"Z odrobiną trucizny"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

"Z odrobiną trucizny"

Postprzez Grzechu300 w 05 Cze 2015, 21:24

Witajcie. Wygryzmoliłem tekst, lecz jak zwykle czegoś mi w nim brakuje, i znów nie potrafię określić czego. :caleb:

Będę pisał na bieżąco i wrzucał nowe fragmenty, o ile komuś się będzie chciało to czytać. :P

Część I:
:

Spokojnie, lecz z pewnym maniackim uporem kropla mętnej wody sunie w dół małego solnego stalaktytu, zawisa chwilę na jego końcu i spada w burobrązową kałużę poniżej.

Kap.Kap.

Deszcz zaczyna przesiąkać do podziemi, czyli Emisja pewnie się już skończyła. Tylko Tutaj w zasadzie nie ma czegoś takiego jak „pewnie”. Uśmiecham się krzywo do swoich myśli – przestałem już mówić „W Zonie”, „Zona”, „W Strefie”. Nauczyłem się.

Nauczyłem się, że Ona potrafi słyszeć. Niby przesąd, bujda, opowiastka dla nowicjuszy – ale Tutaj każda historia jest prawdą, nieważne jak niewiarygodna by była. Czarny Stalker, Duchy Mieszkańców, Monolit. Nigdy nie wiadomo co zostało wymyślone przy ognisku, w pijackiej marze, a co widziano naprawdę. Która historia jest kłamstwem, a która zawiera ziarno gorzkiej prawdy. Dlatego bezpieczniej jest wierzyć we wszystko.

Poruszam się niespokojnie słysząc głos w tunelu po lewej, mocniej zaciskam zziębnięte dłonie o popękanych paznokciach na wysłużonym automacie.
Wytężam wzrok, na ile mogę staram się dostrzec cokolwiek w oddali kwadratowego korytarza, bogato zdobionego kurzem, starymi pajęczynami i pęknięciami zgniłozielonej farby na zmurszałych ścianach.

Co jakiś czas z owego tunelu dobiega upiorny dźwięk wichru, szalejącego po opuszczonych podziemiach kompleksu. Czym był wcześniej ten budynek – nie mam pojęcia, i nawet nie będę starał się zgadywać.
Przyszedłem tutaj szukać jakichkolwiek strzępów dokumentów na górnych, straszących wybitymi szybami piętrach i być może artefaktów w okolicznych anomaliach, aby zarobić cokolwiek na kolejny dzień życia. I zaskoczyła mnie Emisja.

W głąb tunelu nie wszedłem i wchodzić nie mam zamiaru. Szlajanie się samotnie po podziemnych trzewiach betonowego giganta nie może skończyć się dobrze.

Kap, kap.
Woda ciecze z licznych solnych tworów na popękanym suficie, skrzącym się od wilgoci.

Pieprzony żołądek nareszcie przestał się buntować, stalowe kleszcze spinające skronie ustąpiły. Czyli w zasadzie można wychodzić stąd w cholerę.

Robię parę kroków i ostrożnie, idąc tyłem i kierując lufę odrapanego karabinu w stronę korytarza wchodzę po betonowych schodach pełnych kurzu i kawałków próchna, zawalonych u szczytu gdzieniegdzie naznaczonymi mchem deskami, papierami, jakimś przerdzewiałym żelastwem i wszelkiego rodzaju fabrycznym śmieciem.

Słyszę tylko własny oddech wytłumiony przez materiał okrutnie śmierdzącej potem, zielonkawej szalokominiarki i okrutny „śmiech” wiatru buszującego po zapomnianych podziemnych przestrzeniach.

Stawiam kolejny krok. Znów czuję lodowaty podmuch, ale nie od strony tunelu, a jakby z zewnątrz, od góry.

Rozmyślania nad tym, czy wiatr może wiać w przeciwnych kierunkach przerywa głuchy wystrzał, który odbieram jakby spod wody. Jednocześnie czuję, jak mój plecak robi staje się lekki i podryguje na przepoconym grzbiecie w górę schodów, jakby chciał powiedzieć, że ma dość i rzuca tę robotę.

Nie! Tylko nie...

Padam na twarz, czuję tępy ból w kolanach. Rozpaczliwie wpijam brudne palce w zakurzony schodek przede mną, i podciągam się z całych sił. Kolejny stopień. Jeszcze trochę... Kawałek...

