Potężna migrena, akurat w wigilię - okazało się że wszystkie leki przeciwbólowe w domu natychmiast wyparowały, wszystkie sklepy pozamykane, a do najbliższej stacji paliw (posiadającej Ibuprom...), leżącej ćwierćset kilometrów dalej, nie ma praktycznie żadnego transportu.
Super pasterka, ku*wa. @Koshi: współczuję.
Spolszczenie do Misery: The Armed Zone (Ja & Imienny) Ciekawe kiedy ilość moich kozaczków przekroczy moje IQ
Mnie wpieniam ja sam, moje lenistwo, nieróbstwo, obżarstwo i próżność. Jak muszę coś robić "bo inaczej", to wszystko jest dobrze. Jak muszę chodzić do roboty, bo inaczej mnie wywalą, na uczelnię, bo inaczej będę miał zaległości i złą frekwencję.
Ale mam wolne jeszcze 4 dni, i przeraża mnie to, co robię z tym czasem. Spanie w dzień, potem całą noc jedzenie czipsów i innego gówna przed kompem, oglądanie seriali, filmów, granie w PoE, i bicie konia przed jakimiś dziwnymi pornolami. Jedną taką dużą orgię oglądałem, to zupełnie jak sceny z "Kaliguli".
Najzabawniejsze jest, jak mam ochotę na czipsy, ale żeby je mieć, muszę pójść do sklepu, i kalkuluję, czy jestem w stanie pójść do sklepu, czy nie, i czy warto, czy przyjemność płynąca z jedzenia czipsów jest dość przyjemna, żeby mi się chciało pójść i je kupić.
Dziś poczułem na własnej skórze skutki takiego trybu życia. Pomijam to że boli brzuch, ze zmęczenia jest się niezgrabnym, rzeczy wypadają z rąk. Ale co się dzieje w głowie to jest straszne, np. nie panuję nad mimiką, mięśniami twarzy, dziwne wyrazy twarzy mi się pojawiają, i z trudem to kontroluję. Głupie uczucie, bo twarzą ludzie porozómiewają się niewerbalnie, a co, jak nie panuje się nad komunikatami, jakie się wysyła? Absurd. Pewnie tak musi się czuć Hillary Clinton, jak w absurdalny sposób reaguje na bodźce zewnętrzne. Nierównowaga hormonalna z powodu chaotycznego snu i bicia konia aż do bólu, sprawia że organizm mówiąc krótko zaczyna się pie*dolić.
I to poczucie wstydu, wyrzuty sumienia, że nie robi się nic produktywnego, w czasie kiedy inny harują jak woły. Ech... muszę się ogarnąć, ale powtarzam sobie to przynajmniej już od 3 dni... Albo: już 23:00, za 15 minut chyba pójdę spać, potem 23:30, oj, zaraz zaraz, nagle 2:00, 4:00, 7:00... kurde no, jak ktoś lub coś nie stoi na de mną, to ta samowolka jest straszna. Jak coś muszę, to robię, a jak sam decyduje o swoim czasie, to masakra.
Za ten post zdzicho otrzymał następujące punkty reputacji:
Cóż, pewnie wiele osób mogłoby to samo o sobie powiedzieć. Taki brak chęci do robienia czegokolwiek produktywnego to najwyraźniej powszechny problem. Moim zdaniem to problem tych cholernych czasów, w których to właściwie cały czas od dziecka po prostu MUSISZ zrobić coś konkretnego i ważnego, przy czym ktoś ci stoi nad głową i pilnuje, czy to robisz. No a jak skończysz to nie masz na nic innego czasu/chcesz odpocząć i masz wywalone. I tak w kółko. Moim zdaniem w końcu ludziom pewne instynkty samorealizacji i w pewnym momencie jak tylko ktoś ci nie każe czegoś zrobić, to wpadasz w panikę bo nie wiesz, co masz zrobić ze swoim życiem . No, albo ze względu na to, że im bardziej kogoś zechcesz "wygiąć", tym bardziej ten ktoś się "odegnie" w przeciwną stronę, gdy tylko będzie miał możliwość. I pewnie na powrót do naturalnej normalności te parę tygodni w końcu nie wystarcza...
Spolszczenie do Misery: The Armed Zone (Ja & Imienny) Ciekawe kiedy ilość moich kozaczków przekroczy moje IQ
Zdzisiu, ja wiem co cię trapi. Różnie na to mówią. Mojego kuzyna to dopadło już z 10 lat temu. Nazwaliśmy to syndrom opadniętej wary, bo ujawniało się po alko. Jak się naj*bał jak mops, to mu dolna wara opadała i siedział tak z miną zdziwionego żółwia i się ku*wa spowiadał: Gdybym miał tamte lata i to doświadczenie, nigdy bym się nie ożenił. Albo: Nie tak miało być. Córka miała się z bogatym ożenić... No ku*wa normalnie trangedia i katanstrofa. A gwoździem programu było: Życie mnie boli, które oddaje twój stan ducha. Musisz się po prostu zdzich naj*bać, grzmotnąć w parnik jakąś pannę to ci przejdzie.
Pozdrawiam.
Twój lekarz Piotr B.
