Opowiadanie "Kaznodzieja"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez Regot w 26 Gru 2008, 02:09

Wstęp do mojego nowego opowiadania, całkowicie osadzonego w realiach gry S.T.A.L.K.E.R. Mam nadzieję że się spodoba. Oby było lepsze od "Zwiadowcy" bo to by oznaczało że rozwijam się w dobra stronę :)


Już się ściemniało gdy mała grupka stalkerów zbliżała się do wysypiska. Szli od kordonu, większość trasy pokonali drogą, jednak gdy już zbliżali się do terenów kontrolowanych przez bandytów zeszli z niej. Przedzierali się przez krzaki idąc jeden za drugim. Prowadził najbardziej doświadczony, Kozak. Nosił zwykły kombinezon stalkera który pomimo że był już mocno uszkodzony, miał kilka dziur i tak dawał dość znaczną ochronę. Zanim szli kolejno Rączka i Kot. Były to jeszcze koty które trafiły do zony stosunkowo niedawno, obaj nosili skórzane kurtki i byli uzbrojeni jedynie w pistolety schowane w kaburach. Było to nic w porównaniu z bronią jaką posiadał kozak, podrasowany AK-74, jego duma. Niewiele brakuje by nadał mu imię. Poruszali się dość cicho, nie rozmawiali i uważali dobierając drogę aby przypadkiem nie natknąć się na bandytów lub anomalię. Kozak w pewnym momencie zatrzymał się i przykucną, pozostali poszli w jego ślady. Czekali zdawało by się wieczność choć minęła zaledwie minuta. Od strony drogi rozległy się strzały, nie minęło wiele czasu by usłyszeć pierwszy wrzask umierającego bandyty, jakieś ryki. Kozak obróciwszy się skiną ręką na chłopaków po czym wstał i ruszył w dalszą drogę. Opuścili wysypisko i udali się w kierunku doliny mroku. Gdy już się dostatecznie oddalili i zrobiło się bezpieczniej Kot przełamał wszechobecna ciszę.
-Cholera co to było?
-Nie wiem, usłyszałem coś więc się zatrzymałem. Pewno jakiś mut? jakieś stado mutantów, mieliśmy trochę szczęścia.
-Szczęścia? Mogliśmy zginąć.
-Taka zona Kot, lepiej się przyzwyczajaj bo raczej prędko stąd nie nawiejesz. Wojsko otoczyło całą zonę, a oni żadnego stalkera żywcem nie puszczą.
-Nie podoba mi się to, ani trochę.
-Spoko Kot, grunt to się ustawić. Trzymaj się właściwych osób a włos ci z głowy nie spadnie. To podstawowa zasada, nauczyłem się tego jeszcze nim tu trafiłem.
-Święte słowa Rączka.
-Dzięki, Kozak? od początku się zastanawiam, dlaczego cie tak nazywają?
Kozak nic nie odpowiedział, jedynie sięgną do bocznej kieszeni plecaka. Po chwili w jego ręce pojawiła się nienaruszona butelka wódki popularnej w zonie marki ?kozak?. Na twarzach wszystkich pojawił się znaczący uśmiech. W połowie drogi skręcili na północ. Nie spotkali po drodze żadnego mutanta, ta okolica była względnie bezpieczna. Gdyby nie latarki, a w przypadku kozaka noktowizor nie widzieli by nic. Jeszcze przez jakiś czas przedzierali się przez wysoką trawę. Dotarli na miejsce. Stare domostwo przypominające na pierwszy rzut oka rezydencje z filmu o rodzinie Adamsów. Był to jedyny budynek w najbliższej okolicy. Światło księżyca i gwiazd pozwalało tylko mniej więcej dostrzec kontury kolosalnej budowli, a latarki z tej odległości nie pomagały za wiele. Gdy podeszli już bliżej, można było dostrzec że budynek to ruina, olbrzymia zżarta przez korniki i przegniła rudera. Cud że jeszcze stała. Znaleźli się przed olbrzymimi dwu skrzydłowymi drzwiami, masywna mosiężna kołatka przytwierdzona z prawej strony wydała im się nowa, niedawno wymieniana. Rączka zastukał nią trzykrotnie. Głuche uderzenia rozchodziły się po całym domu. W napięciu oczekiwali otwarcia drzwi, w wszech obecnej ciszy można było słyszeć skrzypienie podłogi oznajmiające nadejście odźwiernego. Drzwi lekko uchyliły się skrzypiąc, przez