdząco – Zobaczę co da się zrobić, wpadnij jutro. Powinny być jak nowe i gotowe.
– To ile nas będzie to kosztować?
– Ze trzydzieści do pięćdziesięciu patoli.
– Za jeden, cholera drogo, ale cóż wszyscy wiedzą, że jesteś najlepszy.
– Nie!! Pogięło cię, za całość. Jestem może nie do końca normalny, ale na pewno nie szalony.
– No dobra, spokojnie. Nie wiesz może czy reszta już wróciła?
– Jeszcze nie z tego, co wiem, ale idzie do Baru i napijcie się jutro na pewno coś się zmieni. – Na jego twarzy pojawił się chciwy uśmiech.
– To do jutra Specu.
– Ta, do jutra. – Cała trójka wyszła i poszła do „100 Radów”, przez całą drogę Adam miał dziwne świerzbienie w palcu wskazującym. Po kilku kolejkach, wszyscy się donośnie śmiali, i obgadywali całą akcję. Nawet Sasza, opowiadał o niej, w końcu zasnęli pod stołami.
Dowódca zawsze ma rację, nawet jeśli się myli, to wciąż ma rację!
Image
Awatar użytkownika
MadZenon
Kot

Posty: 19
Dołączenie: 09 Mar 2008, 01:10
Ostatnio był: 18 Cze 2011, 11:05
Miejscowość: Prypiat
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie "Wyprawa do Centrum"

Postprzez Matthew w 06 Cze 2009, 10:36

"– Jeszcze nie z tego, co wiem, ale idzie do Baru i napijcie się jutro na pewno coś się zmieni. – Na jego twarzy pojawił się chciwy uśmiech."

To zdanie idealnie pokazuje jak napisana jest całość opowiadania. Wszędzie takie błędy, brak przecinków, bez polotu, i jakiejś większej składni. Kiepsko.
Fabuła, postacie i poszczególne wydarzenia raczej średnio. Tak wielka wojna w Zonie, pełnej promieniowania i anomalii, nie jest najciekawszą wizją.
Postacie wygłaszają bardzo przeciętne mowy, nie są jakoś wyraźnie zarysowane. Szare i nieciekawe.
Wydarzenia? Ojj nie widzi mi się podróżowanie "zwinnym" czołgiem przez zonę. Tak samo wjechanie w anomalie, i nie poniesienia żadnych konsekwencji... Albo takie zabicie 11 osób, ot tak sobie, gdzie tu jakieś zasady moralne, choćażby najmniejsze 'tknięcie' sumienia?...

Sumując, średnia historia, napisana równie przeciętnym 'słowem'.
" Złota Kula wypełnia tylko najskrytsze życzenia, tylko takie, które muszą się spełnić, bo inaczej nie ma już po co żyć!".

" Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!".
Awatar użytkownika
Matthew
Stalker

Posty: 79
Dołączenie: 24 Maj 2008, 09:57
Ostatnio był: 25 Gru 2011, 14:47
Miejscowość: Piła
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Sprostowanie i Wyjaśnienia

Postprzez MadZenon w 17 Mar 2010, 12:46

Po pierwsze przepraszam za nie obecność, miałem przejściowe problemy z komputerem. Po drugie chciałbym dodać kilka słów sprostowania. Zona jak wiemy jest zjawiskiem powstałym przez przypadek w trakcie eksperymentu i w samej swojej naturze nie jest stabilna, ani tym bardziej symetryczna. Na południu można zaobserwować wzrost aktywności anomalii poruszając się w kierunku Elektrowni. Na północy anomalie są znacznie bardziej rozproszone po terenie i jest ich znacznie mniej, lecz za to są o wiele potężniejsze, np jedno elektro zajmujące 100m2. Sama elektrownia zaś jest otoczona "murem" anomalii, który jest nie do przebicia. Wojska najemników jak i Wojska ukraińskie używają specjalnych płyt osłonowych, które zapewniają małą szansę na uratowanie się załodze czołgu w razie wjechania w anomalię. Po trzecie najemnicy jak już ich poznaliśmy w grach, nękają, straszą, zabijają i utrudniają życie stalkerom na każdym kroku, więc zabijanie najemników, tak jak zabijanie bandytów widziane jest przez społeczność stalkerów jako rzecz dobrą.
Mam nadzieję że sprostowanie wyjaśni kilka rzeczy które pojawiają się w opowiadaniu.
Dowódca zawsze ma rację, nawet jeśli się myli, to wciąż ma rację!
Image
Awatar użytkownika
MadZenon
Kot

Posty: 19
Dołączenie: 09 Mar 2008, 01:10
Ostatnio był: 18 Cze 2011, 11:05
Miejscowość: Prypiat
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0


Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości