Mój dziadek, niech mu ziemia lekką będzie, grał w Totka odkąd on w Polsce istniał. Miał wyliczenia, metody, analizował każdy system, nawet narysował na każdej fasolce numerek i obliczał prawdopodobieństwo. Wydał na to niesamowity majątek (rozumując, że grał przynajmniej od lat 60 czy tam 70 XX wieku. ). Przez całe życie udało mu się wygrać niskie nagrody, zapomniał mi przekazać swoich metod, wolałem słuchać o wojnie, niestety zabrał je do grobu.
Idąc jego przykładem, nie dotykam się do hazardu, nawet tak niewinnego