Dlaczego dorian?
Bo podobała mi się powieść Oscara Wilde'a "Portret Doriana Grey'a", film też był fajny. Zwłaszcza jeśli chodzi o treść i pomysł.
W duuużym skrócie, o co kaman?
Jest to mroczna opowieść o degradacji i utracie duszy.
Dorian Grey był młodym kolo, który zawsze chciał być "piękny i młody" (tak jak ja, co? he,he). U malarza zamawia swój portret, wypowiadając po cichu życzenie, aby jego uroda i młodość nigdy nie przeminęły. Zaklina obraz, by to on starzał się zamiast jego właściciela, a niedługo potem wkracza niestety na ścieżkę zła i im bardziej jest wredny, tym obrazek bardziej się zmienia, ale on sam nie. Kolo się nie przejmuje, giną ludzie, bawi się świetnie, aż kiedyś przychodzi rachunek sumienia. Dorian staje przed swym malowidłem i to co widzi wcale mu się nie podoba, więc postanawia je zniszczyć. Zapomina jednak, że przecież ten obraz to on sam, to jego prawdziwe ja. Zamierzając się nożem na portret nie niszczy płótna lecz siebie. Pada na ziemię nieżywy.
Gdy jego ciało zostaje odnalezione przedstawia sobą straszny i przerażający widok. Jest to stary, potworny człowiek, którego wszystkie złe uczynki odbiły się na twarzy.
A obraz?
Z obrazu znowu uśmiecha się do nas piękny kolo....
Moim zdaniem - orginalne, co?