NARRENTURM, A.S. napisał(a):- Popatrz jeno - rzekł Szarlej, zatrzymując się. - Kościół, karczma, bordel, a w środku
między nimi kupa gówna. Oto parabola ludzkiego żywota.
- A podobno - Reynevan nie uśmiechnął się nawet - na trzeźwo nie filozofujesz.
Lot numer siedem: dzwonek z trzonkiem, mosiężny, robota krasnoludzka, wiek znaleziska trudny do oszacowania, ale rzecz z pewnością starożytna. Na obwodzie napis krasnoludzkimi runami, głoszący: "No i czego ciulu dzwonisz". Cena wywoławcza...
Dlaczego Stwórca godzi się i zezwala, by człowiek, dzieło rąk boskich, doznawał najcięższych doświadczeń? Dlaczego czyni go samotnym, bezradnym, opuszczonym, odartym z wszelkiej nadziei?
Dlaczego – czyniąc tak i zezwalając na to – żąda jeszcze od człowieka miłości?
Myślałem nieraz, iż doprawdy nie godzi się nawet dziękować Mu za takie życie...
Wszędzie można mieć przyjaciół. Zależy to tylko od człowieka.
Nauczyłem się z czasem, że wszystko w życiu ma swoją cenę i za wszystko płacić trzeba takim lub innym sposobem. I jeśli popatrzę wstecz na moje życie, z goryczą przyjdzie mi wyznać, że twardym dla mnie było mistrzem i niezbyt długo kazało pozostawać w terminie...
I tu mi powiedział coś tak mądrego, co stało się dla mnie nauką i dewizą mojego postępowania do końca życia. Powiedział zdziwionym tonem: „To ty na mnie liczysz? Och, jaki ty jesteś głupi. Naucz się w życiu liczyć tylko sam na siebie.”. Tu miał rację. Przestałem liczyć na ludzi, więc tym większą radość sprawia mi każdy przypadek ludzkiej życzliwości i bezinteresownej pomocy.
Mnie już zgniewała jego nachalność, bo powiedział Adamowi, że blokowy ma papierosy i ciasto, to nas poczęstuje, więc wrzasnąłem po polsku:
– Nigdzie nie idziemy, nie jestem ku*wą, żeby chodzić do każdego, który mi płaci. Dzisiaj przyszliśmy tu i tu skończymy!
– Was ist, ku*wa? Was ist, ku*wa? – pyta Kapo.
– Ty, ku*wa, i klawo!
Miej tylko tyle, co można zabrać ze sobą: poznaj języki, poznaj obce kraje, poznaj ludzi. Niech pamięć będzie twoją sakwą podróżną. Zapamiętuj! Zapamiętuj! Tylko te gorzkie ziarna może kiedyś wzejdą. Rozejrzyj się dokoła – otaczają cię ludzie. Może któregoś z nich będziesz potem wspominał całe życie i palce gryźć będziesz, żeś go nie wypytał. I mów mniej – a więcej usłyszysz. Między wyspami Archipelagu rozsnute są cienkie nici żywotów ludzkich. Przędą się, stykają ze sobą – choćby w takim półciemnym, turkoczącym wagonie, później znów rozchodzą się na wieki, ty zaś nastaw ucha na ciche ich brzęczenie i na równy stukot, co dochodzi spod podłogi. To postukuje przecież – wrzeciono życia.
Żyj z poczuciem spokojnej wyższości nad życiem, nie bój się biedy, nie żałuj straconego szczęścia, przecież i tak – ani goryczy do dna, ani słodyczy do pełna. Już dosyć tego, że nie marzniesz, że głód i pragnienie nie rwą ci wnętrzności. Jeśli masz nieprzetrącony kręgosłup, jeśli obie nogi jeszcze chodzą, obie ręce się ruszają, oboje oczu widzi, a oboje uszu słyszy – to komu jeszcze tu zazdrościć? Po co? Zawiść zżera w końcu samego zawistnika. Przetrzyj oczy – przywróć czystość sercu – i najwyżej sobie ceń tych, którzy ci dobrze życzą. Nie krzywdź ich, nie obrażaj, z nikim z nich nie rozstawaj się w gniewie, toć nie wiadomo czy to nie ostatni twój uczynek przed aresztowaniem i czy nie taki twój obraz zostanie w ich pamięci!
Gdy dano mi w ręce władzę – i to w nadmiarze – stałem się mordercą i zadawałem ludziom gwałt. Nawet gdy czyniłem zło, byłem przekonany, że postępki moje są dobre i miałem na podorędziu bardzo logiczne dowody. Dopiero na zgniłej, więziennej słomie po-czułem w sobie drgnienie dobra. Stopniowo pojąłem, że linia oddzielająca dobro od zła, przebiega nie między państwami, nie między klasami, nie między partiami – tylko przecina każde ludzkie serce, nie omijając żadnego. Jest to linia ruchoma i z upływem lat jej bieg zmienia się w nas samych. Nawet w sercu omotanym przez zło, linia ta odgradza maleńki przyczółek dobra. Nawet w najlepszym sercu – nie wykorzenione zło zachowuje swój kącik. Od tego czasu stała się jasna dla mnie zasadność wszystkich religii świata: walczą one z pierwiastkiem zła w człowieku (w każdym człowieku). Nie sposób oczyścić świata z wszelkiego zła, ale można w każdym człowieku zmniejszyć obszar jego władania. Od tego czasu stał się także dla mnie jasny fałsz wszystkich rewolucji w dziejach: niszczą one tylko współczesnych im nosicieli zła (a w ogólnym zamieszaniu – również nosicieli dobra) – samo zaś zło, jeszcze bujniej rozrosłe, biorą sobie w spadku.
Żółci krzesiciele ze środka spektrum potrafili być naprawdę groźni: wybitne postaci, które idealnie równoważyły w sobie głos serca i głos rozumu. Jia nie była wybitną jednostką, chociaż lubiła tak o sobie myśleć. Prawdę mówiąc, ostatecznie ulegała całkowicie zarówno wpływomm rozumu, jak i uczuć. Prawie zawsze stawała po stronie Gavina. Od lat się w nim durzyła. Jego uśmiech wystarczał, żeby zdobyć jej głos, chociaż musiał rozgrywać delikatnie, żeby nie spróbowała wskoczyć mu do łóżka. (...) Przynajmniej pohamowała się nieco z perfumami po kilku jednoznacznych uwagach Androssa, że w sali śmierdzi tanimi dziwkami, za każdym razem gdy wchodziła. Była dumna ze swoich zrośniętych brwi i zawsze pieczołowicie o nie dbała.
Siadając, Gavin uśmiechnął się do włochatej gąsienicy, która przysiadła na jej czole. Jin się rozpromieniła.
Centrum kwartału stanowił czworokątny rynek, siedziba miejskiego ratusza, teatru, sadu, urzędu celnego i domów miejskiej elity. Pośrodku ratusza stal na cokole okropnie obsrany przez mewy pomnik założyciela grodu, króla Osmyka. Była to jawna lipa, nadmorski gród istniał na długo przed tym, nim Osmyk przywędrował tu diabli wiedza skąd.
Zona to nie miejsce ludzi szczęśliwych, to miejsce ludzi poszukujących szczęścia.
Muszą mi mięso od kości odrąbać, bym przestał walczyć.
"Dostojność, stanowczość, sprawność, pewność działania, bezwzględność w osiąganiu celu- oto cechy, które w zespoleniu z wolą mocy, pragnieniem władzy i panowania, czynią mnie wielkim i wyróżniają z rzeszy "niewolników"- istot słabych, uległych, niepewnych, o wielkim sercu i skłonnych do okazywania litości."
I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział Mu: Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu.
"Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz."
-W Czeczenii było gorzej
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości