KOSHI napisał(a):Android, który podczas testów umiał spreparować ludzkie odruchy, mógł się ocalić.
Wywnioskowałem z filmu.
KOSHI napisał(a):Drugą kwestią było chęć posiadania przez ludzi zwierzęcia [...]
To wywnioskowałem z krótkiego opisu powieści, a bardziej mnie to uderzyło w 2049 (jest taka scenka).
KOSHI napisał(a):-genialna muzyka Vangelisa
-klimat noir pasujący jak ulał do klimatu tj. neony, monumentalne budynki, ciemność, brud i wieczny deszcz, wielkie korporacje
-jak na te lata robiąca wrażenie scenografia miast, w którym ludzka jednostka to trybik w wielkiej maszynie
-niespotykana tematyka
-scena w deszczu z Rutgerem Hauerem i sama końcówka
I jakkolwiek wszystkie te punkty doceniam, to nadal nie daje mi wrażenia "pełności", "geniuszu" itd.
Też byłem dzisiaj na nowym Blade Runnerze i... chyba podobał mi się bardziej niż ten z 1982. Wydał mi się "pełniejszy", a chociaż nie było scen które wybijałyby się na pierwszy plan, przed inne, to nie było też momentów które jednoznacznie by mnie... wku*wiały, no. Chociaż były elementy zbędne.
Stukasów nie widziałem, nie czułem, muzyka leciała sobie w tle i czułem wtórność względem jedynki, ale nie przeszkadzało mi to. Zdaje się zresztą, że muzykę trzeba było zrobić w dwa miesiące, bo poprzedni kompozytor rzucił to w piz*u właśnie dwa miesiące przed premierą.
Fakt, antagoniści nieco zbyt jednowymiarowi - głównie Luv, do Wallace'a nic nie mam. Może trochę za mało pociągnęli jego wątek, ale to co było w 2049 i to co było we wcześniejszym shorcie daje mi tyle, żebym nie potrzebował więcej.
A zakończenie było ok. Przewidywalne*, ale ok.
Z obydwiema odsłonami jestem na świeżo i osobiście 2017>1982. Może z czasem mi się zmieni.