Gra od Rockstara. Poprzedniczki były od Remedy, Rockstar był tylko producentem. Grałem na PC pozwalającym na w pełni płynną zabawę z włączoną teselacją, DX11 i wszystkimi suwakami na max.
Gra kontynuuje historię z jedynki i dwójki. Max odszedł z policji, dalej rozpacza nad żoną, chleje i ćpa (leki przeciwbólowe) na potęgę. Nie będę zdradzał fabuły, powiem tylko że przyjmuje posadę prywatnego ochroniarza jakiejś bogatej rodzinki w Sao Paulo w Brazylii, oraz że są retrospekcje z New Jersey.
Pierwsze co rzuca się w oczy to grafika i udźwiękowienie. Światowa czołówka. Wszystko jest dopracowane niemal do perfekcji. Teselacja powoduje, że modele postaci wyglądają jak prosto spod ręki artysty grafika. Twarze są pełne detali i żywe. Świetnie oddano emocje. Otoczenie jest szczegółowe, ciekawe i doskonale oświetlone. Muzyka w tle i w przerywnikach idealnie oddaje klimat ameryki południowej ale wciąż pasuje do serii o Maksie Paynie. Głosy postaci są dobrane bardzo dobrze i dobrze zagrane. Dźwięki otoczenia pasują do grafiki, szczególnie świetnie brzmią odgłosy mechanizmów broni i wystrzały.
Do gry wprowadzono bardzo dużo monologów. Max cały czas gada do siebie. Na filmikach, podczas zwiedzania map, podczas walki. Każda podejmowana przez niego decyzja jest okraszona ironiczną bądź dowcipną uwagą. Gracz nigdy nie jest zostawiony sam sobie, nigdy też nie potrzebuje wskaźnika celu misji, bo Max co i rusz podpowiada co należy zrobić i gdzie iść.
Misje są zróżnicowane, ciekawe i posiadają efektowne finały. Zwiedzamy mnóstwo miejsc, walczymy z tysiącami przeciwników. Absolutna liniowość w ogóle tutaj nie przeszkadza, bo gra jest w istocie interaktywnym filmem akcji. Do świetnej zabawy w zupełności wystarcza bullet time i trochę osłon terenowych, za którymi można się schować.
Mechanika została znacznie poprawiona w stosunku do poprzedników ale dodano sporo (całkowicie opcjonalnych) ułatwiaczy. Dla konsolowców, dla graczy którzy nigdy w Maxa nie grali, albo dla takich których nie jara hardkorowy gameplay rodem z 2001 roku. Można na przykład włączyć auto namierzanie celów, albo kiedy gracz wciśnie prawy przycisk myszy odpowiedzialny za dokładne celowanie gra na moment zwolni żeby łatwiej się celowało.
Gra jest dość trudna (na trudnym i z wyłączonymi ułatwiaczami) ale generuje zaskakująco mało frustracji ciągłym umieraniem. Checkpointy są po każdej potyczce, nigdy nie miałem sytuacji, gdzie śmierć zaprzepaszczała mi więcej niż dwie, trzy minuty walki. Oczywiście, czasami są ciężkie przeprawy które powtarza się po kilkadziesiąt razy, ale są one jednocześnie tak mocno w stylu starego dobrego Maxa Payne'a, że po prostu chce się w to grać.
Max porusza się z pewną bezwładnością, niektóre manewry wymagają czasu na wykonanie. To powoduje, że zawsze trzeba brać poprawkę na to czy Max będzie miał czas na podniesienie się z ziemi albo czy będzie miał wystarczająco dużo miejsca na wykonanie skoku w bullet timie. Jest to odrobinę frustrujące ale wygląda zbyt zaje*iście, żeby odczuwać żal do twórców że to zaimplementowali.