szparę ostrożnie wyjrzał jakiś olbrzym. Dwu metrowe napakowane bydle, ogolone na łyso w brązowym płaszczu i pochodnią w jednej ręce. Blizny jakimi pokryta była jego twarz w tym świetle nabierały jakiegoś upiornego charakteru. Rączka i Kot odruchowo odskoczyli do tyłu nieomal przewracając się na plecy. Kozak nie zwracając uwagi na towarzyszy, zadowolony podszedł podając rękę staremu znajomemu. Widać było że znają się od dawna. Olbrzym uchylił drzwi szerzej, spojrzał z pogardą na Kota i Rączkę. ?Zesrali by się w gacie na widok byle mięsacza. Jak oni do tej pory w zonie przetrwali?? Kozak najwyraźniej wiedział o co chodzi koledze, gdy mijał go wchodząc wyszeptał tak by tylko on to usłyszał.
-Nie przejmuj się, jeszcze będą z nich ludzie.
-Oby- Równie cicho odparł Olbrzym.
Kot i Rączka niepewnie podchodzili do wejścia, jednak ufali swemu przewodnikowi i pomimo obaw weszli do środka. Zaraz za nimi drzwi zamknęły się z hukiem. Znaleźli się w ogromnym holu, na czerwonym dywanie. Jedynym źródłem światła była pochodnia trzymana przez olbrzyma. Rączka i kot mogli jedynie dostrzec że znajdują się w jakimś ogromnym holu na czerwonym dywanie. Wnet rozbłysło kolejne świtało. Kozak zapalił pochodnię i szybko przywołał ich do siebie.
- Jesteśmy już spóźnieni! Nie zostawać z tyłu bo Olbrzym was pogoni jasne? A teraz za mną.
Kozak był wyraźnie zdenerwowany. Rączka i Kot posłusznie udali się za nim w prawo, weszli w długi ciemny korytarz. Kozak otworzył któreś z kolei drzwi i począł schodzić po spiralnych metalowych schodach prowadzących w duł. Ostatni szedł Olbrzym który zamkną za sobą drzwi i uważnie przyglądał się nowym próbując ocenić ich potencjalną przydatność.
W murowanej, olbrzymiej piwnicy zebrało się dobrze ponad dwadzieścia osób. Nie było jednak ścisku, miejsca było dosyć. Można było nawet odnieść wrażenie że to nie piwnica, a podziemny plac. Przed zebranymi na drewnianej skrzynce stał niewysoki mężczyzna, w czarnej kurtce przypominającej na pierwszy rzut oka tą bandytów. Miał długie brązowe włosy które swobodnie opadające mu na ramiona, ręce założone za siebie. Wyróżniająca się postawa i brak broni wskazywały że nie jest byle kotem ganiającym za artefaktami. Nie wyglądał też na kogoś kto poradził by sobie w spotkaniu z pijawką. W tłumie przed nim zebranym można było dostrzec zarówno Stalkerów od Waleriana, jak i członków Wolności, było też tam kilku bandytów ale byli oni w znacznej mniejszości.
-Witajcie bracia stalkerzy. Zona była Chojna w tym tygodniu? Nie poskąpiła swych skarbów? To dobrze ,jak kiedyś już mówiłem? Był kiedyś taki stalker. Nazywał się Orlik, był najlepszy bo i Zona go miłowała. Miał marzenie by dotrzeć do serca Zony, dążył do tego nieustępliwie. Zbyt szybko chciał obnażyć Zonę z jej sekretów. Poznać istotę Zony. Więc pomimo że go miłowała nie mogła pozwolić by jej sekrety zostały ujawnione gdyż Zona jest skryta, tajemnicza, dlatego taka wspaniała i piękna .Postanowiła zatrzymać go przy sobie i nie pozwalając by ujawnił jej tajemnicę. Dlatego został obdarzony postacią snorka? Pamiętajcie by nie nadużywać gościnności zony i jej skarbów, doceńcie jej piękno w zmienności i niepewności. Nie próbujcie jej zmienić i nie walczcie z nią. Dziękuje za hojne dary, bądźcie pewni że będą tu bezpieczne aż nadejdzie czas. A teraz czas powiać nowych.
