4 września, przyjeżdża kurier z CN. No i tu z mojej strony małe zdziwienie, bo nie zamawiałem edycji kolekcjonerskiej a tu grę mam dzień przed polską premierą.
No i zaczynam swoją przygodę z Zoną po raz drugi.
Na kolana powaliła mnie szczegółowość i dopracowanie wszystkich elementów otoczenia. To wystarczyło żebym przez kolejną godzinę zwiedzał teren z samowolnie otwartą gębą.
Musze przyznać innym, że silnik trochę kuleje. Co prawda nie mam żadnych problemów z ścinaniem się nawet przy najwyższych detalach, itp. ale gra jest strasznie niestabilna i dość często widziałem sympatyczne okienko z bugtrapem.
Gram już godzinkę może więcej i przyszło mi pierwszy raz zmienić lokację. Rzecz jasna padło na Kordon. Myślę sobie znam to przecież, kurde no ja chce nowe mapy. Ale tu kolejna miła niespodzianka, lokacja ta wcale nie przypomina swojego odpowiednika z ShoC. W pewnym sensie nic nie jest takie same, większość budynków nie jest jeszcze zniszczona, cały teren okupują stalkerzy, a wojsko dopiero walczy o terytorium.
Minusem natomiast jest pewien mankament związany z funduszami. Dużo nie zarabiamy, a żeby móc w miarę normalnie postrzelać musimy wydać prawie bajeczne sumy na modernizację broni, a im lepszą broń znajdziemy tym te przeróbki są droższe.
Tak jak w poprzedniej części nieodłącznym elementem gry jest klimat który wręcz wylewa się z monitora. Lawirowanie między anomaliami, spacer z nieodłączną już latarką po mrocznym lesie w nocy(które są jakby mroczniejsze i takie jakieś bardziej straszne, szczerze powiedziawszy wole przeczekać noc w obozie niż zapuszczać się po ciemku w zonę.)
Kolejny plus to losowość pojawiania się mutantów. Rzadko kiedy spotkamy takie same mutanty w tym samym miejscu. Przykład? Pierwszy raz przechodziłem przez wysypisko nocą, marne 2 nibypsy. Padłem trochę dalej, sejv i znowu tą samą trasę i tu mały surprise. Nie goniły mnie 2 pieski tylko jakieś, czy ja wiem 12-15 !!
Minusem jak na razie jest dla mnie zdobywanie artefaktów. Nie wiem może nie potrafię, źle to robię, ale po prostu nie daję rady. Korzystam z tego głupiego detektora, który już wariuje świeci się, piszczy, mruga, ale artefaktu jak nie widziałem tak nie widzę dalej : / co robię nie tak? może ktoś mi wytłumaczy?
Podsumowując.
S.T.A.L.K.E.R: Czyste Niebo to stary dobry Shadow of Czernobyl po gruntownym liftingu twarzy oraz z kilkoma nowymi sztuczkami w rękawie. Tak więc bracia stalkerzy ponownie wyruszamy do zony na łowy !! Powodzenia.
P.S. Zapomniałem dopisać o małym smaczku związanym z pijawkami
.
UWAGA SPOJLER !!!!Osobiście widziałem dopiero jedną, przyznam nie było to miłe spotkanie. Wieczór ja i 4 powinnościowców kierujemy się do ich bazy, nagle słychać jakieś charczenie, syk. Moi kompani strzelają w ciemność. Po chwili cisza. Dowódca mówi: "Spokojnie, chyba nam się zdawało. Idziemy dalej". I w tym momencie z drzewa, z ciemności skoczyła, na niego pijawka. Momentalnie zrobiłem się blady i nie miałem pojęcia co zrobić !! Mimo iż to tylko głupia gra. Opanowałem się i strzeliłem w kierunku jej białych ślepi krótką serię. Ale jak szybko się pojawiła, tak szybko znikła. Razem z ciałem powinnościowca : /. Jedyne co mi wpadło potem do głowy to biec przed siebie.