Dziesięć dni, pięćdziesiąt minut i jeszcze trochę, i trzeci Wiedźmin za mną. Daje to według statystyk z gry, bo GOG Galaxy coś chyba źle to zlicza, przeszło dwieście czterdzieści godzin, co znacznie przekracza to co obiecywali twórcy. Tak czy siak, wątek główny skończyłem, wykonałem masę zadań pobocznych, wiedźmińskich zleceń i znalazłem kupę przeróżnych przedmiotów, ale i tak wiem, że sporo w tej grze jeszcze zostało do odkrycia.
I to jest świetne. Gdzieś w połowie tego wątku narzekałem, że dwie poprzednie części cierpiały okrutnie na brak możliwości prawdziwego eksplorowania świata i twórcy chyba usłyszeli moje żale, bo ta część to prawdziwa perełka dla wirtualnych poszukiwaczy skarbów i przeróżnych, ukrytych ciekawostek. Świat jest ogromny i malowniczy - Kaer Morhen ze świetnie oddanym klimatem schowanego w jakiejś dolinie odludzia jest kapitalne, mimo że rozmiarem nie poraża. Nie na w tej grze wielkiego zróżnicowania jeśli chodzi o faunę i florę, pomijam ostry jak wiedźmiński miecz podział na Skellige i Velen, ale i tak wciąga na długie godziny. Na nudę w tej grze na pewno nie można narzekać, bo zadań jest masa i jest co robić. Czasami ktoś może nawet odnieść wrażenie, że jest tego aż za dużo, ale mnie akurat się podobało i jakiegoś przesytu nie odczuwam
Mógłbym spisać jeszcze kilka albo kilkanaście akapitów o tym co mnie urzekło, ale wolę się skupić na tych słabszych elementach gry.
Po pierwsze, sterowanie i praca kamery. Grałem w gorsze wynalazki, ale to nie powód żeby usprawiedliwiać twórców Dzikiego Gonu. Jest fatalnie i mimo że grałem przy użyciu myszki i klawiatury to i tak czułem się jakbym ciupał na konsoli. Geralt przedziwnie się porusza i ciężko nieraz wcelować choćby w głupią klatkę schodową przez te jego toporne ruchy. Jedno naciśnięcie klawisza i nasz bohater nagle robi kilka błyskawicznych i niekontrolowanych kroków wprzód, ciężko go wyczuć i niejednokrotnie zdarzyło mi się wylądować za krawędzią jakiegoś podestu albo skalnej półki
Jest to wybitnie irytujące. Podobnie jak ograniczona praca kamery, przez którą nie da się w ogóle zobaczyć co jest pod nami gdy stoimy na krawędzi, albo spojrzeć całkiem w górę, żeby ocenić w pełni sytuację. A ustawianie się kamery podczas pojedynków bokserskich dziejących się w środku budynków, to już w ogóle kropla, która przelała przysłowiową czarę. Mam nadzieję, że nadchodząca łatka znacząco to usprawni bo jest katastrofa gdyż nic mnie nie wku*wia bardziej niż takie konsolowe chu*ostwo
Druga sprawa to ta cała alchemia, na którą już się żaliłem jakiś czas temu. O ile nie miałbym nic przeciw temu, żeby Geralt sam podczas medytacji uzupełniał brakujące mikstury gdy ma wszystkie ingrediencje, to za cholerę nie dam się przekonać, że magiczne wyczarowywanie eliksirów z gówna i kurzu jest fajne. Poza tym jak się jakąś miksturę nieopatrznie wyprodukuje to potem zaśmieca ona ekwipunek już do końca gry, czy tego chcemy czy nie, a przecież nie wszystkie eliksiry są tak samo dla każdego gracza potrzebne i fajnie by było gdyby istniała możliwość ich nietworzenia, bo średnio mnie bawi konieczność przewijania kilku rzędów mikstur, żeby znaleźć tę jedną potrzebną.
Idąc dalej tym tropem. W grze rośnie cała masa zielska rozmieszczonego - dość chyba losowo - po całym świecie gry, ale i tak nie bardzo jest co z nim robić. A szkoda. Ogólnie to wszelkie formy zbierania składników i tworzenia z nich przedmiotów to jeden z moich ulubionych elementów w erpegach i zawiodłem się na twórcach, że odwalili taką chałturę z alchemią. Akurat rzemiosło nie zostało w ten sposób wykastrowane i tworzenie rynsztunku jest wciągającym elementem, nie rozumiem więc czemu warzenie mikstur zostało aż tak strywializowane. Pamiętam jak w Morrowindzie regularnie łaziłem w określone rejony Vvanderfell, żeby nazbierać na przykład składników do mikstur leczniczych. A tu taka kupa. Wszędzie te uproszczenia wprowadzajo, dziady jedne
Dobrze chociaż, że teraz mikstury tworzy się de facto z konkretnych składników, a nie z jakichś abstrakcyjnych części nigredo, rubedo, sredo i tak dalej. Może tamta forma alchemii była bardziej wierna prozie Sapkowskiego, nie znam się, nie miałem styczności z twórczością tego pana, ale była strasznie mało klimatyczna jak dla mnie
Inna kwestia, to znikoma przydatność niektórych mikstur, zwłaszcza odwarów, z których prawie w ogóle nie korzystałem. Może na wyższym poziomie trudności mają one sens, ale przy tym standardowym są zupełnie zbędne.
To co jeszcze chwilami drażni, to polska wersja językowa. Jak już chyba pisałem, Rozenek znowu wypadł świetnie, choć moim zdaniem w poprzednich częściach lepiej mu szło. Niemniej i tak spisał się nad wyraz dobrze. Niestety tego samego nie można powiedzieć o innych aktorach i niektóre głosy zwyczajnie męczą, głównie kobiece, a w szczególności ta nosowa artykulacja u Yennefer. No bez kitu, uszy mi puchną jak tego słucham. Może jestem przewrażliwiony i trochę ten element wyolbrzymiam, ale taki sposób mówienia u kobiet wybitnie mnie irytuje
Panowie wypadli o niebo lepiej, z czego na uwagę zasługują chyba najbardziej Dedek (Baron) i Blumenfeld (Dijkstra). Narzekają niektórzy na Lamberta, że nienajlepszy, a moim zdaniem właśnie świetnie wypadł. Jak do zdegustowanego cynika, mocno rozgoryczonego faktem, że jest wiedźminem (przynajmniej w grze), ten głos pasuje idealnie. Jedynie Talar jakiś taki pizdowaty rozczarował mnie w tej części, mimo że to ten sam aktor
Pomimo tych paru poważniejszych niedoróbek i kilku mniejszych błędów, których o dziwo i tak miałem naprawdę niewiele, Wiedźmin 3 to świetna gra. I nawet ten cały downgrade grafiki nie przeszkadza, bo i tak gra wygląda pięknie. Na plus chociażby można jeszcze dodać fakt, że mamy możliwość kontynuacji gry po wykonaniu wątku głównego, przynajmniej przy moim zakończeniu. Ale przy innych wersjach chyba też jest ta możliwość. Szkoda, że wywaliłem zapisy gry z dwójki, bo pewnie trochę inaczej gra by wyglądała. Nie jest to gra idealna. Na przykład inteligencja wrogów często kuleje, dziwnie się zachowują, cofając się na przykład cholera wie gdzie i po co, tak jakby byli znudzeni walką albo nie wiedzieli gdzie jest przeciwnik. Nie zostanie ona na pewno moim ulubionym RPG, mimo że świetnie się w nią grało. Dałbym jej takie trochę naciągane 9/10
Tak czy siak, warto było czekać