Lampy zostały zapalone. Stalkerzy zaczęli gasić swoje pochodnie w beczce pełnej wody, stojącej pod centralną kolumną podtrzymującą strop. Lampy były podłużne i porozstawiane w znacznej odległości, jednak dawały sporo światła . Teraz w silniejszym świetle dostrzec można było że przy ścianie zaraz za ?mównicą? stoi wielki czerwony fotel, po prawej malutki stolik na nim butelka wódki i kieliszek, po drewniana klapa wystarczająco wysunięta by dywan z skóry tygrysa jej nie przykrywał. W tym właśnie kierunku udał się mówca. Spoczął na wygodnym fotelu i obserwował jak dwóch stalkerów bierze skrzynie i otwiera, wszyscy zebrani podchodzi i wkładali do środka swoje artefakty. Następnie gdy skrzynia się zapełniała. A to nie trwało długo. Podnieśli klapę i do podziemnej komory wrzucili całą zawartość. Potem do otworu podchodzili stalkerzy którzy nie zdążyli dołączyć swoich artefaktów do skrzyni. Ta sprawa z skrzynią to pozostałość z początków działalności grupy gdy jeszcze nie byli tak liczni. Gdyby zajrzeć do otworu w podłodze można było by zobaczyć nieprawdopodobne zbiory, od częściej spotykanych Meduz po naprawdę dość rzadkie okazy. Czterech nowych stanęło w szeregu przed siedzącą na fotelu osobistością.
-Witajcie, zwą mnie tu Kaznodzieja. Zapewne już o mnie słyszeliście - Wstał z fotela i uważnie przyjrzał się nowym.
Nie wyglądali na obiecujący materiał, na pęczki takich kotów w zonie. Z drugiej strony nie mógł nikogo odrzucić, jego grupa nie była dość silna by pozwolić sobie na taką selekcje. Było ich już więcej niż na początku, jednak co znaczy dwadzieścia jeden osób w zonie? Nowi z lekkim opóźnieniem jednak zgodnie pokiwali głowami.
-Dobrze, więc przejdźmy do konkretów. Opowiedzcie mi coś o sobie.
-jestem nowy w zonie, trafiłem tu dwa tygodnie temu- Rączka czuł się niepewnie, nie wiedział o czym mówić, ile mówić. Nie chciał zanudzać Kaznodziei jakimiś nieistotnymi gadkami ale trzeba było dobrze się zareklamować.-Nim tu trafiłem byłem złodziejem, włamywaczem. Uciekłem przed prawem i schroniłem się w zonie.
-No, proszę. Może będzie z ciebie pożytek. Kto cie przyprowadził ?
-Nasza dwójka jest od Kozaka- Odpowiedział bezzwłocznie Rączka.
-A kto jest z tobą?
-Ja- Kot dość się denerwował jednak w myśl zasady raz kozie śmierć postanowił postawić wszystko na jedną kartę ? Mój brat wyruszył do zony przede mną, miałem do niego dołączyć jak zarobię trochę kasy i kupię sobie broń. Chcieliśmy żyć z sprzedaży artefaktów ale? kiedy tu przyjechałem spotkałem Kozaka, sporo mi opowiadał o zonie.
-Nadal chcesz sprzedawać artefakty?
-Oczywiście że nie, nie zamierzam ograbiać zony. Spytasz więc co zamierzam? Zamierzam skopać dupska powinności za to co zrobili i co nadal robią.
Na twarzy kaznodziei pojawił się znaczący uśmiech lecz szybko pozbył się go z twarzy. Stanowczym, oficjalnym głosem zwrócił się do Kozaka
-Gratuluję, obydwaj zostają przyjęci a ciebie mianują oczywiście ich opiekunem. Oby zona okazała się im łaskawa i przyjęła ich z otwartymi ramionami.
Wzrok Kaznodziei padł teraz na pozostałą dwójkę kandydatów. Być może i oni zaskoczą go swą przydatnością jak dwaj poprzedni?
-Ja w zonie jestem od dłuższego czasu, byłem najemnikiem. Walczyłem za pieniądze, Zabijałem równo stalkerów, mutanty i wojskowych, zależy kto płacił. Ale kiedy mój oddział dostał się w pole anomalii? zginęli niemal wszyscy. Ocalałem tylko ja i Gustaw. Postanowiliśmy dołączyć do stalkerów Waleriana. Niebezpiecznie jest być samemu w Zonie, powtarzaliśmy sobie. Ale podłodze zaatakowało nas stado psów, normalnie byśmy sobie poradzili ale broń się zacięła jak po złości. Dopadły Gustawa, a ja wskoczyłem na drzewo. To był najgorszy dzień mojego życia. Po nocy spędzonej na tym właśnie drzewie ruszyłem dalej. Walerian mnie przyjął choć nie podobała mu się moja przeszłość. Tam właśnie spotkałem Cichego, widział że jestem nowy więc podszedł i zagadał. Potem rozmowa się pociągnęła i po kilku głębszych przy ognisku zaczął mi opowiadać? o Zonie. Nigdy nawet nie myślałem czym, to był dla mnie obszar, miejsce i nic pyzatym. To co mówił jednak zgadzało się z tym co mnie spotkało. Sprzedawaliśmy artefakty, zabijaliśmy mutanty, a tego dnia ruszyliśmy po bardzo rzadki artefakt. Teraz chcę odpokutować swoje winy i pogodzić się z Zoną.
