Czytam na raz
Ginekologów Thorwalda i
Czarny Horyzont Kołodziejczaka.
Thorwald, po
Stuleciu Chirurgów i Triumfie Chirurgów trzepie kolejny mocno zabiegowy dział medycyny. I nie zostawia suchej nitki na pruderyjnych doktorach XIX w. Słowem, opie*dala z góry na dół.
Wracają też powtórzone, znajome z
Chirurgów opowiastki o pionierach.
Sama książka stworzona jest na podstawie niedokończonego materiału, co trochę widać. Korekta/redakcja się nie postarała - urwało kilka kropek, z raz albo dwa nie zgadzają się fakty w następujących po sobie rozdziałach.
I tak polecam.
Czarny Horyzont - nie wiem co napisać, dopiero się wgryzam w materiał, a z uniwersum stworzonym przez Kołodziejczaka miałem lata temu przelotny kontakt przez jakieś bodajże opowiadanie w NF albo innej antologii.
Interesujące połączenie fantasy i sf, gdzie jesionowo-mithrilowe satelity wspomagane magią elfów mapują rozkład natężeń magicznych Kurtyn maskujących.