Wskaźnik dzietności w Syrii względem Polski - dwukrotnie większy. Afganistan - pięciokrotnie. Irak - trzykrotnie. Libia - dwukrotnie. Jakoś nie bardzo wierzę, że nowi polscy obywatele będą mieli na imię Jaś, Wojtek czy Jacek, będą mówić płynnie po polsku i wyżej stawiać nową ojczyznę niż kraj rodziców.
Skoro będą stawiać kraj rodziców nad nową ojczyznę, pewnie wrócą do niego po wojnie. Zresztą w krajach zachodnik wskaźnik narodzin wśród lokalsów i osób arabskiego pochodzenia się wyrównuje. To nie będzie tak, że Afgańczycy przyjadą do Polski i wtem! każda kobieta urodzi piątkę dzieciaków.
Ilu Polaków korzysta z pomocy społecznej? Na nich nie wystarcza, ma wystarczyć na dodatkowe tysiące osób?
Tyle że hajs na uchodźców ma wykładać UE, nie rząd. To, ile chce na nich dawać, to zupełnie osobna kwestia. Kwota wystarczająca na godne życie w Niemczech to w Polsce kosmiczne pieniądze.
Jeśli dla nich nie ma pracy lub jest nieatrakcyjna, to czy satysfakcjonującą pracę znajdą ci imigranci?
Hm, tak. Smutne lecz prawdziwe - imigranci, bez względu na pochodzenie, często biorą się za pracę, którą lokalsi uważają za zbyt słabo płatną lub poniżającą.
Do tego już pokazują powoli pazurki, wczoraj te przerośnięte brodate dzieci porzucały sobie kamykami w kierunku granicy węgierskiej, z tydzień temu próbowali zgwałcić wolontariuszkę na Węgrzech, o krążących po necie zdjęciach z przedziałami pociągów ujebanych i uświnionych jak po imprezie studentów nie wspomnę...
To, co wyrabia się na Węgrzech, jest akurat winą tylko i wyłącznie węgierskiego rządku, więc w sumie to się tym uchodźcom nie dziwię. Ci ludzie przeszli rzeczy, których żadne z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Gwałt to pojedynczy przypadek, zresztą jeden z nielicznych wybryków, który nie okazał się fejkiem ani wyolbrzymieniem. Bo z tymi uświnionymi pociągami, z tego co kojarzę, to była jakaś śliska sprawa.
Zresztą nawet pominąwszy próby usprawiedliwiania niektórych zachowań - nikt nie twierdzi, że uchodźcy to aniołki, może poza radykalną gimbolewicą (której liczba jest znikoma w porównaniu do agresywnej, faszyzującej gimboprawicy). Sęk w tym, że to nie jest kwestia odmiennej kultury - biały Polak katolik będąc na ich miejscu zachowywałby się identycznie. Bydło jest wszędzie, i niemal wszyscy ludzie zachowywaliby się w sposób społecznie nieakceptowalny w sytuacji zagrożenia życia i niepewności jutra.
Jakoś jak Ukraińcy spieprzali z Donbasu do nas, to w głównej mierze byli to kobiety i dzieci, a mężczyźni walczyli o kraj.
Z tym że Ukraina i Syria to dwie różne sytuacje polityczne, a także dwie różne kultury. Nie wydaje mi się, żeby "walka o kraj" była tak głęboko zakorzenioną wartością, jak w Europie Środkowej i Wschodniej. Poza tym denerwuje mnie wypominanie mężczyznom (już pominąwszy podwójne standardy), że nie walczą o kraj, przez ludzi, którzy owszem, zwykle deklarują gotowość umierania za ojczyznę, ale poza deklaracje na całe swoje szczęście nie mieli możliwości wyjść.
Sama jestem za ostrożnym i wybiórczym (byle kryterium nie była religia) przyjmowaniem uchodźców. Rozumiem też ludzi, którzy mają inne zdanie z przyczyn gospodarczych albo po prostu się boją. Wkurza mnie po prostu brak zrozumienia, powtarzanie dawno obalonych mitów i, co najgorsze, dehumanizacja.
Znacie to?
Powinność w sumie lubi Wolność, tylko nie wie jak zagadać.