jak niewiele brakowało, by zginąć, gdy wkraczał do Zony
jak nie wiele brakowało by zginąć, wkraczając do Zonyspowijała wszystko dookoła, sprawiając że nie było widać
Źle postawiony przecinek.
niewidoczny byłby każdy przeciwnik
Coś nie gra w konstrukcji tego zdanka - w odniesieniu do całości.
Trzymając niepewnie dubeltówkę w jednej ręce, a w drugiej kompas, starał się omijać wszelkie niebezpieczeństwa.
Przebudowałbym to całkowicie, bo w tej formie nawet ciężko poprawić...
Starał się omijać wszystkie niebezpieczeństwa. Sprawy nie ułatwiała ani ciężka dubeltówka targana w jednej ręce, ani druga - trzymająca kompas.kradnąc ubranie i broń z dawno zapomnianej przez Boga i ludzi leśniczówki
Przypomina mi to historie z babciami mieszkającymi na terenie Zony... I cekaemami poukrywanymi w szafach.
Mógł się jedynie domyślać co konkretnie go czekało.
"Konkretnie" robi out. Skoro mógł się domyślać, to na pewno nie było to nic konkretnego, więc takie sformułowanie przeczy samo sobie.
żywe trupy chodzące w biały dzień
A to trupy zazwyczaj chodzą tylko w czarną noc?
Uznał, że da sobie radę, że nikt nie zakwestionuje siły posiadanej przez niego broni palnej, jaką miał zamiar zdobyć przed przekroczeniem granicy. Miał jasno określone aspiracje
No ku*wa, jak w brazylijskiej telenoweli! Nie wiedział, że zdobędzie, ale wiedział, że będzie miał broń. I z planami poszedł. Hura, przygodo!
Rzeczywistość zweryfikowała te założenia, a on był na tyle rozsądny, by to zauważyć.
Tragiczny potworek. Biorąc pod uwagę, co jest dalej - zdanie nie trzyma się kupy. Rzeczywistość zweryfikowała - okej. Ale nawet najbardziej nieogarnięty idiota skminiłby, że coś jest nie halo, gdyby wylądował w błocie pod wzrokiem flinty...
Nie wiedział natomiast, jak niewiele brakowało by zginąć, gdy wkraczał do Zony.
Wrong!
Nie wiedział natomiast, jak niewiele brakowało by zginąć, wkraczając do Zony. Trochu lepiej, ale dalej mam wrażenie, że coś jest nie tak.
nie będącym
Nie z imiesłowami przymiotnikowymi piszemy łącznie.
przecisnąć się przez przeciętą siatkę. Nie naciskał spustu, gdy chłopak przeskakiwał mur z betonowych prefabrykatów. Gdy tamten mijał drugą z kolei siatkę
1. "siatkę" powt.
2. W kontekście pierwszej części - nazwanie Jakowa "chłopakiem" jest ciut nie na miejscu.
3. "Gdy tamten" wskazuje na żołnierza, gdy narrator wciąż mówi o Jakowie. Do poprawy.
Z tylko sobie znanych powodów
Szyk.
Z sobie tylko znanych powodów.wyręczy go w tym mieszkaniec Strefy, jej zniekształcone dziecko, będące kpiną z natury.
Wręcz wypadałoby, żebyś w tym miejscu zmienił liczbę na mnogą.
Do obozu brakowało kilku kilometrów.
Od obozu dzieliło go raptem kilka kilometrów.Poza tym ten i dalszy fragment akapitu kupy się nie trzyma. Coś jak moje "Liście", gdzie to pisałem (
) o forach internetowych zrzeszających stalkerów.
Co usłyszał, skąd usłyszał? Ślepą Plamę poczytaj, tam nawet na Pograniczu, którego głównym źródłem dochodu jest właśnie stalkerstwo całość jest ogromnie zakamuflowana.
poranne powietrze. Dozymetr milczał, powietrze musiało być więc całkiem znośne, wolne od pyłów.
Powt. "powietrze".
No i powietrze nigdy - poza sterylnymi warunkami laboratoriów - nie jest wolne od pyłów. Ja - w domyśle - wiem, ale wypadałoby zaznaczyć, o jakie dokładnie cząsteczki chodzi.
chwycił dubeltówkę pewnie w dłonie
pewniej uchwycił dubeltówkęnie było słychać nic ponad to
IMO lepiej "niczego ponad to".
Mówiono mu o tym, że większość zwierząt zmutowała lub zginęła, więc zbytnio się temu nie dziwił.
"O tym" na początku zdania jest niepotrzebne i powoduje zgrzyt z "temu" na końcu. Do wywalenia.
jakimi były artefakty, posiadające
Myślniczek by się zdał, miast przecinka.
konglomeraty
Konlo-co?
Od tego miejsca do "dezaktualizując dotychczasowe osiągnięcia nauki" trochę przerost formy nad treścią. Ale, jak zresztą zauważyliśmy w komentarzu do "Sztormu" - de gustibus.
Chyba, że nowo przybyli, podobni do niego, nie stanowiący większego zagrożenia.
W gruncie rzeczy jest dobrze, ale ja osobiście widziałbym to następująco:
Chyba, że podobni do niego, nie stanowiący większego zagrożenia nowo przybyli.Ale tak, jak jest, też jest okej.
wybieramy? - usłyszał
Wielkie litery, ku*wa! Wszędzie.
wygodniej celować. [...] jegomościa celującego
Powt.
Teraz jeden ruch palcem wystarczył, by zmienić wszystko.
Zbyt potocznie.
Lecz co było cenniejsze, czyste sumienie
Myślnik zamiast przecinka.
No i dalej: "jeśli nie zabije pierwszy" - jeśliby Jakow zabił, to ten drugi raczej nie miałby już nic do gadania. Tu nie chodzi o samo zabójstwo, ale czynność, której będzie ono skutkiem - wypalenie/wystrzelenie/pociągnięcie za spust etc.
Napinał powoli spust
Napinać to możesz bicki przed kumplami na trzepaku
Tu pasowałoby coś w stylu
powoli naciskał palcem na spust.
z każdym milimetrem przybliżając się do oddania strzału.
Co, że Jakow milimetrami się przesuwał, aż w końcu broń wypaliła? Z dupy pomysł. Jako całość:
Powoli naciskał palcem na spust, który z każdym milimetrem zwiększał prawdopodobieństwo śmierci - jednego, bądź drugiego. Albo cośtam.
Szmaciarz, zastrzeliłby mnie!
O, doprawdy? To szkaluje moje dobre, wyperswadowane w ciągu wielu lat katorżniczej walki o szacunek imię!
Zajebałby mnie żywcem, sukinkot!. Cytując klasyka: "za mało "ku*wa", ku*wa!"
który musiał być tym, który powalił go na ziemię
Który, powt.
Obydwa oprychy celowały w leżącego z broni, jedną z nich rozpoznał jako swoją.
Obaj mieli go - leżącego bezbronnie w kałuży (powiedzmy) - na muszce. W rękach jednego z oprychów rozpoznał swoją dwururkę.- Nie mogłeś mu poderżnąć gardła? - zapytał ten pierwszy. - Bardziej hardy od poprzednich, zabiłby mnie. Następnym razem ty idziesz na przynętę.
Zabiłby mnie i umarłbym na śmierć!
Weź, bo trąci starą myszą kościelną.
Jakow zaczął panikować
wpadł w panikę.teren był odludny, a nawet gdyby ktoś zabił tych dwóch, on z pewnością po chwili dołączyłby do nich.
chu*owe, do poprawy, pozdrawiam.
Znał ten typ broni, gdy jako nastolatek
A nie jako "gdyż" przypadkiem?
Z ówczesnych zainteresowań pozostało mu choć tyle, że wie jak nazywa się narzędzie, którym go za chwilę zaszlachtują.
Żeby nie było powtórzenia i całość wyglądała ciekawiej:
wiedza płynąca z młodzieńczej pasji przydała się choćby do tego, że przynajmniej wiedział, jak nazywa się narzędzie, którym zostanie za chwile zaszlachtowany.Nawet jeśli nie - na końcu strona bierna, koniecznie.
Po chwili nastąpił jednak ciąg zdarzeń, które go zdezorientowały. Dwa dźwięki wystrzału, bryzgająca krew, upadające ciała, a to wszystko w ciągu nie więcej, niż paru sekund.
Oj, nad opisami walk to musisz Ty, chłopie, długo jeszcze harować... Przecież to można tak pięknie rozwinąć!
wyglądając zagrożenia.
Albo się cofał, albo wyglądał zagrożenia. Dopisz
wyglądając jednocześnie zagrożenia.
Leżały przed nim tylko dwa ciała w rosnących kałużach krwi
Szyk i w ogóle.
Widział przed sobą jedynie dwa ciała zanurzające się powoli w rosnących pod nimi kałużach krwi.Notka realistyczna - żeby faktycznie te kałuże były takie wielkie, bandziory musiałyby oberwać moździerzem w mordę co najmniej.
Spojrzał po sobie - był względnie czysty, tylko w paru miejscach widząc na sobie niewielkie, ciemnoczerwone plamki.
Noł, ku*wa, szit!
Pomijając błędy w konstrukcji - kto w sytuacji zagrożenia życia ogląda, czy mu się kurtałka nie ubrudziła?
Nie do końca panując nad swoimi ruchami, pozwalając podświadomości na kierowanie własnym ciałem.
Co ku*wa? Weź, się zastanów czasem, co piszesz. Ani w tym sensu, ani pomysłu, tak szczerze
Jego strzelba spoczywała pod ciałem bandyty
Za dużo zaimków w sąsiedztwie tego zdania.
Siłował się chwilę z martwymi obiektami
To jeszcze przed chwilą bał się pociągnąć za spust, a teraz - zaznaczam - pokonując obrzydzenie traktuje dwa świeże trupy jak "obiekty"?
usłyszał głos nad sobą
Szyk.
usłyszał nad sobą głosMężczyzna zniecierpliwił się milczącym wpatrywaniem się w niego.
To podwajające się "się" (o, ironio!) można z powodzeniem zamienić czymś mniej rzucającym się w oczy. Pokombinuj
Częściej mówią tu na mnie jednak Nomad.
Szyk.
Częściej jednak mówią tu na mnie Nomad.daj mi je
A do zaniosę Sidorowicza je ja, zbadał żeby je on...
Szyk!
Dalej, żeby już nie cytować - z "jakąś broń" "jakąś" do outu. Po pierwsze, bo powtórzenie, a poza tym... i tak za wielkiego wyboru raczej nie ma.
Przez chwilę siłował się z myślami
Bardziej pasowałoby, że
bił się.
odczłowieczyć zwłoki.
Jakaś sroga tu rozkmina. Sens czaję, ale samo sformułowanie mi się nie podoba.
drobniejsze obiekty wciskał do kieszeni kurtki
Sypnąłbym kolokwializmem, zamiast tych "obiektów".
z wyjątkiem paru sztuk broni
Dwa RPK, jedno G36, wciśnięte w kąt RPG i 4 pociski, do tego 30 granatów, około 20 bochnów chleba i kilka bułek
A ktoś tu ostatnio krzyczał, że inne opowiadanie rżnie grę i robi z czytelnika debila
- Część wrzuć do swojej torby, resztę do jednej z należących do nich - zakomenderował Nomad. - Potem zarzuć tę drugą na ramię, zaraz ruszamy.
Ja rozumiem, że Jakow nowy w Zonie, ale jakoś udało mu się przedrzeć i chyba nie urodził się wczoraj. Zresztą, nawet jak na takie pouczenie, to baaaaaardzo wzniosły język. Za bardzo.
młodego towarzysza, dodał:
Niepotrzebny przecinek.
Czasem, jeśli ich to i owo swędziało... gwałcili.
Nie, ku*wa, myli ręce!
"Gwałcili" IMO do wyrzucenia.
Poza tym, masz tu i ówdzie "tu i owo"
nieuważnego, jednak Nomad uważnie lustrował
To nie rozglądał się, ale lustrował otoczenie? No i nieuważny/uważnie - powt.
wykształcił u siebie umiejętność
wykształcił w sobie umiejętnośćkontroli okolicy
Nie musiał się nawet skupiać, samoistnie wydzielając fragment sił witalnych do tego celu.
Łooo! Jak ameba!
Nie pozostawało mu więc nic innego, jak dostosować się do żądania.
Jakowowi nie pozostawało więc nic innego... - nie do końca wiadomo, o kogo tak naprawdę chodzi.
jedyną różnicą był gęściejszy las i zniknięcie gdzieś łąk
Ojej... Ale zaprzepaściłeś szansę na ładny opisik! Naprawdę by tam pasował.
Wyczerpany, wpadł w rodzaj swoistego transu, ograniczając myślenie do minimum.
Wyczerpany wpadł w rodzaj swoistego transu. Ograniczył myślenie do minimum i ślepo podążał za nowym znajomym.To nie był jednak pies, co do tego Jakow miał pewność. Jednak to przerażało go jeszcze bardziej.
To jednak nie był pies - co do tego Jakow nie miał żadnych wątpliwości. Ta świadomość przeraziła go jeszcze bardziej.głos Nomada był suchy, ostry. Nie znoszący sprzeciwu.
suchy, ostry, nieznoszący sprzeciwu.Zdanie przed cytowanym i zdanie po cytowanym powt. "ręka". I dalej też.
Ostatni akapit: to w końcu gospodarstwo czy wieś? Trzy budynki zachowane, czy jednak w ruinie (skoro przytaszczyli gruz)?
Nawiązanie do bunkra Sida i jego (jego?) gadki wydaje mi się trochę niezbyt na miejscu. Za bardzo trąci grą.
Poza tym, z pomniejszych uwag - nagminnie piszesz "wgłąb" oddzielnie. (W) głąbie jeden Ty
No i - nie taka całkiem pomniejsza uwaga - skoro Jakow opowiada to Makarowi, to o wiele lepiej retrospekcja jego przybycia do Zony wyglądałaby, gdyby sam był sobie narratorem. Wskazany tryb pierwszoosobowy. Ale, jak sądzę, masz już całość i ciężko byłoby to teraz zmienić. Choć - nie ukrywam - z chęcią przeczytałbym tekst raz jeszcze, nawet bez poprawek, ale z narracją lepiej pasującą do pierwszej części.