Kozubnik to jedna z najlepszych miejscówek tego typu, w których byłem w Polsce. Widoki po prostu zwalają z nóg (zaraz po urwaniu dupy).
Autem nie wjedziesz - nie ma szans, ale można podjechać pod samą bramę (na mapie szukaj mostku przez rzeczkę). Jeśli będziesz wracał z Tatr w weekend - łatwiej jest wejść niż w tygodniu. Choć i tak pracownicy po południu się zwijają. Choć moim zdaniem nawet w ciemno byłoby warto - nagroda jest warta ryzyka. Cyganów ani innych stałych bywalców nie uświadczysz, nigdy ich tam nie było, to nie ten klimat. A jeśli będziesz przed południem, nie ma potrzeby bawienia się w nielegale, wystarczą podstawowe umiejętności negocjacyjne. Najświeższy cynk mam sprzed dwóch dni - koleś mówił, że no problem, da się wszędzie wleźć. Z innych wieści - w maju ktoś pisał, że pod ziemią zalane - kalsoze wziąć radził.
Kto nie był, niech jedzie czym prędzej - Kozubnik, jaki znaliśmy ginie. Prace remontowe trwają od bardzo niedawna, przez lata nic się tam oficjalnego nie działo. Wciąż da się wejść na największy budynek i do całej reszty. To ostatnie chwile, ale wciąż jest to unikatowa miejscówa.
Sam się niebawem wybieram ponownie, niewykluczone, że się tam spotkamy