Podejście pierwsze- ekwipunek taki, jaki brałem grając poprzednio: automat z granatnikiem, granaty F1 i do m203, racja żywnościowa, stimpaki, apteczki, adrenalina itp. Podchodzę do fabryki, akurat stalkerzy wdali się w strzelaninę z zombie- idealnie, odciągną mi umarlaków, wypalę mniej pestek. Okazało się że kilku było przy wejściu- strzał z granatnika i po wszystkim. Wchodzę, zbieram dzielnie papiery, po drodze ubijam jeszcze pojedynczych zombie. Ok, trzeba iść dalej. Bloker psioniczny pod F3- że kontroler wyskoczy to pewne. Wychodzę z budynku, skręcam w prawo, idę przy ścianie budynku filując między krzaczory.. I wypada mi broń z rąk. Ok, burery. Próbuję uciekać ale nie mam w ogóle energii.
Jakoś to ogarnąłem, zaczynam się wycofywać no i słyszę znajomy ryk- chimera. A właściwie kilka. Biegam jak poparzony, strzelam, kitram się do korytarza a tam co? 2 (słownie: dwa) kontrolery. Noszz kurde. Jak zobaczyłem, ile wszystkiego się zbiegło dookoła mojego trupa..
Reload.
Myślę- dobra, będą Termopile i Alamo w jednym. Kupiłem chyba z 40 min, fugasów i puszek z prochem z zamiarem zaminowania wszystkiego w cholerę a potem wywabienia pomiotów na uprzednio przygotowaną ścieżkę zdrowia. No i podziałało, kilka mutków padło od min, kilka ściągnąłem waląc do nich z łącznika spajającego oba budynki. Problem w tym, że trwało to do wieczora, a ja chcąc odchudzić sobie bagaż zostawiłem w bazie racje żywnościowe.
No ale dobra, już prawie po wszystkim, jakoś dam radę. Przy wejściu względny spokój, poltergeist, kontroler i dwa nibypsy. Kluczę świecąc co chwilę latarką jak w jakimś tanim horrorze. Znajduję papiery, badam helikopter. Jest ok, chociaż blur na ekranie często bo dawno nie spałem a koks przestał działać.
Baterie padły mi dosłownie jak tylko wyszedłem z fabryki, obładowany skórami i innymi rzeczami. Idę dzielnie koło tej termicznej anomalii a tam... Dwa nibyolbrzymy.
No jaja. Walę do nich z granatnika, raz, drugi, w końcu się udało. Zbieram skóry, wyskakują psy.. Walę do nich z automatu gdy nagle słyszę znajomy dźwięk... Emisja.
Chcę włączyć PDA żeby sprawdzić, gdzie uciekać, ale PDA nie działa bo wyczerpały się przecież baterie.
F4, zrzucam plecak i lecę się schować na pogłębiarkę, włażę na drzewo ale dopadają mnie dziki.
A to cvka... Po reloadzie znajduję w nibyolbrzymie Grawi, zrzucam uciekając do Janowa plecak (oczywiście zbierając parę kulek od bandytów z posterunku), wpadam do bazy cały święcący, chcę zapalić żeby pozbyć się promieniowania... A zapalniczka została w plecaku.
No jaja kompletne. Jakoś zbiłem radiację i po emisji wróciłem po plecak... Znowu zapominając o rozładowanych bateriach. Znowu powrót na stację, ładowanie PDA, powrót po plecak i w końcu do domu...