Wypowiedź byłego najemnika zainteresowała Kaznodzieja. Cichy się spisał, nawet nie podejrzewał go że ma taki dar przekonywania, rzadko się odzywa ale mówcą musi być dość dobrym. Podopieczny Cichego wpatrywał się w Kaznodzieję pytającą. Ten na potwierdzenie kiwną głową i wyszeptał
-Przyjęty.
Chłopak ucieszył się ogromnie, jednak nie eksponował tego tak bardzo. Jedynie się uśmiechną, potulnie i w ciszy podszedł do swego mentora. To wyjątkowo udane spotkanie, przyniesiono liczne artefakty, póki co wszyscy nowi okazują się być zadziwiająco dobrymi nabytkami, a Kozak z Cichym wykazali się nawracając nowych na właściwą ścieżkę. Kaznodzieja miał nadzieję że ostatni nie będzie odbiegał od pozostałych. Chociaż, on jest od Olbrzyma. Ten z kolei nie ma daru przemawiania, ciekawe kogo sprowadził.
-Witaj, jestem szczur. Przyszedłem tu z tym wielkim. Gadał jakieś głupoty że nie wiem czym jest zona i że zna kogoś kto wie. Ogólnie to ciężko go było zrozumieć bo był schlany solidnie ale podziwiam go, bo po tylu butelkach ja pewnie już bym leżał martwy. A temu jeszcze na wykłady się zbierało. Jak doszedł do siebie powiedział że mnie zaprowadzi do ciebie a ty mi wszystko wyjaśnisz więc jestem. Ciekawie to sobie wymyśliłeś z tym Orlikiem ale chyba nie myślisz ze ktoś ci uwierzył? Przecież widać że to brednie wyssane z palca.
-Jesteś tego pewien?
-Oczywiście ze tak. Że co? Że zona myśli? Jak może mieć świadomość? To tylko strefa silnie napromieniowana, fakt że anomalie to coś dziwnego ale człowieku. Ciebie chyba powaliło, jesteś jakiś nienor?
Wypowiedź niedowiarka przerwał Olbrzym uderzając go w tył głowy, jednak dostatecznie kontrolował siłę ciosu by go nie zabić a pozbawić przytomności. Bezwładne ciało osunęło się na ziemię tuż pod stopy kaznodziei.
-Wybacz, nie sądziłem że będzie taki bezczelny. Sądziłem że wysłucha, spróbuje zrozumieć.
-Spokojnie to nie twoja wina, niektórzy są po prostu głusi naprawdę. Wolą żyć w ułudzie i kłamstwie bo tak im wygodniej. Jednak nie możemy pozwolić mu odejść, sam rozumiesz. Gdyby poinformował Powinność?
Każdy nowy teoretycznie mógł być wysłannikiem Powinności. Wcześniej się tego nie obawiali bo i Powinność się z nimi nie liczyła ale teraz. Teraz gdy stanowią już pewne zagrożenie mogło by im rzeczywiście przyjść do głowy by podesłać kogoś na przeszpiegi. Trzeba było temu jakoś zaradzić. Ale jak się rozwijać, poszerzać grono skoro należy też i baczyć na szpiegów? Werbować nowych będą mogli tylko najlepsi i najbardziej zaufani. Ci którzy się do tego nadają, nie dadzą sobie zamydlić oczu. Więc kto? Cichy będzie szukał nowych kandydatów wśród ludzi Waleriana, Kozak rozejrzy się w Wolności, a do bandytów pośle się Żmije. To powinno wystarczyć Ta trójka najbardziej się do tego nadaje, a taki szpicel z Powinności powinien wtedy najpierw przystąpić do którejś z frakcji. Wolność i Bandyci by odpadali, więc zostaną tylko samotnicy z Walerianem. Ale, nie sadzę by posunęli się do szpiegostwa. Nic o nas nie wiedzą, nie mają pojęcia z czym mają do czynienia. Zapewne nas lekceważą.
-To co z nim robimy- Spytał rączka
-W jaskini niedaleko jest ciężko ranna pijawka. Z pewnością ucieszy się z posiłku gdy? nieopatrzny stalker zmyli drogę i zawędruje prosto do jej legowiska.


