przez Mathias w 26 Sty 2014, 22:16
Voldi, właśnie się zdziwiłem, gdy powiedziałeś o białoruskim w szkole, ale potem zobaczyłem "Hajnówka" pod avatarem i mi się już rozjaśniło ^_^ No ale tak się składa, że w rozmowie z Ukrainką dość sporo rozumiałem. Oczywiście, mam na myśli sytuacje, gdy rozmawiała z inną Ukrainką, bo ze mną to raczej się tym sposobem nie dogada. W brzmieniu, akcencie, jest bardzo podobny do polskiego. Nie ma takiego zaciąganie typu "je". Jak dla mnie dość podobny. Chociaż przypomina mi się sytuacja, gdy na zajęciach ktoś powiedział do kogoś by się przestał z nim/nią droczyć - Ukrainka zaczęła się śmiać, nikt nie wiedział dlaczego, a ona myślała, że chodziło o coś innego. Okazało się, że w ukraińskim "drochitsya" znaczy "walić konia".
Fińskiego próbowałem się uczyć. Jakieś dwie-trzy lekcje na jakiejś stronce internetowej znalazłem. Nie powiem, ciekawy język.
Łacinę mam teraz na studiach, ale nie uczęszczam. W zasadzie praktycznie w ogóle nie chodzę na zajęcia. Niemniej jednak jedno w głowie mi pozostało (poza samym zamiłowaniem do tego języka i jakąś tam wiedzą, którą sam sobie nabyłem, słuchając między innymi właśnie chorałów i innych kawałków gdzie wkręcona jest łacina): są dwa rodzaje. Jeden ten powszechnie znany, gdzie wyraz "caesar" przeczyta się jako "cezar"; oraz druga zbliżona bardziej do greki, gdzie ten sam wyraz przeczyta się jako "kajsar". Ten drugi jest rzadko kiedy spotykany, a już na pewno nie w pieśniach.