Mocny podmuch, potężny huk, bolesny cios w plecy.
Lecę do przodu, uderzenie w popękaną betonową podłogę wybija mi resztki powietrza z płuc.

Upiorna kanonada na schodach uspokaja się, latające kawałki drewna, kamienie i reszta barachła traci impet, zamiera w powietrzu i upada, jakby nic nigdy się nie wydarzyło.

-Jasny ch*j... Mamroczę, wypluwając świeżą krew cieczącą z rozbitego łuku brwiowego do kącika popękanych ust.

Z wysiłkiem przekręcam się na plecy, z bólem mięśni podciągam nogami i rękoma, opieram o ścianę przy której dopiero co stałem, przysłuchując się powiewowi z tunelu.

Leżę dobrych kilka minut, wsłuchuję się w ból mięśni, uspokajam oddech, pozwalam, aby pełznąca po żyłach adrenalina opadła.

Ciężkim ruchem ściągam stary wojskowy plecak, drżącymi palcami odpinam przerdzewiałą klamrę naderwanej bocznej kieszeni, wyciągając małą flaszkę taniej wódki i bandaż w wodoszczelnym opakowaniu.

Polewam zimnego alkoholu najpierw na ręce, potem na twarz, sycząc gdy ten dostaje się do rany. Leję jeszcze trochę na bandaż, który otwieram zębami, i następnie niezgrabnym ruchem okręcam go sobie wokół głowy.

-No to ku*wa, wyszedłem. Pieprzone anomalie.

W zasadzie mogłem się tego spodziewać – mało to historii się słyszało przy wódce, jak ten czy tamten zostali uwięzieni w starych piwnicach albo jakiś podziemiach, w których szukali schronienia na czas Emisji? Gdy anomalie tworzą się w miejscach, gdzie wcześniej ich nie było?

Cholerny świat, szczęście że to tylko Trampolina, a nie Wulkan albo co gorsza Wyżymaczka, bo zostały by ze mnie ludzkie schabowe, grillowane lub nie, w zależności od pułapki na którą bym wlazł. Gęstą śliną spluwam w bok.

Pociągam łyk piekącej przełyk wódki, chowam ją do plecaka. Z cichym trzaśnięciem stawów podnoszę się do pionu, na ile mogę otrzepuję się z kurzu i szarego tynku, sprawdzam, czy niczego nie zgubiłem przy upadku. Chyba nie, sprzęt też mam nadzieję nie popękał podczas uderzenia.

No i co teraz mam niby robić? Czekać, aż cholerna anomalia zniknie? A jeżeli to nie nastąpi, a kolejna Emisja trafi się dopiero za parę tygodni? Mam jedzenia i zapasów na co najwyżej dwa dni marszu, o wodzie nie wspominając.

Wzdycham ciężko. Czyli pozostaje jedna jedyna opcja. Z obawą spoglądam w gardziel podziemnego tunelu, zasłoniętego gęstym całunem upiornej ciemności. Przełykam narastającą gulę w gardle, nerwowo strzelam kośćmi palców.

"And she left in the fall, that's her picture on the wall
She always had that little drop of poison"

Z odmętów pamięci wypływa na powierzchnię fragment piosenki, który pasuje teraz jak przysłowiowa cholera.

Doskonale Ją opisuje.
Uśmiecham się ironicznie.

Ruszajmy, kurna.
Вознаграждён будет только один.

Za ten post Grzechu300 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Decimus76.
Awatar użytkownika
Grzechu300
Ekspert

Posty: 800
Dołączenie: 30 Sie 2012, 22:39
Ostatnio był: 15 Wrz 2019, 11:19
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 333

Reklamy Google

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Universal w 06 Cze 2015, 05:28

Świeżości brakuje temu tekstu :caleb:

Znowu personifikacja złej-matki-Zony, znowu tajemniczość bez pokrycia, mętna wódka ratująca przełyk zmęczonego i doświadczonego stalkera, ironiczna ironia i ból świata. To jednocześnie powody dla których nic nie piszę od jakiegoś czasu, bo sam szukam czegoś nowego - nie tylko w postaci nowych pomysłów fabularnych typu "stalker będący rzeźnikiem, który robi szynki i próbuje je sprzedać w handlu obwoźnym", tylko np. jak ująć Zonę, żeby obyło się bez patosu i bez macoszego potraktowania jej. Zdaje się, że Plaargath albo Algir, któryś z nich chyba, na to zwracał uwagę.

