Cieszy mnie że:
dziś na w-f na siłowni biegłem na bieżni, za bieżnią na której biegła jedna Ukrainka z mojej uczelni;
no i tak biegnę biegnę, ona też biegnie biegnie, praktycznie non stop się na nią gapię, była w tych obcisłych elastycznych spodniach, w dodatku ustawiona tyłem.
30 minut biegłem 8km/h, przebiegłem te 4km, bieżnia się zatrzymała, i naszła mnie ochota żeby złapać tą dziewczynę za tyłek.
Serce mi przyspieszyło, zrobiło mi się gorąco, myślałem że się nie ośmielę, ale miała taki cudowny tyłeczek, że pokusa była zbyt duża.
Podszedłem do niej, tak że mnie nie zauważyła, wyciągam rękę, i łapię ją za pośladek z dużym uśmiechem na ustach, a ona taka wstrząśnięta przez moment, a potem postukała się palcem w czoło i zrobiła poważną minę
gdyby nie to że szła na bieżni to być może dałaby mi po ryju, ale szybko się cofnąłem
dawno nie czułem tyle szczęścia z takiego błahego powodu
w ogóle dość dawno nie czułem jakiegokolwiek szczęścia, bardzo przyjemna odmiana po dołowaniu