Intryguje mnie jedna rzecz...
Nie wiem czy pamięć mnie nie myli, ale kiedyś ktoś wspominał (nie dam sobie jaj uciąć kto, ponieważ nie pamiętam po tak długim czasie i nieobecności na forum), że starano będzie się (w LA oczywiście) poprawić system cichych zabójstw tak, by nie wpływały na stosunek danej frakcji do gracza.
W sensie: jestem w oddzielnym pomieszczeniu z jednym Stalkerem, w którym inni nie mają nas prawa tak zobaczyć, jak i usłyszeć z racji tego, że znajdują się znacznie dalej, nawet poza zasięgiem PDA. Posiadam nóż bądź broń z tłumikiem i dyszę w kark wyżej wymienionemu Stalkerowi, zatem nie widzi on mnie, a ponieważ to tylko gra, nie czuje on również mojego oddechu. Słowem - jestem niewidzialny. Wyjmuję na przykład nóż i używam go według starych prawideł wbijając go Stalkerowi w podstawę czaszki, dzięki czemu ten radośnie surfuje pyskiem po posadzce zatrzymując się sztywno po sprawdzeniu głową twardości ściany. Wyzionął ducha.
Okej, doskonale. Loot zebrany, wszelkie fanty sprzedam jego pobratymcom biesiadującym przy ognisku 60m dalej i nie odejdę skrzywdzony.
Bullshit.
Poniżej fabularny spoiler alertStatus przyjaciela (frakcji) wyznacza wartość +5000 w game_relations, tutaj postawię pytanie: nie wnikałem głębiej w tę kwestię, ale ile punktów traci się za zamordowanie członka przyjaznej frakcji?
I dlaczego wciąż nie ma możliwości potajemnego wycięcia kilku "przeszkadzających" członków danej frakcji tak, by reszta się nie połapała? Zakładano możliwość stealth killów (killi?), ale niestety chyba nie zostało to zrealizowane.
O ile bez przeszkód i utraty statusu przyjaciela byłem w stanie wybić kilku z nich (nie, nie całą bazę), o tyle nagle, ot tak, wszyscy przyje*ali focha. Chyba z menstruacji, bo stali się czerwoni. A może coś robię źle, sam już nie wiem.
Tak więc... Jak to jest?
Jest jakiś limit wyznaczający to, w którym momencie przestajemy się "lubić"?
Założenie cichych zabójstw zdechło?