I jeszcze pytanie na koniec - walisz tyle enterów bo chcesz płynnie przejść z epiki w poezję współczesną? :suchar:
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 09 Cze 2024, 23:33
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Algir w 06 Cze 2015, 08:10

Grzechu300 napisał(a):Kap.Kap.


Grzechu, onomatopejom mówimy stanowczo: nie! Jest to zabieg słaby, może z wyjątkiem, gdy tworzymy tekst z silnie zaznaczonymi nawiązaniami popkulturowymi (film+komiks+plakat+cotamsobiejeszczewymyślisz) - wtedy jeszcze ujdzie (patrz: J.Ćwiek i jego ostatni Kłamca).
Osobiście bardzo nie lubię, gdy coś takiego pojawia się w tekście - wszelkie trach!bach!kap!wiuu! wybijają mnie z czytania. Podobnie jak akcentowanie tekstu poprzez wstawianie dużych liter - w moim odczuciu takie działanie obnaża braki warsztatowe autora, jest pójściem na łatwiznę - j. polski ma tak szeroki wachlarz środków stylistycznych, że wyrazy dźwiękonaśladowcze można spokojnie pominąć.

Odnośnie treści mam podobne zdanie jak Universal - jest odczuwalna wtórność w podejściu do świata stalker. Z rad praktycznych: koniecznie ogranicz przymiotniki. Wszystko jest jakieś, te dookreślenia zabijają rytm tekstu.

Za ten post Algir otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Universal.
Algir
Stalker

Posty: 76
Dołączenie: 27 Maj 2014, 19:47
Ostatnio był: 13 Cze 2021, 20:55
Kozaki: 26

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Grzechu300 w 06 Cze 2015, 08:28

Universal napisał(a):I jeszcze pytanie na koniec - walisz tyle enterów bo chcesz płynnie przejść z epiki w poezję współczesną? :suchar:

Nie, po prostu nie umiem formatować tekstu. :kotek:

Algir napisał(a):Osobiście bardzo nie lubię, gdy coś takiego pojawia się w tekście - wszelkie trach!bach!kap!wiuu!

Chciałem to zawrzeć na zasadzie - bohater powiedział sobie owe "kap kap" w myślach, do siebie. Ale widocznie za bardzo skróciłem własny tok rozumowania, i wyszło jak wyszło. :caleb:

Algir napisał(a):koniecznie ogranicz przymiotniki.

Kurczę, zawsze robię ich za mało, teraz chciałem to poprawić i przegiąłem widocznie w drugą stronę. :/

Dzięki za opinie, i zgadzam się z nimi - przy pisaniu też towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że "to już było", ale w zasadzie patrząc na to teraz nie spodziewałem się że aż tak powielę schemat.

Próbuję od dłuższego czasu stworzyć cokolwiek, w klimacie jednak Zony śmiertelnej, przerażającej. Trudne warunki, te sprawy.
Większość rzeczy lądowała do kosza, ten tekst wydał mi się w miarę - więc wrzuciłem.

Ale jak widać nie tędy droga i trzeba nad tym popracować.
No, ale ja jestem amatorem, średnio się znam na pisarstwie. :kotek:

Dzięki za pomoc i opinie. ;)
Вознаграждён будет только один.
Awatar użytkownika
Grzechu300
Ekspert

Posty: 800
Dołączenie: 30 Sie 2012, 22:39
Ostatnio był: 15 Wrz 2019, 11:19
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 333

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Algir w 06 Cze 2015, 09:02

Grzechu300 napisał(a):
Algir napisał(a):koniecznie ogranicz przymiotniki.

Kurczę, zawsze robię ich za mało, teraz chciałem to poprawić i przegiąłem widocznie w drugą stronę. :/


Pisanie to nie matematyka - nie ma z góry ustalonego wzoru, który definiuje co można, a czego nie. Każda opinia jest subiektywna - w moim odczuciu tych przymiotników jest za dużo, ktoś inny może uznać, ze jest ok. Pokombinuj i popodglądaj, jak robią to inni: Ernest prawie ich nie używał, Faulkner i McCarthy natomiast poszli w ilość. Każdy autor ma w pewnym momencie z tym problem - u każdego znajdziesz nadmiar przymiotników. Spróbuj wzorować się na tych najlepszych, uznanych pisarzach - popatrz, jak budują zdania, na co kładą nacisk (które rzeczowniki dookreślają).

