Pierwszy: HMS Sussex 1693 rok. Największy lub jeden z większych w owych czasach okręt Angielski trzeciej klasy.
80 dział i ok. 500 członków załogi. Wszyscy zginęli niedaleko Giblartaru w czasie sztormu (wraz z nim zatonęło 12 innych miejszych okrętów wojskowych i kupieckich, w sumie zginęło ponad 1200 osób).
Najciekawsze jet jednak to, że na pokładzie poza ludźmi znajdowało się ok 10 ton złotych monet!
Wrak statku odnalazła firma Odyssey w 2000r. Umówili się oni z Wielką Brytanią, że w zależności od sumy jaką warte jest to złoto dostaną swoją działkę. I tak Odyssey dostałaby 80% jeśli znaleziono by do 45 milionów dolarów, 50% do 45 milinów do 500mln i 40% za kwotę powyżej 500 mln (odnaleziony skarb wyceniono na miliard dolców!). Jednak potem okazało się, ze statek jest na wodach terytorialnych Hiszpanii i ta też chce swoją dolę. W związku z czym po dziś dzień ni ch*ja nie wiadomo jak to się zakończy. Swoją drogą złoty dosłownie i w przenośni interes czytałem, że Odyssey średni wydaje na znalezienie statku około 1 miliona dolców.
Drugi: HMS Victory kolejny okręt flagowy (tym razem na 100% największy brytyjski w tamtyczh czasach), tak samo jak przy HMS Sussex zatonął w wyniku sztormu tyle, że na kanale La Manche. 1150 osób na pokładzie, 100 dział i tak samo ogromny ładunek złota.
No i kto go znalazł. Firma Odyssey
w lutym 2009 więc świeżutko. Jeszcze nie wiadomo co do ładunku ale na pewno są działa i specjalnie kilka na początek wyłowiono coby potwierdzić, że był to ten statek.
No i konkluzja, czemu tak późno ktoś się zainteresował poszukiwaniami tych statków?!