http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425, ... w_WyborczaWiem, że wybiórcza, ale walić.
30 policjantów przeczesywało las w Zielonkach pod Krakowem w poszukiwaniu półnagiej, rannej kobiety, którą zauważył 10-letni chłopiec. W końcu znaleźli - uczestników gry LARP. I kobietę z czerwoną farbą na twarzy.
I teraz powstaje pytanie - i co dalej? Dzieciak posikany, trauma do końca życia, winić go nie można. Ale czy można winić larpowców?
Tak se myślę... Że nie wiem. Z jednej strony powinni zadbać o wydzielenie terenu, lub chociaż wywieszenie w rejonie obwieszczeń na kartce A4 (jedna sztuka - parę groszy, ze sto sztuk mogliby dla świętego spokoju wydrukować przy np. drogach). Ja bym tak zrobił - kartki czy taśmę można wykorzystać wielokrotnie do oznaczenia terenu używanego podczas gry. Z drugiej - ile okoliczności można przewidzieć? Na Stalker Poznań też byli "cywile" i po prostu byli zaciekawieni, co też się tam dzieje. Nie było żadnego dziesięciolatka, który myślał, że trafił w środek Blair Witch Project. I prawdopodobnie nikt tego nie brał pod uwagę, a też była tam drąca japę babka w masce...
Skończy się tak, że ludzie będą negatywnie nastawieni do larpów. I jeszcze "a kto zapłaci za akcję?".
Więc chyba jednak dobrze na wszelki wypadek oznaczyć teren, nawet jeśli może to nic nie dać w jakimś tam wypadku
PS Kupię tanio pięć kilometrów taśmy ostrzegawczej.
PPS Artykuł o larpach na Czerskiej:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1385 ... pic_w.html