I co sądzicie :)
Ostatnio edytowany przez Regot, 29 Gru 2008, 03:38, edytowano w sumie 1 raz
Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe - Albert Einstein
Awatar użytkownika
Regot
Stalker

Posty: 53
Dołączenie: 20 Gru 2007, 15:30
Ostatnio był: 01 Mar 2014, 01:10
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 1

Reklamy Google

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez szymon93 w 28 Gru 2008, 22:49

Spoko opowiadanie. Zrób dalszy ciąg :wink: .
Awatar użytkownika
szymon93
Kot

Posty: 16
Dołączenie: 23 Gru 2008, 13:26
Ostatnio był: 12 Sty 2009, 17:17
Miejscowość: Bydgoszcz
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez Regot w 30 Gru 2008, 03:36

Wielkie dzięki. Ciąg dalszy będzie, w końcu muszę skończyć to co już zacząłem. Ale teraz nie mam tyle czasu. Kręcę z kolegami film w klimach zbliżonych do stalkera, dużo z tym roboty. Ale jak już będę miał więcej czasu to zabiorę się za dalszy ciąg.
Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe - Albert Einstein
Awatar użytkownika
Regot
Stalker

Posty: 53
Dołączenie: 20 Gru 2007, 15:30
Ostatnio był: 01 Mar 2014, 01:10
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 1

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez WALERIAN w 03 Lut 2009, 16:17

SUPER Zrób dalszy ciąg


Mógłbyś się więcej rozpisać, dwa posty a już blisko Ci do warna - Michu
Awatar użytkownika
WALERIAN
Kot

