Cieszy mnie, że drezyna zaczyna coraz bardziej przypominać auto, a nie złom który zardzewieć nie chce. Wiadomo zawsze coś się znajdzie, ale przy tym samochodzie nauczyłem się więcej, niż przez 4 lata w technikumie.
(Tylko ku*wa te je*ane podciśnienia niech Ci robak zrobi dziurę w przewodzie na 0.00001 m2 wielkości i już albo wyprzedzać zapłonu nie cofnie albo jeszcze ch*j wie co.) Ale starczy miałem pisać co mnie ciszy. Cieszy mnie też że paluszki moje (to co z nich zostało
) ładnie się zrastają i nie wdało się żadne dziadostwo.