No wreszcie Voldi pała wziął się za przeczytanie...
w początkowej fazie znalazłem kilka nielogicznych bubli
Nie da się ukryć - o tym bodajże pisał Echelon. Jeśli opowiadanie nie jest napisane od razu całe, tylko tworzone na bieżąco, to będą powstawać takie, a nie inne kwiatki.
Co do osi fabuły - początkowo zdjęcie miało być głównym motorem napędowym, ale. No właśnie, ale - koniec końców okazało się tylko wstępem, czy czynnikiem odpalającym. No i co do miszmaszu z akcją i rozkminami w stylu Stirlitza - to się akurat nie zmieni, bo właśnie tak to ma wyglądać, uświadom to sobie, sobie
Monolitianin to fakt, bierze się trochę z dupy, ale myślę, że idzie to jakoś chyba wybaczyć...
Na pewno wprowadza to jakąś oryginalność i powiew świeżości do lekko już zapomnianego i zakurzonego opowiadania.
Co do uwag:
1. Takie moje wyobrażenie. Jeśli szwendam się po opuszczonych domach, czy innych zapomnianych przez ogół miejscach, to zawsze cieszę się z tego typu znaleziska, bo kryje w sobie część emocji, która kiedyś wiązała się z tym miejscem. Założyłem więc, że wśród bogatych (lub szalonych) ludzi poza zoną także można by znaleźć tego rodzaju typy, które byłyby gotowe zapłacić za podobne przedmioty. Stąd myśl o sprzedaniu tego dalej - takie to trudne do zrozumienia?
2. Daj tam "poprzez" i w końcu pojmiesz to zdanie
3. No dobra, to były moje pierwsze rozdziały...
Ale w zamierzeniu chodziło o to, że dziewczyna odchyla do tyłu głowę podczas wierzgania nią, przez co kaptur spada, a Bezimienny ściąga jej wówczas z twarzy maskę... Może i naciągane, ale co ja mogę teraz?
4. A jak nie masz innej broni pod ręką, to co, kamieniami zaczniesz rzucać?
Poza tym, przecież *nie musiał* wyczuć kolejnej osoby. Umiejętności czasem zawodzą, wiesz...?
5. Dlatego on jest doświadczonym najemnikiem, a ty zwykłym onanist... Organistą
Nie porównuj zaprawionego w bojach bojówkarza z anemicznym nerdem w glanach...
6. Oczywiście nie zauważyłeś istotnego opisu w tekście, gdzie była mowa, że bohater leżał przez praktycznie cały ten czas podłączony do aparatury medycznej wykorzystującej lecznicze funkcje artefaktów...? Gdyby działało to tak samo jak założenie gipsu i dawanie antybiotyków, to wcale bym o tym nie pisał, no nie...?
Podsumowując - czepiałeś się dla samego czepiania i tyle
Zżera cię zazdrość i takie tam...
A tak serio, to dzięki za parę uwag i że w końcu (W KOŃCU!) przeczytałeś, pało
7. Fakt, też przyszło mi to do głowy, ale skoro już tak zacząłem, to musiałem trzymać się konwencji, żeby było potem wiadomo, o jaki dzień chodzi. Inaczej można by po kilku dniach zgubić rachubę.