Posty: 1
Dołączenie: 03 Lut 2009, 14:11
Ostatnio był: 22 Mar 2009, 13:11
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Obokan
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez Legwanos w 08 Kwi 2009, 16:12

Ort,int 3- Nie ma za bardzo błędów ortograficznych, tylko czemu zdania zaczynają się od małej litery?
Akcja 5- Dobra akcja,na 5, choć słyszałem lepsze
Opisy-5 Jak pięć to dobrze,nie będę się rozpisywać
Klimat-4+ Klimatyczne, choć słyszałem lepsze.
Szybkość akcji 5 Tu też nie będę się rozpisywać :wink:
Moja ocena to:
4,4/6
Legwanos
Stalker

Posty: 85
Dołączenie: 21 Lut 2009, 15:45
Ostatnio był: 09 Lip 2018, 15:19
Miejscowość: Planeta Ziemia
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez dragon22 w 18 Kwi 2009, 12:24

Na początek(dobry)- powiem, że jest to bardzo ciekawe i poważne opowiadanie, z fantastyczną łabułą i ciekawy jestem co będzie dalejka.
Postaram się zrobić zkróconą korektę twojej powieści- tak więc- opowiadanie posiada mnóstwo niepotrzebnych znaków zapytania, sporo wyrazów, które powinny być napisane z dużej litery, a są z małej, wyrazy, których koniec został przypadkogo wciągnięty w przestrzeń: np Marian wyciągną_, itd.Są też błędy ortograficzne typu duł i tak dalej.Zdarzają się też wyrazy- mutanty czyli zrobiełem, poszydłem- tylko tak przykładowo piszę.Myślę, że to od czego powinieneś zacząć to przeczytanie i wyłapanie wszystkiego i poprawka- na pewno dasz radę.Wierzę w ciebie.
Regot napisał(a):Na twarzy kaznodziei pojawił się znaczący uśmiech lecz szybko pozbył się go z twarzy
Proponuję także wyłapać tego typu powtórzenia i je czymś zastąpić.Jeśli nie wiesz czym, to mogę ci przykładowo pomóc- Na twarzy pojawił się znaczący uśmiech, ale szybko zanikł, lub, ale szybko się go pozbył, ale sądzę, że to raczej oczywiste jak zastąpić i nie muszę się na ten temat rozgadywać.Tak więc polecam poprawić i będzie tak jak trzeba
Moja ocena opowiadania(nie licząc błędów) jest następująca- świetne opowiadanie, świetny prolog.Podoba mi się poważny styl i spokój, jaki na razie się dzieje.Jestm ciekawy tego opowiadania, do którego to jest wstęp
Wystawiam za całokształt ocenę5/6.Oceny wystawiam nie licząc błędów, bo liczę że je poprawisz.Pozdrowienia :D :D
Dobra broń nie wystarczy.Bez celnego oka tylko wariat wybiera się do Zony
Uwaga.Pojawił się kolejny rozdział powieści pod tytułem "zły cień"- trzy rozdziały.Proszę o komentarze i oceny rozdziałów
Awatar użytkownika
dragon22
Stalker

Posty: 88
Dołączenie: 11 Mar 2009, 12:15
Ostatnio był: 21 Kwi 2009, 19:29
Miejscowość: Czerwony las
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: --
Kozaki: 1

Re: Opowiadanie "Kaznodzieja"

Postprzez Regot w 19 Kwi 2009, 23:21

Jak znajdę więcej czasu poprawię, bo teraz specjalnie dużo to go nie mam. Ale wielkie dzięki za ocenę i zwrócenie uwagi na błędy. Wątpię bym je wszystkie wyłapał ale z pewnością zredukuję ich liczbę. przyznam się że nie widziałem tych błędów ale jeszcze raz dzięki. Teraz przynajmniej wiem czego szukać.
Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe - Albert Einstein
Awatar użytkownika
Regot
Stalker

Posty: 53
Dołączenie: 20 Gru 2007, 15:30
Ostatnio był: 01 Mar 2014, 01:10
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 1


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 9 gości