Moderator: Realkriss
Toż to splugawiony duch maszyny... (kto grał w warhammera 40K wie ocb Jezyk ).
donciu napisał(a):Toż to splugawiony duch maszyny... (kto grał w warhammera 40K wie ocb ).
- Widzisz go ? – zapytał podając mi lunetę od SVD.
- Widzę? I co, setki takich stoi po rowach w zonie – odparłem.
- Ten jest inny, zaraz to zobaczysz
BWP stal przy drodze, ale jakoś nie przypominał przeciętnej kupy po radzieckiego złomu z strefy. Wyglądał na w pełni sprawny, jakby w każdej chwili mógł zapalić silnik i odjechać.
- Patrz tam, widzisz tych idiotów ? – wskazał mi palcem Szyszka.
W stronę BWP lun jeśli ktoś woli bojowego wozu piechoty zbliżała się pięcioosobowa grupa bandytów. Dwóch miało kałaszki, jeden mosberga, dwóch jakąś krótką broń, chyba PM po milicyjne.
- Chłopcy chyba mają ochotę pobawić się w szabrowników
- Oj nie komentuj, daj oglądać – odparłem
Bandyci pod dyskusji, kogo wybrać do brudnej roboty, wykopali najmłodszego tak mi się przynajmniej wydawało po zewnętrznym wyglądzie, w myślach nazwałem go Robol.
Robol musiał robić to wiele razy bo niespiesznym krokiem podszedł do włazu desantu, chwycił za klamkę i wtedy zobaczyłem oślepiający błysk i jego zwłoki wylatujące na kilka metrów do góry by potem spaś do rowu. Jeden z jego kolegów ten z mosbergiem rzucił się do rannego kolegi próbując go reanimować, w zasadzie nie było czego reanimować z gościa została tylko kupa upieczonego mięsa.
- Żaden z nich nie doczeka świtu, zobaczysz – przerwał mi oglądanie Szyszko.
W tym czasie transporter oślepił światłami trzech wystraszonych stojący w grupie bandytów. Zawył silnik, zazgrzytała skrzynia biegów i transporter ruszył na nich jeden z nich zdecydował na desperacki skok w bok jednak jego nogi zostały przygniecione przez gąsienice, słysząc trzask kości i jęk łupieżcy odruchowo pochyliłem się. Po dwóch jego kolegów cierpiało krócej po spotkanie z pancerzem pojazdu od razu połamało im żebra i zmiażdżyło serca. Słysząc jęki swoich kumpli bandyta z mosbergiem rzucił się z krzykiem. biegiem w stronę ruin gospodarstwa. Jednak nie zdążył przebiec nawet dwudziestu metrów kiedy pocisk z działka pokładowego w chmurze odłamków i krwi rozerwał go na pół, po upadku dalej krzyczał, próbował łapać swoje wnętrzności wychodzące na zewnątrz. Jednak transporter nie dał mu umrzeć od strzału, jeszcze krzyczącego przejechał. Cisze po walce przerwal odgłos klaksonu przypominający upiorny śmiech od którego włosy się jeżą na głowie.
- Co to było ? - zapytałem wystraszony.
- Nie co, tylko dlaczego? Chodzę po zonie od pół roku za tą zabójczą kupą złomu która morduje wszystkich którzy wejdą jej w drogę. Prowadziłem za nim ekipy badawcze, turystów wojsko i zona wie jeszcze kogo.
- A według ciebie z to jest? Może masz jakieś pomysły? – zapytałem
- Mi się wydaje że on po prostu jest ZŁY, jakby ci to powiedzieć on jest jeżdżącym złem którego nie da się zniszczyć. Byłem świadkiem jak był atakowany przez bojówki powinności, wolności, wojsko i Bóg wie jeszcze kogo. Zawsze zabijał wszystkich którzy go atakowali. Jeśli nie od razu to po walce kiedy to jego wrogowie zmęczenie obozowali.
Zrobił im to za trafienie go z wyrzutni RPG. Zabija także samotnych stalkerów którzy weszli mu w drogę.
- Może dajmy sobie temu spokój bo nie będę mógł spać. Chodźmy do obozu tam odeśpimy tę noc ma w plecaku dwie butelki i kilka konserw co?
-Dobrze – odparł Szyszko.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 38 gości