przez Pangia w 21 Lis 2014, 16:56
Żył w drugiej połowie XX wieku, był zbrodniarzem, ale nie wojennym. Ma autobiografię na koncie. W sumie zapomniałem o tej zagadce, bo nikt tu nie pisał nic
Dobra, nikt się nie skusił, chodziło o
Donalda Henry'ego „Pee Wee” Gaskinsa, który poza deklarowanym przez siebie zabiciem ok. 110 osób „zasłynął” również tym, że miał na koncie udokumentowane zabójstwo… w celi śmierci – działając na zlecenie syna kobiety zabitej przez współwięźnia, przy uchu swojego prowizorycznego telefonu z dwóch kubków i sznurka zamontował detonator, a z drugiej strony C4 i wysadził faceta w powietrze kilka dni przed jego egzekucją.
Temat otwarty.
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!