DS3 to w sumie taka odświeżona i bardziej dopracowana pierwsza odsłona serii i nawet część postaci czy lokacji albo się powtarza w jakoś tam odmienionej formie, albo nawiązuje do tego co było wcześniej. I nawet ja jestem w stanie to zauważyć, mimo że kompletnie się w samym świecie DS nie orientuję
I to chyba sama budowa tychże lokacji najbardziej mi się podoba w grze, bo ogólnie więcej jest ciekawych i złożonych aren w porównaniu do części pierwszej, gdzie tak naprawdę całe trzy miejsca zrobiły na mnie jakieś tam wrażenie swoją konstrukcją. Tu, oprócz dość generycznych podziemi czy katakumb na poziomie niemal srObliviona, reszta lokacji jest już o wiele ciekawsza, z masą skrótów i labiryntów. I estetycznie też jest lepiej, w pomieszczeniach jest więcej szczegółów, a bardziej otwarte przestrzenie też dużo lepiej prezentują się estetycznie, np. ruiny z leżącymi tu i ówdzie jesiennymi liśćmi są nawet urokliwe
Ale i tak moim faworytem jest
Undead Settlement przypominające powieści grozy E.A. Poe i "Listę siedmiorga" Frosta (nie wiem czemu, ale z tym mi się kojarzy
) i finałowa walka z wielkim drzewem toczonym przez klątwę, czy jakoś tak po polsku
Poza tym to dalej głównie młócenie różnej maści przeciwników i to drugi najlepszy element tej serii - jak ktoś chce się trochę powku*wiać i poćwiczyć klikanie myszką albo tłamszenie pada, to jest świetna okazja. Same walki ogólnie nie są jakieś wybitnie wymagające i przeciwnicy są dość dobrze zbalansowani, że tak powiem. Są wyzwaniem, ale można ich łatwo rozpracować i mieć satysfakcję po ich pokonaniu. Jak ktoś już liznął pierwszej części to tu nie powinien być zaskoczony. Poza dwiema walkami gdzie wzywałem pomoc w postaci drugiego gracza (co w sumie niekoniecznie jest ułatwieniem bo boss ma więcej HP), reszta jest na odpowiednim poziomie trudności. Niestety np. w walce z tzw. Bezimiennym Królem, największym przeciwnikiem jest tak naprawdę beznadziejna praca kamery, która od trzech części kuleje z powodu swojej toporności i nie ma co tych małych skośnookich chujków usprawiedliwiać, bo to jest po prostu dramat
A potyczka z Lothrikiem i jego brackim w sumie jest do ogarnięcia samemu, ale wyjątkowo jest za dużo biegania do samej areny, które jest zwyczajną stratą czasu
Bo akurat checkpointy a.k.a. ogniska w tej serii są prawie optymalnie rozlokowane (z małymi wyjątkami) i nie trzeba aż tak bardzo tracić czasu biegając bezsensownie między przeciwnikami, z którymi walka w pewnym momencie i tak nie ma powodu. Tak że akurat tutaj plus dla twórców. Również mechanika umożliwiająca zawezwanie ducha jakiejś postaci czy innego gracza została zmieniona i nie ma potrzeby odprawiania 29138176 rytuałów, żeby kogoś przyzwać, więc znowu plus. A reszta zmiana jakoś niespecjalnie jest dla mnie istotna, mimo że coś by się jeszcze znalazło.
Podsumowując powiem, że nawet niezła gra, lepsza chyba od części pierwszej moim zdaniem. Z ładniejszym światem i znowu bardzo nastrojową muzyką, która świetnie pasuje do klimatu lokacji. Jak DLC potanieją do rozsądnej ceny to może się z nimi zmierzę, bo na razie zajmę się czymś co ma bardziej tętniący życiem świat i sensowny ciąg wydarzeń bez jakichś hipsterskich udziwnień z Kraju Kwitnącej Wiśni, który dobry jest w produkcji samochodów albo tabletów graficznych, a nie tworzeniu ciekawych historii w grach, które to przypominają opowieści z mchu i paproci
Bo nie oszukujmy się, ale świat DS posklejany jest z różnych lokacji wypełnionych przeciwnikami i sporadycznym, najczęściej mrukliwym bohaterem, który ma dziwny zwyczaj kwitowania zdania mało sensownym chichotem
Amen