przez skinnyman w 28 Maj 2017, 15:49
Książka mocno przypomina grę, co IMO nie wychodzi jej na dobre. Naukowcy dający questy, upgrade broni, liniowa fabuła.
I o ile Meesh potrafił jeszcze zaczarować fantazyjnym językiem, soczystymi opisami, o tyle tutaj autor pisze bardziej jak dziennikarz, niż prozaik. W dodatku korekta chyba zaspała, bo zdarzają się niezgrabne kwiatki, o nieudanym moim zdaniem przeskakiwaniu między czasem teraźniejszym a przeszłym nie wspominając.
Początek był niezły, ciekawe zawiązanie intrygi, potem jednak czar pryska. Mało czuć klimat Zony. Przeczytać II tom pewnie przeczytam, jak mi wpadnie w ręce, ale jak na ten moment twórczość pana Krzysztofa wypada jednak dość przeciętnie.
"In loneliness, in some sort of a bleak unexplainable solitude with yourself and the Zone you can contemplate. Feel it, become another, penetrated by the aeons of the Zone. That's why it is good that makers didn't include women in the game, truly they are genius. While the game is kind of explorative, it is the journey inside. Had you also the feeling that you are in your dream while playing? Sometimes, for only moment some sight in the game appears to you like an image in a dream: obscure landscape, grey sky, and deserted building with dark windows. (...) It is no shame to have an intimate feeling to this game. I think this game, not on purpose but through artistic intuition, which is not controlled by a purpose of the artist, touched the perennial."