przez młodszy stalker w 23 Sie 2008, 19:06
To jest moje pierwsze opowiadanie więc proszę o szeroko rozumianą wyrozumiałość względem moich bazgrołów, bardzo bym był wdzięczny za słowa krytyki, no i co tam jeszcze no zabierać się za czytanie.
Jest już późno, grubo po drugiej w głębi czarnobylskiej zony, na małym posterunku wojska, koło czerwonego lasu niedaleko laboratorium x21, pełniło warte dwóch żołnierzy.
-Ku..a czemu my!-wrzasnął jeden z żołnierzy
-Nie wiem. może dlatego że je...łeś oficerowi prosto w mordę!-odezwał się drugi.
-Należało się skurwielowi, zgarnął całe zaszczyty dla siebie, a nam co zostało! Nic !!
-Masz racje ale, nie w ten sposób powinieneś to rozwiązać.
-No np. jak?! HĘ?
-Nie wiem, ale to przez ciebie tu sterczymy
-Ale to my narażaliśmy nasze dupska, my przynieśliśmy te zasrane papiery i jeszcze ledwo uszliśmy z życiem, a on siedział w wygodnym fotelu i palił fajkę, czekał na nas jak na jakiś kurierów. W dodatku nic w zamian nie dostaliśmy! Nic zupełne zero! Nawet pierdo*onego "dobra robota żołnierzu"! Więc się nie dziw że mu pierd....m w pysk
-HA! Z tym masz absolutną rację, a i niezły był ten prawy sierpowy, jak żeś mu walnął to aż się zakrył nogami, bydlak
-Ha Ha Ha! no to było dobre..-roześmiał się donośnym głosem
-dobra koniec śmiechów.-powiedział poważnym głosem.
-O co ci chodzi? Już cię to nie śmieszy? Czy co?
-Nie. Śmieszy ale jesteśmy na warcie, w dodatku najgorszym miejscu w zonie.
żołnierze spoważnieli
-No to prawda. Pieprzony oficer przez niego tu stoimy
-E! Ty i tak powinieneś się cieszyć że jeszcze żyjesz bo mógł cię tam rozstrzelać jak psa. I nikt by po tobie nie płakał.
-KU..A!! Jeszcze mi za to zapłaci. Zobaczysz. Będzie się smażył w piekle KUTAFON!!
Warta zaczynała się chylić ku końcowi, jeszcze trzy godziny i będą mogli się zdrzemnąć w wygodnych łóżkach. Jeżeli nie zginął, lub nie wydarzy się coś gorszego...
Nagle usłyszeli przeraźliwy ryk
-Słyszałeś to?
obydwoje odbezpieczyli swoje AK-74/M
-Co to było?!
-Możliwe że to pijawka
-Co?! Tutaj?
-krążyły pogłoski że widziano tu pijawki, ale w większości były to niezbyt wiarygodne źródła.
W jednej podnieśli swoje ak i obaj teraz celowali w miejsce skąd dobiegł ich przeraźliwy ryk
-I co widzisz coś?
-Nie a ty?
-NIE.
Nagle przed ich oczyma w oddali ujrzeli jakiś światło, te światło się zbliżało do nich i widać było że rysuje się kształt
jakiegoś wielkiego zwierza.
-Widzisz to co ja!?
-Nie wiem? ale ja widzę jakieś świecące bydle, oparte na czterech łapach które spogląda prosto na nas
Stali jak wryci i spoglądali z niedowierzaniem to na te świecące w oddali zwierze to na siebie czy to się dzieje naprawdę.
Nagle świecący stwór ruszył na nich z pełną parą
-To jest CHIMERA! Strzelaj mówię! Strzelaj!!
Dwójka żołnierzy otworzyła ogień, obydwoje trafiali stwora raz za razem, tylko parę pocisków poszło bokiem
Lecz mutant szarżował nadal pomimo odniesionych ran postrzałowych, dzieliło go do żołnierzy zaledwie parę metrów
-koniec amunicji!
-u mnie też!
-kurwa mamy prze....ne!
-Nie!!- krzykneli oboje wiedząc że nic więcej nie mogą już zrobić,wiedzieli teraz tylko to że już są karmą dla tego rozświetlonego mutanta. Chimera była tusz przed nimi i już skoczyła by rzucić się do gardła jednemu z żołnierzy, gdy nagle rozpłynęła się w powietrzu.
-Co? Gdzie ona jest?
-Nie widzę jej! Gdzie ona jest!
-Co to było do cholery!
-Teraz to ja już sam nie wiem co?- odpowiedział zszokowanym głosem żołnierz
-Widziałeś rozpłynął się w powietrzu. Widziałem go jak znika tuż przed moim nosem.
-To nie mogła być CHIMERA, chociaż na takom wyglądała, tylko ten blask jaki od niej bił był jakiś dziwny
-Ku..a to nie jest normalne! Tu nic nie jest normalne, a to co się przed chwilą stało,
jest całkiem popier....ne jak na mój gust.
-Ale przecież władowaliśmy w dziada dwa magazynki i nic, dalej leciał na nas jak gdyby nigdy nic, a przecież widziałem jak obrywa po pysku seriom z kałacha,nikt tego by nie przeżył
-Ale on przecież zniknął to, on nie padł od ognia naszych automatów tylko sobie zniknął jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Nastał ranek w zonie, z oddali było widać wojskowego uaza w którym znajdowała się poranna zmiana warty.
Następcy liczyli że spotkają dwójkę żołnierzy na warcie. Grubo się mylili, bo jedyne co zastali to dwie kałuże krwi
i pełno łusek wokoło nich. Nigdzie nie znaleziono żadnych śladów ciał,ani jakichkolwiek oznak pobytu dwójki żołnierzy których ciał nigdy nie odnaleziono, jedyne co po nich zostało to ich broń,łuski, i dwie kałuże krwi.
No i jak? podobało się? Czekam na ostre słowa krytyki względem mojej historyjki.