Za ten post KOSHI otrzymał następujące punkty reputacji:
Złapałem półpaśca. To taka wysypka, powodowana przez wirusa ospy wietrznej. Niby to lekka odmiana, ale uziemi mnie na ten tydzień. Wysypało mnie w okolicy prawej łopatki, i kilka krost w okolicach prawej piersi. Jak się o coś otrę, to szczypie, i czasem swędzi, ale nie to jest najgorsze. Wypie*doliło (a to i tak mało powiedziane) mi węzeł pod prawą pachą, i to bardzo boleśnie. Nie mogę nic dźwigać, przez co ćwiczenia odpadają, jak się przesunę rękę podczas spania, to cholerstwo mnie budzi, i w ogóle strasznie mnie to wpienia.
A, i jeszcze nie mogę na kogo zwalić winy, wszyscy w okolicy są zdrowi. Skąd to się u mnie wzieło?
Studiuję, mam zwolnienie z egzaminu z programowania, napisałem program do przeliczania dowolnego systemu liczbowego na dowolny, a uje*ałem już drugi raz kolosa z systemów liczbowych na kartce
Lubię teorie spiskowe, nie żebym w jakieś wierzy (no, może w to że rząd USA "sprowokował" atak Japonii), ale wkurza mnie pseudonauka. Najgorsi w tym są "lechici" (swoją drogą, na samym początku nawet nie wiedziałem o co im chodzi. Aż się na tym forum zapytałem, bo nie mogłem ich zrozumieć, i słusznie, ich trudno zrozumieć), ale antyszczepionkowcy też nie są gorsi. Jak ktoś chce zobaczyć, co daje gimbo-nacjololo, gimboantyklerykalizm, i gimbonauka (z całym szacunkiem dla wszystkich gimbów, do których sam się zaliczam) to "zapraszam" na: "Tajne Archiwum Watykańskie" - Kosmici, farmaceuci, Wielka Lechia, reptilianie, i najczarniejsi z czarnych w jednym miejscu. Oto jeden z ich artykułów.
Tyle manipulacji, i pomówień aby wmówić kommuś swoją rację... a wystarczą dwie minuty researchu aby ich obalić. W tym przpadku wystarczy wrzucić ten wyrok sądu niemieckiego do translatora. Chodzi o zakład, a nie o chorobę.
Ponad to - Grupa "Wielka Lechia - Słowiański Wiec" - znowu spiski, pseudonauka, wycieranie sobie mordy "słowiańskością" (tego nie cierpię, jako osoba która jest zainteresowana historią. Oni chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jaka jest różnica kulturowa, i historyczna między nami, a Rosjanami), trochę żydów, a wogóle szkoda gadać, szkoda szczempić ryja , ten słowak idealnie określa ich, i ten cały lechicyzm.
Niby można pośmieszkować, ale to przestło być śmieszne, kiedy Janusz Bieszk wydał swoje książki o Lechii. To jest drama, i jakieś... nieporozumienie Ci ludzie mają kompleksy, sam nie wiem czego. Chyba tego, że to Polska przyjęła cywilizację od zachodu, a nie na odwrót. Mamy tam ezograżyny, i narodowych gimbusów. Na sam koniec mam coś, z czego można się pośmiać, a po spojrzeniu w komentarze, szczerze załamać.
Aż mnie szlag trafia, jak taki turbos na mnie pluje, a później wstawia link do Szydłowskieg/Białczyńskiego/Bieszka/ TAW na potwierdzenie swoich bredni. "Gallowi tak było wstyd że kłamał o Polsce, że aż się nie podpisał" "Najstarsze kroniki są zawsze najlepsze" gość mówi - Nie zaprzeczę, ale dlaczego bierze Kadłubka, kiedy czyta o Psim Polu, albo a tym co się działo w starożytności, a nie Galla? Bo Gall był agemtem Watykanu! Albo to "Celtowie, Germanie, Scytowie, czy Sarmaci" to różne nazwy na Polaków - gość nie ma najmniejszego rozeznania, czym różnili się oni wszyscy od siebie i Słowian. Tego że "Papież był głową ŚWIĘTEGO (z jakiegoś powodu to podkreśla) Cesarstwa Rzymskiego" - ta, a Cesarz pewnie był pewnie jakimś nieznaczącym knypkiem... Dalej mamy Krzyżaków jako zbrojną pięść Papiestwa, Klątwy, i Krucjaty, bohaterskiego Bolesława Zapomnianego i Bezpryma (ciul, że to pewnie te same osoby), itd...
Wkurza mnie to niesamowicie, wpienia i drażni, za Wielka Lechia pewnie jest zasypana w dole z wapnem, razem z Ario-Słowianami, i spalonymi kronikami. A wszyscy którzy mnie znają przyznają, że jestem nadzwyczaj spokojny, i opanowany.
Z ostatniej chwili: Zbiegniew Stonoga zostawia wiadomość dla Lechitów!
Zaczęło mi dzwonić w uchu rano, myślę – nic wielkiego. No i teraz coś na to ucho słabo słyszę, a to trochę denerwujące mieć popsute stereo we własnej głowie.
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!