Ograniczono ilość przenoszonej broni na postaci. Teraz można nosić tylko 3 sztuki dowolnej broni na raz: dwie sztuki broni krótkiej i jedną sztukę broni długiej. Przy tym jak wyjmiesz dwa pistolety na raz, będziesz musiał rzucić na ziemię to, co akurat trzymasz w rękach. W tej grze nie ma pasów nośnych do broni długiej ani "magnetycznych pleców". Można zachować broń długą wyjmując tylko jeden pistolet. Wtedy Max strzela z prawej ręki a broń długą trzyma po prostu w lewej. Wygląda to super filmowo i przyjemnie realistycznie.
Nie pamiętam czy było to również w dwójce, ale w trójce jak Max ląduje po skoku na podłodze, to leży dopóki gracz nie każe mu wstać. Można wtedy przeładować, albo dalej strzelać co wygląda tak filmowo, że jak to zauważyłem za pierwszym razem, mało mi łba nie urwało! Dodano też prosty system chowania się za zasłonami ale bez szybkiego i prostego przeskakiwania zza jednej do drugiej zasłony. Jest za to fikołek niczym w Wiedźminie 2
Gra posiada kilka słabych punktów:
1. Motion capture został zrobiony przez tę samą ekipę co robiła GTA. Ruchy postaci na przerywnikach filmowych są przerysowane i nienaturalne na tle olśniewającej grafiki. Dawniej, kiedy mimika twarzy nie była tak zaawansowana jak teraz, postać musiała mnóstwo rzeczy przekazać mową ciała. Teraz kiedy nie jest to aż tak potrzebne, niektóre sceny są tak żywo zagrane, że przypominają raczej parodię albo błazenadę. Mocapowi w Maksie Paynie 3 bliżej do Call of Juarez Więzy Krwi niż do The Last of Us. To jest bardzo duży problem bo momentami nie mogłem brać na poważnie tego co widziałem na ekranie. Story telling mocno na tym cierpi. Co i rusz miałem wrażenie, że gram w GTA.
2. Bronie nie są licencjonowane. Z grubsza przypominają znane mi modele (mp5, g36, glock, colt, uzi, benelli etc.) ale strasznie to razi patrząc na jakość oprawy i przywiązanie do najmniejszych nawet detali.
3. Max Payne w tej grze ciągle podejmuje złe decyzje przez co ciągle pakuje się w kłopoty. Myślę, że chciano odtworzyć sytuacje niczym w filmach z Brucem Willisem, gdzie bohater stara się podjąć najlepszą możliwą decyzję ale ma po prostu pecha. A wyszło na to, że Max jest tutaj kreowany na totalnego idiotę, kompletnie minięto się tutaj z celem.
4. Przerywniki filmowe są przepełnione efektami nakładanymi na obraz. Dystorcja, rozchodzenie się obrazu, roztrzęsiona kamera, efekt nagrywania obrazu z ekranu kineskopowego telewizora, rozchodzenie się koloru na RGB i wiele innych. A wszystko to na raz i praktycznie przez cały czas! Z tego co rozumiem miało to symulować fakt, że Max jest zdezorientowany nowym otoczeniem, albo pijany, albo naćpany, albo na kacu. Nietrafiony pomysł. Dezorientuje to gracza w zły sposób. Nie można cieszyć się grafiką, ciężko śledzić akcję.
5. Bullet Time jest nieco niedopracowany. Chodzi konkretnie o wyskakiwanie zza przeszkody. Powinien włączać się znacznie wcześniej niż po oderwaniu nóg od podłogi. Przez to wielokrotnie ginąłem od jednej kuli bo gra załącza mi niezniszczalność dopiero kiedy lecę w bullet timie.
Końcowa ocena dla trybu single player to 7/10. Gdyby choć jeden z powyższych punktów został naprawiony, dałoby to ocenie +1 w górę. Naprawdę nie są to jakieś drobiazgi, to poważne problemy, które po prostu zaniżają mój odbiór gry. Czy to patrząc na fabułę, grafikę czy gameplay. Jest to jednak cały czas gra godna polecenia i dająca masę radochy. Co więcej- nie zauważyłem, żeby posiadała fabularne DLC, więc nie trzeba się przejmować dodatkową zawartością i można kupować samą podstawkę!