Ostrzegam Was przed chorobą, która może, ale nie musi, nawiedzić stalkerów chowających się przed emisją.
Wczoraj z godziny 21:45 na 21:48 byłem świadkiem tego dziwnego zjawiska. Obajwia się ono tym, że po zakończeniu emisji jeden ze stalkerów (możliwe, że choroba jest zaraźliwa) stoi w miejscu i nie rusza się z miejsca, pociera tylko swoje dłonie i gapi się na nas, jakbyśmy przeruchali tą dziurawą pryczę razem ze Żwawym. Pechem stanął tak w wyjściu z piwniczki w obozie Wilka i nie mogłem wyjść na powierzchnię...
Musiałem magicznie cofnąć się do godziny 21:38
Nie zabijałem go, bo oznaczałoby to eksterminację wioski Wilka. Osobiście lubię sobie ich rozwalić w vanilli, ale w AA2 ta wioska jest jedną z najfajniejszych miejscówek według mnie - niby zrujnowane chałupy, nad których dziurawymi dachami chylą się jesienne liście, ale jednak czuję prawdziwe ciepło przy ognisku i akompaniamencie Vali, gdy powracam z wędrówki po Kordonie. Paradoksalnie obóz Wilka ożył, mimo iż wszystko wokół wygląda na wymarłe i zrujnowane
... a już tak serio, czy to normalne zachowanie, czy odosobniony przypadek? Oczywiście lekarstwo jest proste - wystarczy pierwszemu wybiec z krajówki po emisji tudzież schronić się u Sida, pytam z ciekawości.