Godzina 01:00, kładę się spać na godzinę, wstaję 02:00(obviously), wsiadam na rower jadę do Lublina na pociąg, o 04:30 jestem w Lublinie, wyjmuję klucz do piwnicy ze schowka, chowam rower do piwnicy, idę na dworzec PKP.
Po drodze chciałem zajść na cmentarz ale był zamknięty na grób dziadka i babci a nie miałem czasu i nie chciałem kłopotów sobie robić przeskakiwaniem przez kraty czy coś.
Doszedłem do dworca, idę napić się czegoś ciepłego, stoi automat do kawy/herbaty/czekolady, nie mogę znaleźć wlotu monetarnego, nigdzie go nie ma! Pytam pani za ladą gdzie się wrzuca monety, ona mówi że jej się płaci.
Naciskam guzik "czekolada", a to płynie na podłogę... mówię proszę pani katastrofa, myślałem że ten automat sam kładzie kubeczki jak zawsze! Ona mówi nic się nie stało, naciśnij jeszcze raz tylko tym razem połóż kubeczek.
Myślałem że mi awanturę jakąś zrobi ale nie.
Potem oglądam te wszystkie towary... haribo, batony, herbatniki, kanapki, czypsy, zastanawiam się, zastanawiam... mówię niech mi pani doradzi co kupić, 2 miesiące jak nie więcej nie byłem w mieście i ta rozmaitość asortymentu mnie przytłacza. W końcu wziąłem gumę do żucia, fajki i zapalniczkę, miałem jeszcze 30min czekać na pociąg to pytam pani czy w czymś jej pomóc, odpiera ona na to że nie. Biorę gazetkę o ogrodach, i tam jest przepis na dżem z dyni.
Mówię jej że może bym taki zrobił bo mam dużo dyni, pytam jej coś tam, mówi że od marca tu pracuje, 8h dziennie, soboty i niedziele też, odpieram że robi to na mnie wrażenie, że ona tak dobrze się trzyma pomimo tyle pracy.
Pale fajke i idę na pociąg do Krakowa. Siedzę sam w przedziale ktoś się dosiada. Siedzimy bez słowa z godzinę. Potem dosiada się chłopak i 2 dziewczyny, mówią że jadą na wycieczkę klasową do Krakowa, liceum.
Pytam się, czy na sukiennice, czy kopiec Kościuszki, ja opowiadam że raz jechałem przez kopiec Kościuszki, i drogę przebiegło mi stado dzików, takie duże że ziemia się trzęsła lekko. Potem oni idą do swoich kolegów z klasy do innego przedziału i zostaję z tamtym kolesiem. Nawijam mu bez przerwy ze 1:30h on czasem też coś mówi.
Potem dosiada się inny i jakaś pani która studiuje psychologię.
Tamci dwaj wdają się w dyskusje o klubach piłkarskich, i tak z 1h dyskutują. W końcu ja pytam tej pani a ty za kim jesteś, Arka Gdynia czy Lechia Gdańsk? Ona mówi że neutralna jest a tamci dwaj że wszyscy tak mówią, i coś tam mówią że na niektórych osiedlach musisz kibicować pewnym klubom bo inaczej nie możesz żyć.
Dobra ile można pisać takie bzdury, Jezu...
Pieniny:
Samalandra!:
Pieniny:
Wodospad:
Duży grzyp przy wodospadzie:
Samalandra!:
Hałs i stone henge:
Ambona nad stawem i słup telegraficzny z odciętymi kablami:
Pojechałem rowerem z Czarnej Górnej na połoninę Bukowską czy jakoś tak, wiedziałem że przed zmierzchem się nie uwinę ale myślę sobie, skoro już tu jestem to muszę zobaczyć to miejsce. Potem w nocy jadę przez las i cały czas nasłuchuje czy niedźwiedzi nie ma.
Jaka radość gdy wyjechałem na szosę! Ale kolejne zmartwienie, brak oświetlenia, tylko kamizelka odblaskowa
itp. itd.
Jakieś spleśniałe grzyby i grzyby-sople:
Rzeka, łąki, most:
Guzik że nie wolno go naciskać:
Postój na kolejce bieszczadzkiej:
Połonina Carowska:
Kalosz:
NSFW: