Obywatele Zony

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Obywatele Zony

Postprzez Freyowicz w 02 Kwi 2014, 20:17

Postanowiłem bardziej szlifować swoje umiejętności w tych klimatach więc zamierzam stworzyć serię. Pierwszą część łapcie póki co.

:

Obywatele Zony
Część pierwsza...


Dzisiaj był pierwszy dzień zimy i pierwszy mój dzień w Zonie. Dlaczego postanowiłem się tutaj wybrać? Dobre pytanie... Na zewnątrz nie miałem już czego szukać. Ścigał mnie komornik, ledwo starczało mi na życie. Byłem jedną z tych jednostek które państwo bez przerwy okradało. Wolałem już zginąć tutaj niż dawać się rabować urzędasom. Przybyłem do Strefy tak naprawdę z niczym. Trochę jedzenia, kilkaset rubli, nóż i Colt M1911 z dwoma magazynkami. Podróż była ciężka, a samo przejście na odpowiednią stronę sprawiało wiele kłopotów. Po pierwsze, musiałem pozostać niezauważonym przez wojsko. Po drugie, wspiąć się na jedno z drzew rosnących przy ogrodzeniu i przeskoczyć na drugą stronę. Gdy już dotarłem przestraszyłem się. Tajemniczość i groza jaką uderzała w człowieka Zona była po prostu przytłaczająca. Stałem tak sparaliżowany i bałem się zrobić krok w przód. Minęło kilka minut nim dotarło do mnie, że teraz jestem wolny od wszelkich problemów. Od komornika, od mojej pracy za psie pieniądze, od urzędników którzy ślinią się i wyciągają łapki po pieniądze obywateli. Tutaj mogłem zacząć wszystko od nowa. Spojrzałem w niebo, ściemniało się powoli. Zacząłem myśleć, jeszcze nieświadomy niebezpieczeństw Zony, o jakimś schronieniu. Z daleka na polanie ujrzałem ognisko. Postanowiłem skierować się tam, gdzie ogień tam i ludzie. Po drodze okazało się, że odległość dzieląca mnie od źródła światła była ogromna. Gdy w końcu dotarłem od razu wycelowały we mnie dwie lufy karabinów.
- Kto ty? - Warknęła na mnie jedna z postaci. Ubrana była w brązową kurtkę, bojówki i buty taktyczne. Na twarzy zaś miała kominiarkę. Pozostałych dwóch było ubranych tak samo.
- Igor Buryatowicz. - Odparłem lekko przestraszony. Nie było to moje prawdziwe imię i nazwisko. Jestem poza światem zewnętrznym, tu nikt tego nie będzie sprawdzać.
- Co robisz w Zonie, Igor? - Mężczyzna ponownie zadał pytanie, tym razem jego ton głosu był spokojniejszy.
- Tak w zasadzie to jeszcze sam nie wiem. Po prostu tutaj jestem... - Skłamałem. Nie znałem go, nie musiał wiedzieć dlaczego tutaj jestem. Słyszałem poza granicami Strefy, że tutaj bardziej od terenu nie można ufać ludziom... Zresztą, czy im kiedykolwiek można było ufać? Widać było na pierwszy rzut oka, że obecna tu trójka rozwaliłaby mnie bez problemu gdyby tylko chciała. To byli doświadczeni obywatele Zony.
- Aaaa, więc nowy, znaczy się, kot. - Drugi mężczyzna zaczął się śmiać, a potem dołączyła do niego reszta towarzystwa. Opuścili swoje bronie i zasiedl przy ognisku.
- Siadaj dzieciaku, zjedz coś, pewnie jesteś wykończony. Rano wyruszamy do Stacji. Zabierzemy cię ze sobą. Tam się dowiesz wszystkiego. Zapomnij, że jesteś Igor. Od dzisiaj jesteś Kot. Tutaj na imię trzeba zapracować. - Rzucił na mnie kątem oka, a potem zaczął grzebać w swoim plecaku. Wyjął szklaną butelkę - chyba tam była woda – i rozlał do kubeczków. Dostało się tez i mi.
- No Kot, za twoje bezpieczne przybycie do tego przedsionka piekła.
- Dlaczego przedsionku? Słyszałem, że Zona to coś gorszego niż piekło. - Zapytałem zdziwiony dlaczego tak beztrosko nazywają to miejsce przedsionkiem. Wziąłem łyk wody, a raczej tego co zdawało mi się wodą. Tak naprawdę była to zwykła wódka. Skrzywiłem się nieco, bo nie spodziewałem się mocnego trunku. Moi towarzysze natychmiast zareagowali typowym wojskowym śmiechem. Od razu dało się zauważyć, że byli wcześniej żołnierzami. W trakcie trwania naszej rozmowy dowiedziałem się, że przedsionkiem piekła określa się okolice na obrzeżach Zony. Nie występowały tu żadne niebezpieczeństwa oprócz wojska i bandytów. Ci pierwsi strzelali do każdego kto przekroczył granice i po prostu odchodzili, ci drudzy zaś strzelali i okradali, a potem odchodzili. Dowiedziałem się też, że na mężczyznę który pierwszy się do mnie odezwał mówią Pazur. Na tego który nazwał mnie Kotem, Szeryf, a trzeci który do tej pory milczał nazywał się Korba. Zaś Stacja do której mieliśmy ruszyć rano była główną bazą Stalkerów. A kim oni byli? Ludźmi takimi jak ja. Porzucili wszystko co mieli i wybrali Zone. Większość z nich uciekła tak jak ja przed problemami. Zdarzało się też, że trafiali tu ludzie którzy czuli, że Zona ich wzywa. Są to ludzie którzy porzucili dotychczasowe życie w biedzie, luksusie. Porzucili swe drogie samochody, rodziny, przyjaciół, mieszkania. Wszystko po to by zawędrować tutaj. Czym się zajmowali? Podróżowali po Zonie i zbierali tak zwane artefakty. Sprzedawali je potem u różnych handlarzy. Czasami nawet zaopatrywało się w nie wojsko. Artefakty te były najróżniejsze. Wygląd, kolor, kształt, właściwości, wartość. Tak wiele je rozróżniało. Jedne można było zdobyć łatwiej inne zaś trudniej czasami ryzykując życiem. Niby wygląda to sielankowo. Idziesz w jedno miejsce, zbierasz kilka wartościowych przedmiotów i idziesz w drugie, i ponownie zbierasz. Nic z tych rzeczy. Strefa kryła w sobie takie niebezpieczeństwa jak anomalie, mutanty, promieniowanie. Anomalie były jak pułapki które zastawiła na nas Zona, a nagrodą za przeżycie spotkania z nimi był artefakt. Z czasem stalkerzy nauczyli się omijać te wynaturzenia rzucając muterki przed siebie. Używali tez najróżniejszych detektorów jednak anomalie wciąż pozostają groźne dla nowych jak i starych stalkerów. O mutantach i promieniowaniu dowiedziałem się niewiele ponieważ było już późno i trzeba było spać. Co dwie godziny zażądano zmiany warty.


Nad ranem wyruszyliśmy w kierunku Stacji. Podróż długa nie była, dotarliśmy na miejsce późnym popołudniem. Okazało się, że rolę bazy pełniła opuszczona stacja kolejowa i budynki stojące w pobliżu. Skierowaliśmy się do jednego z nich. Gdy wszedłem do środka okazało się, że jest to nieduża sala która obecnie pełniła rolę baru. Przy stolikach siedzieli ludzie pijani i trzeźwi. Do uszu dobiegały odgłosy kłótni, śpiewu i śmiechu. Atmosfera była tutaj naprawdę świetna. Wszystkim towarzyszył dobry humor, ale nie wiedziałem czy to sprawka wódki czy udanych wypraw. Korba i Szeryf zostali w barze, a ja i Pazur przeszliśmy z baru do drugiego budynku. Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro i poszliśmy na sam koniec korytarza. Tam weszliśmy do pomieszczenia które wyglądało jak jakieś biuro. Za biurkiem siedział starszy – około pięćdziesięciu lat – mężczyzna. Po jego bokach stało dwóch uzbrojonych osobników. Pazur wymienił serdeczny uścisk dłoni ze starszym i usiadł na krześle.
- No Pułkowniku przyprowadziłem nowego kota. Trzeci w tym miesiącu, liczę na jakąś dodatkową premię. - Wycedził uradowany Pazur ściągając przy okazji kominiarkę. Rysy jego twarzy były agresywne. Od razu widać było, że nie jedno przeszedł w życiu. Na oko miał może trzydzieści parę late, ale jego zarost i włosy już przyozdabiała szarość. Podrapał się po brodzie i spojrzał na mnie, a następnie na Pułkownika. Czyżbym był jakimś towarem? Może tutaj określenie kot było używane w stosunku do niewolników? Czy aby na pewno dobrze zrobiłem wybierając życie w Zonie? Tysiące pytań przelatywało mi teraz przez głowę. Po skroni spłynęła kropelka potu, a oczy wędrowały to na Pazura to na Pułkownika. Ten zaś spojrzał po raz pierwszy na mnie, a następnie na kaburę którą miałem przy pasie. Uśmiechnął się tylko i zwrócił się do mego towarzysza.
- No widzę, że uzbrojony. Do Strefy się na gołą dupę nie wybierał. Widać, że rozsądny chłopak! Może i coś z ciebie będzie Rozsądny. Tak, Rozsądny. Od dzisiaj tak się będziesz nazywać. Wielu zgarnialiśmy z obrzeży, ale tylko ty byłeś uzbrojony. Reszta przynosiła ze sobą kupę niepotrzebnych rzeczy. Gaz pieprzowy? A na co to komu?! To nie pieprzona ulica żeby bronić się przed kimkolwiek gazem. Tutaj silniejszy zjada słabszego i nie ma litości dla darowania życia wrogom. Zrozum to, a pożyjesz dłużej niż połowa kotów. - Słowa Pułkownika płynęły takim tonem i głosem, że od razu się uspokoiłem. Brzmiał jak doświadczony człowiek który wiele tutaj przeżył. Poza tym był tutaj szefem Stalkerów. Musiał mieć doświadczenie. Kiwnąłem tylko głową, ale kolana nadal trzęsły mi się ze stresu. Poczułem tylko silną dłoń Pazura na swym ramieniu. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem na Pułkownika.
- Chciałbym się do was przyłączyć. Zniosę naprawdę wiele. Na zewnątrz nie osiągnąłem nic, byłem tylko marionetką systemu. Ciągle okłamywany, okradany i wykorzystywany. Ale czym są moje problemy w porównaniu do zapewne wielu z was. Bo ile warty może być człowiek który nie potrafi sobie na życie zarobić i jest ścigany za długi? Nic. Nie potrafiłem sobie poradzić z tym dlatego uciekłem. Wolę umrzeć tutaj i nikt by się o tym nie dowiedział. Niż zdychać z głodu gdzieś w pustej ulicy miasta. Wolę umrzeć jutro czy też jeszcze dzisiaj niż dawać się dalej okradać politykom. Nie mam celu w życiu. Nie zależy mi na wyścigu szczurów, kupowaniu drogich i markowych rzeczy tylko po to by błyszczeć na salonach. Jestem tylko trybikiem który oderwał się od maszyny zwanej celem. Jestem tylko nikim... - Skończyłem, a dłonie trzęsły mi się jak galareta, kolana zresztą tak samo. Pułkownik i Pazur patrzyli na mnie poważnym wzrokiem.
- Jak każdy z nas Rozsądny, jak każdy z nas. - Odezwał się Pułkownik i spojrzał na mnie swym inteligentnym spojrzeniem. - Wielu tutaj jest z podobnych powodów co ty. Wielu uciekało przed problemami. Pazur ci już zapewne opowiadał o tym jakimi ludźmi są stalkerzy. Tutaj nikt nie jest gorszy ani lepszy. Na zewnątrz możesz być nie wiem jak odważny i waleczny, ale w Zonie pierwszy trzęsiesz portkami przy najdelikatniejszym szeleście. Tutaj nie liczy się to kim byłeś. Nikogo to nie obchodzi. Nie pytałem cię o historię którą mi opowiedziałeś, bo zwyczajnie mnie to nie interesuję. Jesteś człowiekiem tak jak i ja. Dlaczego tu jesteśmy? Bo na zewnątrz już nie mamy nic. To nie jest obóz letniskowy żeby sobie przyjechać i odjechać. Kto raz wejdzie do Strefy zostanie w niej już na zawsze. Tutaj nie ma miejsca na uczucia takie jak litość. Jesteś zwykłym kawałkiem mięsa i musisz walczyć o przetrwanie. Im dłużej tutaj przetrwasz tym lepiej. Na razie jesteś jeszcze świeży. Z czasem zrozumiesz, że w Zonie każdy jest nikim. - Uśmiechnął się tylko delikatnie i zwrócił swój wzrok na Pazura. - Daj mu odpowiednie ubranie i przydziel zadanie. Jest pod twoja opieką Pazur, dobrze go wyszkol. Może być z niego naprawdę dobry Stalker... - Starzec rozsiadł się wygodniej na krześle i wyprosił nas machnięciem ręki, a potem przymknął oczy udając się na drzemkę.

Z Pazurem poszedłem do magazynu gdzie miałem dostać niezbędne mi rzeczy. Otrzymałem bojówki, buty taktyczne, kominiarkę, maskę przeciwgazową i starą brązową kurtkę wojskową. Do tego plecak, pas i jakiś nieznany mi pojemnik.
- A to co? - Zapytałem oglądając prostokątne pudełko średniej wielkości.
- Ładownica, na artefakty. Bo widzisz, one promieniują i żebyś się nie świecił w nocy ten pojemnik przechwytuje wszelkie promieniowanie. No i jest wygodniej nosić w nim niż luzem w plecaku. - Wyjaśnił mi Pazur a potem wcisnął do łap strzelbę z obciętą lufą oraz paczkę naboi.
- Masz, na dobry początek. - Uśmiechnął się przyjacielsko i wyszliśmy z magazynu. Przydzielił mi następnie zadanie. Wraz z dwoma innymi nowymi mam patrolować 2 peron. Stacja miała dwa perony, drugi był najbardziej wysunięty i stał zaraz przy lesie. Z tego co słyszałem czasami lubią zakradać się tu bandyci i robić sobie polowania. Mutanty zaglądały rzadziej.

Udałem się z dwójką kotów na peron. Od razu podzieliliśmy się zadaniami. Ja stałem na peronie pilnując, a oni rozeszli się w dwie strony. Od czasu do czasu zrobiłem obchód, a nawet wszedłem kawałek w las, ale nic się nie działo. Wróciłem na peron i odpaliłem sobie papierosa. Oparłem się o latarnię i rozglądałem od czasu do czasu. Jeden z kotów wrócił i w milczeniu czekaliśmy na drugiego. Minęła godzina albo i dwie, ale on nie wracał. Cholera, pierwsze moje zadanie, a już coś się dzieje. Kiwnąłem tylko na kota i poszliśmy drogą którą udała się nasza zguba. Po jakimś czasie go znaleźliśmy. Chyba to był on. Ciało jego było kompletnie wysuszone. Nie wiedziałem co się dzieje, spytałem pytająco na towarzysza, ale ten już był kilka metrów dalej. Poświeciłem trochę latarką i uznałem, że powinienem o tym powiadomić Pazura. Gdy dotarłem do Stacji Pazur już na mnie czekał. Od razu podbiegł, a wraz z nim czterech uzbrojonych stalkerów.
- Co się tam stało Rozsądny?
- Nie wiem, kompletnie nie wiem. Oni rozeszli się w dwóch innych kierunkach patrolować, a gdy jeden nie wrócił postanowiliśmy sprawdzić czy wszystko z nim okej. Gdy dotarliśmy na miejsce leżał tam, ale jakiś dziwny. Jakby wysuszony z krwi do ostatniej kropli.
- Cholera, pijawka. Ale skąd tu ona tak blisko? - Zapytał Pazura jeden ze stalkerów.
- To ty nie pamiętasz co z Sidrem było? Patrolował okolice zajezdni i go kontroler dorwał. Skąd się tu wziął to nikt nie wie. Najwidoczniej bestie lubią podróżować. - Wyjaśnił mu drugi ze stalkerów. Pazur tylko poklepał mnie po ramieniu mówiąc coś, że dobrze się spisałem, a sam zaś pobiegł z resztą towarzyszy na peron drugi... Tak zaczęło się moje życie w Zonie...
Ostatnio edytowany przez Freyowicz, 02 Kwi 2014, 23:39, edytowano w sumie 1 raz
"Stalkerów wpuszczają do nieba bez kolejki!"
Awatar użytkownika
Freyowicz
Kot

Posty: 12
Dołączenie: 31 Mar 2014, 15:03
Ostatnio był: 14 Kwi 2016, 01:17
Miejscowość: Конин
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 4

Reklamy Google

Re: Obywatele Zony

Postprzez Farathriel w 02 Kwi 2014, 21:10

Oo... Waść się postarał. Napisane porządnie, jezyk zadbany. Fakt - jest prosty, logiczny i niezbyt wysublimowany, ale nie o to tu chodzi. Opowiadanie stawia na akcję i historię człowieka, więc nie trzeba tu nie wiadomo jakiego języka.

Treść... jest całkiem sympatyczna. Może nie jest to coś odkrywczego, zalatuje odgrzewanym kotletem (co można wziąć jako minus), ale nie szkodzi - przyrządziłeś danie bardzo dobrze, więc to nie przeszkadza. Działaj dalej. Z werdyktem w sprawie kozaka poczekam do końca tej serii, bo chcę zobaczyć jak ty to poprowadzisz.
Moja twórczość jaką tutaj zamieściłem:
Złoty Odwłok Cywilizacji - cyberpunk/postapokalipsa z nutą tragedii
S.T.A.L.K.E.R. - Hipotezy - artykuł wyjaśniający zagadnienia noosfery
Barwnoprogresja Szarobredni - psychologiczne opowiadanie w narzeczu filozoficznym
Dziadek - ciepły fabularnie short
Demiurg - opowieść filozoficzna/metafizyka
Awatar użytkownika
Farathriel
Stalker

Posty: 142
Dołączenie: 16 Mar 2013, 12:37
Ostatnio był: 16 Mar 2017, 21:02
Miejscowość: Ostrowiec Świętokrzyski
Frakcja: Naukowcy
Kozaki: 63

Re: Obywatele Zony

Postprzez KOSHI w 04 Kwi 2014, 19:48

Drugi twój tekst, jaki czytałem. Szczerze powiedziawszy, nie wiele różni się od pierwszego. Co prawda dłuższy, ale również przeciętny i nie wciągający. Styl suchy jakbym czytał elementarz. Historia naiwna i naciągana. Trzeba było postarać się i zrobić ciekawe intro. Akcja z nowym, którego przygarniają stalkerzy jest tak oklepana, że nie mogę już czytać tego typu wprowadzeń.

Podsumowanie: twórz, pisz dalej, może coś z tego będzie i się wyrobisz.

Pozdrawiam.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 26 Paź 2024, 02:31
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości