Jakiś Counter-Strike, mnie Global Offensive wciągnął i fajnie mi się w niego gra, głównie dlatego, że gdy gram jakiś mecz, to karam ludzi ze strzelb, czym wywołuję uśmiechy na twarzach znajomych, z którymi gram („Pangia, Nova? Naprawdę?”)
No ale co ja poradzę, że AK i M4 są dla mnie nie do ogarnięcia…
Left 4 Dead również może wciągnąć, jeśli uda ci się znaleźć paru ogarniętych ludzi do wspólnej zabawy. Granie z randomami to jak granie w rosyjską ruletkę z jedną komorą pustą. To z multiplayerów, bo mówisz, że gry cię znudziły, a fabuła nie musi być jedynym punktem zaczepienia się.
I skoro ludzie piszą o skradankach, to słyszałem bardzo wiele pochlebnych opinii o Dishonored, ale zastrzegam, że sam w niego nie grałem.
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!