Grzechu300 napisał(a):Ale jak widać nie tędy droga i trzeba nad tym popracować.

Spokojnie - pisanie, jak każde rzemiosło, wymaga nauki. Jest dobrze - masz już przecież za sobą jakiś etap, piszesz już na niezłym poziomie, więc pozostaje tylko pracować i levelować. W jakimś poradniku przeczytałem, że trzeba przepracować około 10 tysięcy godzin w wybranej dziedzinie, by osiągnąć sukces. Walcz!

Grzechu300 napisał(a):No, ale ja jestem amatorem, średnio się znam na pisarstwie. :kotek:

Ta jak my wszyscy. Podglądaj, oceniaj, analizuj i pracuj. Będzie dobrze! ;)
Algir
Stalker

Posty: 76
Dołączenie: 27 Maj 2014, 19:47
Ostatnio był: 13 Cze 2021, 20:55
Kozaki: 26

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Gizbarus w 06 Cze 2015, 09:15

Hm. Hm. Humu, humu :suchar:

Przyznam ci, że tekst nie jest zły i ma nawet klimat - ale muszę niestety wyjątkowo zgodzić się z Algirem. Przymiotników i opisów jest naptane aż za dużo, przez co czytanie nieco męczy. Póki co to krótki tekst, więc nie gryzie to aż tak, ale jeśli masz zamiar go rozwinąć, będzie kłuć w oczy niczym gałęzie podczas czołgania w krzakach :suchar:

Co do oryginalności - fakt, że szału nie robi, jednak z drugiej strony nie ma co z nią przesadzać. Inaczej dojdzie do etapu, gdzie stalkerzy w zonie będą popylać w różowych kombinezonach, witać się klepaniem po pośladkach, artefakty staną się flaszkami 7up, a Zona zostanie tak bardzo upersonifikowana, że co drugi będzie próbować ją upić w barze, żeby, no...:caleb: Bo ORYGINALNIE. Są pewne limity oryginalności które pomieści każde uniwersum, więc nie ma co przesadzać w drugą stronę.
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 27 Sie 2024, 20:51
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Universal w 06 Cze 2015, 09:37

Nie zrozumieliśmy się w temacie oryginalności. Przez oryginalność rozumiem odmienne ujęcie starego tematu, a nie różowe kombinezony i klepanie po pośladkach.

Universal napisał(a):nie tylko w postaci nowych pomysłów fabularnych typu "stalker będący rzeźnikiem, który robi szynki i próbuje je sprzedać w handlu obwoźnym", tylko np. jak ująć Zonę, żeby obyło się bez patosu i bez macoszego potraktowania jej


Pewną nowością będzie chociażby wzięcie na warsztat oklepanego motywu grabieży przez bandytów, ale w narracji drugoosobowej. Inne, ciekawe przedstawienie eksploracji opuszczonego laboratorium. Żywa i ciekawa rozmowa z naukowcami w Jantarze - to wszystko niby już było (chociaż nie, nie wszystko :E), ale nie zostało wyeksploatowane do końca i zostawia pewne pole do popisu.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 09 Cze 2024, 23:33
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: "Z odrobiną trucizny"

Postprzez Plaargath w 08 Cze 2015, 00:21

Nie będę powtarzał - jak zawsze popieram próby, zachęcam do pisania, gratuluję odwagi. Pozwolę sobie tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz, która mocno ukłuła mnie w oczy.
Grzechu300 napisał(a):Nigdy nie wiadomo co zostało wymyślone przy ognisku, w pijackiej marze, a co widziano naprawdę.

Prędzej "w pijackim widzie". Mara to samo w sobie widzenie, sen, fantazja - jest zgrzyt. Ewentualnie na zasadzie: ta historia to senna mara. Bo raczej nie chodzi Ci o - dość rzadki w sumie - przypadek kreacji spójnych idei poprzez procesy kojarzenia i wnioskowania w ramach nieco wspomaganej aktywności sennej, nie?
Image Image

Merkantylizm, srerkantylizm.
Awatar użytkownika
Plaargath
Weteran

Posty: 653
Dołączenie: 23 Mar 2010, 15:12
Ostatnio był: 10 Sie 2024, 12:24
Kozaki: 234


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości