Wiewi0r napisał(a):@ Pangia - Gratki.
Do Tartaku nie polecam, choć nie wiem jak jest w wersji dla żóltodziobów... Chyba że tam byłeś, bo zacząłeś Czarną Drogą (skoro pistoletu nie masz)? Chyba że snajper dostaje Mośka i obrzyna na start?
Zacząłem jako żółtodziób, wybrałem snajpera i dostałem na starcie właśnie obrzyna i Mosina. Na razie nie jest źle, 3 zombiaki zdjąłem i się wycofałem, bo połapałem, że przed zmrokiem już nie zdążę wrócić. Z jakiegoś bandyty z zasadzki wyłapałem M1911 w kamuflażu w nienajgorszym stanie, ale na razie dokończę amunicję 9x18 od Skorpiona (będzie ciężko, bo się zacina i nie zabija jednym headshotem) i planowałem dozbierać do lepszego zestawu naprawczego (niestety, ten Colt jest minimalnie poniżej 50%, a już znalazłem taki zestaw naprawczy) i naprawić tego Colta, bo mam prawie 50 sztuk amunicji do niego, a dodatkowe pociski nie wydają się przesadnie drogie. A, no i ciężki płaszcz sobie sprawiłem.
Wiewi0r napisał(a):Latarka czołówka wygląda, jak latarka czołówka - pojedynczy slot, takie 3 paski z lampką
Szkoda, mogła zostać oryginalna ikonka, przynajmniej by się człowiek nie gubił w itemkach.
Tak, snajpera wziąłem właśnie dlatego, bo jest wszystkożerny
Tylko że zjadłem mięso psa bodajże (+283 mSv), spaliłem jednego ruskiego szluga (16 sekund * -15 mSv), spaliłem drugiego… No kurde, dalej dupsko się świeci. Po chwili samoistnie promieniowanie zeszło (specjalnie patrzyłem, czy ikonka leczenia mi zgasła), no ale jednak coś się nie zgadza, bo liczby nie kłamią
Na razie robię to, co wydaje mi się w moim zasięgu, po tartaku sprawdzę jak Żelazny Las wygląda. Nie wiem, czy spawn jest zredukowany w Rookie Mode, ale Zaton jest strasznie pustawy, głównie mięsacze po nim biegają. Poza tym raz czy dwa widziałem dziki, raz nibypsa, raz oddział Powinności, raz oddział stalkerów… Ale w sumie najdalej to się do tego tartaku na razie zapuściłem. No i pijawkę zabiłem: podchodząc do bagien dla pewności wszedłem na konar zwalonego drzewa, no i tuż pode mną się franca pokazała – nie wiem, czy sam w nią wlazłem, czy ona się zaczaiła… Tak czy siak 3 trafienia z obrzyna wystarczyły do szczęśliwego zakończenia sprawy. Dla mnie, oczywiście.
A, i schowek znalazłem, o którym chyba nikt nic tu nie mówił:
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!