''Zakład''

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

''Zakład''

Postprzez Pilot w 24 Lis 2013, 22:13

Kolejny tekst który mam nadzieje będzie na tyle dobry aby można było go kontynuować.
(Postarałem wziąć sobie do serca wskazówki pod ostatnim tematem)


Wersja poprawiona by Voldi(Z moimi drobniutkimi zmianami)
:

Z otwartego plecaka jednego z wyższych rangą powinnościowców wystawał dziennik. Okładka pokazywała że wiele przeszedł, więc ciekawość jednego z młodszych stopniem członka przeważyła i postanowił po niego sięgnąć. Zaczął go czytać od początku:


Wpis pierwszy:

Ta noc na stacji Janów była w pewnym sensie wyjątkowa. Wolność ostro balowała po tym, jak udało im się rozwalić paru elitarnych powinnościowców. Szczęśliwcom - bo tylko tak można nazwać niezdyscyplinowaną grupkę naćpanych anarcholi, którym jakimś cudem udało się uziemić jeden z oddziałów Powinności - polewano tak, jakby dach stacji coś zerwało tuż przed nadejściem morderczej emisji. Jeden z szeregowców Powinności pękł po tym, jak zaczynali dziabać "za to, żeby "czerwoni" nie wystrzelali się nawzajem, zanim przybędzie potężny Wilk Wolności" - wyskoczył z pięściami na jednego ze rekrutów zielonych. Walkę niby wygrywał, ale na - bardziej jego niż moje - nieszczęście musiałem mu przerwać, żeby sobie i swojej frakcji nie nagrabił, gdyby nowemu stało się coś poważniejszego.
Wraz z innym szeregowcem odprowadziłem go do pułkownika Szlugi. Kazał mi wyjść z jego kwatery, ale podsłuchałem jak powiedział do niego "Gdybyś mu nie obił mordy to miałbyś problemy...".
Mi również nie podobały się te wszystkie przechwałki zielonych ćpunów, ale musiałem je jakoś wytrzymać.
Kiedy spokojnie wróciłem do głównego pomieszczenia, z tłumu anonimowych zielonych koniobijców ktoś zawołał w moją stronę:

- E, ty! Poszukiwacz! Co tak szybko? Dobre ssanie masz, czy Czerwoni szybko kończą?

Musiałem zareagować, nikt z tej bandy ćpunów nie będzie mi ubliżał!

- Nie. Flint mnie właśnie wyręcza. - Odpowiedziałem.
- Masz coś do Flinta?! - Huknęło z zielonego zbiegowiska.
- Mam! Za opie*dalanie gały chyba każdy w Zonie, oczywiście razem ze mną, wisi mu gruby hajs. No... paręset koła by uzbierał. - Ledwie skończyłem, a cała strona zajmowana przez Powinność ryknęła śmiechem. Coś tam krzyczeli wesołego pod moim adresem, ale nie rozumiałem słów.
- O ty ku*wo! Flinta obrażasz?! - Huknął jakiś dobrze napakowany gość w egzo i powoli wstał od stolika.
- Nikogo nie obrażam. Tylko prawdę mówię.
- Się, ku*wa, doigrałeś. - Padło ze strony wolnościowca, który wyraźnie zbliżał się w moją stronę.

Wysoki, widać, że przy masie, w egzo - niechybnie czekałby mnie srogi wpie*dol, gdyby nie paru samotników, którzy nagle znikąd pojawili się między mną a rozjuszonym typem.

- Grisza, ogarnij się. Sam zacząłeś. - Powiedział jeden z nich, odpychając gostka w egzoszkielecie.
- Ta ku*wa obraziła Flinta!
- A ty całą Powinność!
- No i, ku*wa, dobrze! Założę się, że ci*ka z niego, nie poszukiwacz.
- Ej, przekonajmy się! - Wtrąciłem się do rozmowy. Grisza spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. - Co mam ci znaleźć? Twój mózg? - Strona zajmowana przez Powinność znowu buchnęła śmiechem.
- Ryj, mendo! Cwaniak jesteś? - Wydzierał się wielki anarchol. - Znajdź mi, ku*wo, Oazę! Masz trzy tygodnie. Będę pamiętał. Pokaż no, cwaniaczku, jaki to z ciebie poszukiwacz - Dalej się wściekał, ale chyba powoli mu odpuszczało.
- Uuu, a żebyś się nie zdziwił.

Sytuację na stacji udało się nieco załagodzić. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że większość zgromadzonych spogląda na mnie ze zdziwieniem, a nawet nieśmiało wytyka palcami. Uświadomiłem sobie, na co się zgodziłem.
Mam na znalezienie Oazy trzy tygodnie. Mam trzy parszywe tygodnie na znalezienie głupiego wymysłu naćpanego anarchisty. Trzy zasrane tygodnie na znalezienie obsranej legendy. Musiałem się przespać z tą sytuacją, aby racjonalnie przemyśleć sprawę rano.


Kartki w dzienniku przedstawiały różny stan, od tych czystych białych po lekko przypalone. Przewracając nimi wszystkimi można było odnaleźć kilka zdjęć, a pierwsze z nich przedstawiało wesołego młodzieńca z kozią bródką.
Kilka stron było również przyczepione do dziennika za pomocą spinacza. Młody szeregowy z zaciekawieniem czytał coraz to kolejne wpisy z notesu.

Wpis drugi:

Po przebudzeniu od razu usiadłem w kącie i popatrzyłem na mapę nowych terenów. O Oazie pierwszy raz usłyszano gdy tylko kilku stalkerów dotarło do Jupitera, więc to może oznaczać że Oaza jest na Zatonie albo tutaj. Przyjmuję, że Oaza istnieje i dlatego właśnie postanowiłem jej poszukać. W sumie i tak nie mam nic innego do roboty. Z Zony nie ucieknę, bo na to trzeba dużo kasy, w drugą stronę też źle. Do centrum to nawet nie mam co myśleć... Gdyby udało mi się ją znaleźć... Pożyłbym jak król. a je*any Grisza oddałby mi wszystko co ma, albi ściągnąłby na Wolność trochę szydery i podśmiechujek. Dobrze by tak było. Dokładnie przeczesuję mapę. Chociaż jakiś jeden ślad... Najpewniej Oaza jest tam, gdzie nikt się nie zapuszcza. Inaczej już dawno by ją znaleźli.

Zastanawiam się nad możliwościami... W starej Cementowni są tunele, do których nikt nie wchodzi - a to bo chomiki, a to bo pijawki na bagnie obok. Dalej jest tunel niedaleko tej wieży chłodniczej. O tym też chłopaki niezbyt gadają. Wołkow? Trup na trupie i gryzie po dupie. W sensie - zomboje strzegą kompleksu i do bunkra tak łatwo nie wleziesz. No, ku*wa. Weź i znajdź coś, czego może w ogóle nie ma! Ot, się wpieprzyłem... Może Oaza u Sida w bunkrze, albo u naukowców na Jantarze? Nie wiem... No, będę musiał ją znaleźć, tylko - do cholery - jak?!

Wpis trzeci:

Nagle do mojej piwniczki wkroczył Borys - stary znajomek, jeszcze z Kordonu. Niby przyszedł mnie pocieszyć i jakoś pomóc, ale tak po prawdzie, to bardziej zje*ał mnie jak psa za długi jęzor, lekkomyślność, za to, że się zgodziłem. Ogółem - zje*ał mnie za wszystko, za co tylko mógł. Mimo to gdzieś w głębi, za tymi wszystkimi psami i chu*ami, jakie na mnie wieszał, krył się troskliwy kumpel. Może nawet "przyjaciel". Coś, jak surowy profesor, który leje po paluchach za źle zrobione zadanie i drze się, że nic z ciebie nie będzie, a jednak - kiedy trzeba - wierzy w twój sukces. Borys potwierdził ten pomysł poklepując mnie po ramieniu i wręczając butelczynę samogonki, mówiąc: "Masz. Spij się dzisiaj jak szmata. Tylko szalony moczymorda da radę Oazę znaleźć... A ty trochę za mało pijesz.".
Szczerze mówiąc, schlanie się w tej chwili niewiele mi pomoże. Zachowałem flaszkę na później - zabiorę ze sobą i wypiję duszkiem, jak będę sterczał po pas w gównie w jakichś podziemiach i odganiał się od pijawek.

Wpis czwarty:

Dochodziło południe. Magiczna godzina gdy wszystkie mutanty skrywają się w cieniu, a Powinność patroluje okolice. Najlepszy czas by wybrać się do Cementowni... A przynajmniej tak sądziłem. Z wierną pepeszką w dłoni przedzierałem się przez zarośla w stronę punktu docelowego. Przez lornetkę dojrzałem kilka zombich na szczycie Cementowni, więc nie spodziewałem się tam zbytniego ruchu, a co za tym idzie, przepychu. Wewnątrz budynku wskoczyłem do tunelu i z bronią przyciśniętą do ramienia parłem naprzód. Jak się spodziewałem w tunelu były chomiki które w starciu z pepeszką w ciasnych przestrzeniach nie miały szans. Jeden żywy spryciarz leżał wraz z ciałami reszty i gdy przechodziłem starał się mnie dziabnąć w kostkę, ale w porę połączyłem go z ziemią masywnym butem. Co lepsze sztuki zapakowałem do torby aby później poodcinać im łby na trofea i na mięso.

Każdy co bogatszy człowiek z poza Zony chce zmieć jakieś trofeum stąd. Łysa główka z wytrzeszczonymi gałami, uszy jak u małego słonia i ohydny pysk jak u psa miniaturki.

Wpis czwarty A

Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się co zmutowało tak żeby stworzyć takie malutkie, brzydkie i gryzące ścierwo. Niby najbardziej przypomina szczura, ale zawala na dwóch nóżkach. Podobno gdzieś w Afryce czy Australii jest coś co wygląda identycznie tylko nie jest agresywne i nie wygląda jak wypierdek mamuta, ale skąd tyle Myszoskoczków w Zonie? Nie ma co rozkminiać nad tym łysym dinozaurem tak naprawdę.

Wpis czwarty B

Słonko w tym wyjątkowo piękny dzień świeciło mocno i wprost ubóstwiałem stać w jego promieniach w przerwach pomiędzy przedzieraniem się przez zimne i ciasne podziemne korytarze. Jednak tunele pod Cementownią służyły tylko i wyłącznie do odprowadzania wody, więc musiałem skreślić to miejsce jako przeszukane, lecz przypomniałem sobie że jest tutaj jeszcze jedno niesprawdzane miejsce. W obawie przed bagiennymi pijawkami nikt nie zapuszcza się tunelu widocznego z drugiego brzegu rzeki. Miejsce było naszpikowane anomaliami chemicznymi, ale byłem na tyle zdesperowany by się tam zakraść. Zanim to jednak zrobiłem obserwowałem bagna kilka minut. Pogoda w Zonie zmienia się jak w kalejdoskopie i w gdy ja wypatrywałem aktywności mutantów, czarne chmury przykryły niebo i zaczęła się burza. Większość stalkerów powiedziała by że ma pecha, ale nie ja. Odgłosy burzy i deszczu skutecznie zagłuszały moje kroki, a mój zapach zapewne rozpłyną się wraz z wodą po płaszczu. Kucając ostrożnie zakradłem się od strony zniszczonego mostu do skraju wejścia do tunelu. Tam założyłem wysłużoną maskę przeciwgazową i przyklejony do ściany posuwałem się wgłąb. Wewnątrz tunelu było by całkowicie ciemno gdyby nie anomalie chemiczne które pięknie rozświetlały cały tunel. Był to jeden z najpiękniejszych widoków poza oczywiście widokiem pięknej i nagiej słowianki. Zielone światło odbijające się od tafli wody w której musiałem brodzi robiło piękny teatrzyk węży połykających siebie na wzajem na suficie. Kto by pomyślał że taki ja, cwany Ekskursor będzie się zachwycał światłem na suficie. Być może to świadomość że muszę uganiać się za wymyśloną legendą trochę mnie zmieniła?
Tunel pod Cementownią miał jeszcze kilka odbić, ale podobnie jak te w których rezydowały chomiki, były zasypane. Deszcz lał coraz bardziej, a ja nie zamierzałem go przeczekiwać wraz z anomaliami obok. Wróciłem tą samą drogą którą się tam dostałem. Z nieba strzelały pioruny, a sądząc po ich wielkości trafiały tylko w strefę. Żeby nie zmoknąć całkowicie poszedłem do budynku obok wieży.

Wpis piąty

Wszedłem po metalowych schodach na górę aby przeczekać ulewę i pomyśleć gdzie udać się dalej. Postanowiłem najpierw wykorzystać chwilę na oprawienie ciał chomików które wziąłem ze sobą. W czasie kiedy odcinałem łeb trzeciemu i pakowałem go do foliowej reklamówki, do mych uszu dobiegł przeraźliwy krzyk. Nie zdążyłem podnieść głowy, aby zobaczyć co się dzieje, gdy zaczęły padać strzały. Odgłosy walki mieszały się z krzykami bólu i rykiem Wampirów Zony. W przeciągu kilku sekund pochwyciłem pepeszkę i wychyliłem się przez okno. Kilkadziesiąt metrów od wieży, oddział Wolności bezsilnie próbował walczyć z niewidzialnym wrogiem. Pieprzone ćpuny nie miały szans na wygraną, bo wpadły w zasadzkę bagiennych pijawek. Jak pięknie było patrzeć jak z ostatniego członka tamtego oddziału uchodzi życie, a ciała reszty targane są w szuwary bagien. Co za durnie idą na bagna pijawek w tak hałaśliwej grupie podczas deszczu, cóż ja raczej nie miałem specjalnego wyboru... przynajmniej byłem sam i nie zwracałem na siebie uwagi. Anarchole miały jakieś zwykłe pukawki, ale chyba uczą ich tam takich podstaw, więc niewiedzą się nie wybronią, a gdyby byli zjarani to by brudasów ze stacji nie wypuścili.

Wpis piąty A

Dzięki temu że martwi zieloni zabawiali Pijawki mogłem spokojnie oddalić się od obiektu, przynajmniej teoretycznie. Odgłosy walki mogą ściągać najróżniejsze poczwary, choć największą szansę na pojawienie się mają watahy psów z bulwolfem alfa.

Wpis piąty B

Powoli schodziłem po schodach gdy poczułem że coś jest nie tak. Krople deszczu spadające bezpośrednio przed wejściem wyraźnie rozbryzgiwały się w powietrzu, a część wody z nich lewitowała bez wyraźnego powodu. Stalkerowi który jest już kawał czasu w Zonie może nie wydawać się to dziwne... Ot zwykła anomalia, ale wszedłem tym samym wejściem niedawno, a anomalie zmieniają swoje położenie tylko podczas crashów Zony. Momentalnie zdałem sobie sprawę że kilka metrów przede mną tyłem stoi pijawka. Dosyć niska i wątła jak na standardy renomy dwumetrowej poczwary (Założę się nawet że jestem od niej ciut wyższy). Czy to wielki Wampir czy niska pijawka, zawsze może zaalarmować resztę. Z powrotem wróciłem na górę po schodach mając gada cały czas na muszce pepeszki w razie gdyby się zorientował o mojej obecności. W pomieszczeniu z którego wcześniej obserwowałem walkę zgniło-zielonych postanowiłem się jakoś po cichu wydostać. Jedynym wyjściem było okno, ale drewno z którego zrobione tak bardzo spróchniało że próba otwarcia mogła by się skończyć pobiciem szyby i grupą wampirów Zony na karku. Ostrożnie wyłamywałem kolejne kawałeczki spróchniałego drewna, aby móc wyjąć dawno zbite szyby prawie bezgłośnie. Czułem jak szybciej biło mi serce, a ciało wdawało się w stan ''uciekaj albo walcz'' który teraz wyjątkowo bardziej przeszkadzał niż pomagał. Ręce trzęsły mi się okropnie jak w alkoholowym delirium, więc z trudem pozbywałem się kolejnych kawałków potłuczonego okna z framugi. Kawałki szyby powoli odkładałem na starym, zgniłym krześle, aby przypadkiem nie wejść na nie gdybym układał je na biurku. Ostatni kawał szkła wyszedł bardzo łatwo i zostało mi tylko wyjście przez wcześniej przygotowane okno.

Wpis piąty C

Postawiłem prawą nogę na blacie i usłyszałem małe, zwykłe skrzypnięcie nie zapowiadające nic niezwykłego więc wszedłem na blat.

[/i]


Myślę że tyle na razie wystarczy i za jakiś czas napiszę drugą część. W ciąż myślę nad zakończeniem całego opowiadania, a mam już kilka koncepcji jak dobrze zakończyć tą historię. Na pisanie mam tak naprawdę czas tylko w weekendy, więc co tydzień będzie pojawiać się kolejna część.

Dziś(01.12.13r) przybyła nowa część i myślę że wieczorem też coś dojdzie. Wpadłem na pewien pomysł: Każdy kto przeczytał opowiadanie wyżej może zaproponować, aby Ekskursor spotkał kogoś z innych opowiadań. Może dzięki temu to opowiadanie będzie ciekawsze.
Ostatnio edytowany przez Pilot 04 Sty 2014, 13:00, edytowano w sumie 12 razy

Za ten post Pilot otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Dommy.
Awatar użytkownika
Pilot
Łowca

Posty: 434
Dołączenie: 26 Lip 2010, 14:34
Ostatnio był: 18 Lip 2021, 12:12
Miejscowość: Red Forest
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 43

Reklamy Google

Re: ''Zakład''

Postprzez Dommy w 25 Lis 2013, 16:13

Całkiem ciekawe opowiadanie, tym razem nie zerżnięte z gry (sory, że się tak tego czepiam, ale to jest jak cierń w oku). W każdym razie ja nie pamiętam aby był podobny quest (poza zadaniem od naukowców oczywiście) więc pomysł jak najbardziej dobry.
- I co z tego? Założę się że to dupa, a nie poszukiwacz... - Wtrąciłem się do rozmowy -
To się przekonajmy! Co mam ci znaleźć? Twój mózg?
- Ryj! Jeżeli nie znajdziesz tego ci karzę i cokolwiek by to nie było to cie zaje*ię. Jak znajdziesz i udowodnisz że znalazłeś to w tedy daje ci wszystko co mam, ale jak nie znajdziesz tego w ciągu trzech tygodni to ja z chłopakami urządzimy ci takie piekło że będziesz błagał o śmierć!
- Zgoda, dawaj dryblasie!

Ten dialog jest niezrozumiały. Zwłaszcza to miejsce:
- I co z tego? Założę się że to dupa, a nie poszukiwacz... - Wtrąciłem się do rozmowy -
To się przekonajmy! Co mam ci znaleźć? Twój mózg?

Tutaj bohater, który jak sądzę nie ma nic do Powinności, mówi "I co z tego?" kiedy Grisza ich obraża. Trochę mi to nie pasuje. Ale w końcu ominąłem ten dialog, którego istotną częścią były ostatnie dwa zdania. Jako że mistrzem ortografii nie jestem, z reguły wystrzegam się wytykania błędów. Niech tym, zajmie się Elyta :TM: . Podsumowując, opowiadanko przyjemne, tylko zastanawiam się czy powinny być cytaty w nazwach takich jak Wolność, czy Powinność. Na końcu powiem Ci: pisz dalej, bo trening czyni mistrza!
Dobrej Zony
EDIT
Jest trochę lepiej. Trochę. Było kilka głupotek jak np.
Słonko w tym wyjątkowo piękny dzień świeciło mocno

...słonko w ten wyjątkowo... lub ...słonko w tym wyjątkowo pięknym dniu...
lub
Dzięki temu że martwi zieloni zabawiali Pijawki mogłem spokojnie oddalić się od obiektu, przynajmniej teoretycznie. Odgłosy walki mogą ściągać najróżniejsze poczwary, choć największą szansę na pojawienie się mają watahy psów z bulwolfem alfa.

"Bulwolfem"? :facepalm: Poza tym, według mnie część drugiego zdania od słowa "choć" można spokojnie wywalić.
albo
położenie tylko podczas crashów Zony.

K*rwa EMISJI :realcaleb:
i jeszcze
otwarcia mogła by się skończyć pobiciem szyby

Pobiciem szyby? Pobić to się mogą kibole na stadionie. Zbiciem szyby.

Jestem pewny iż jest tego trochę więcej i podałem tutaj tylko przykłady.

O ile się nie mylę, to Pijawki maskują się tylko kiedy wyczują lub zobaczą zagrożenie. A sądząc po tym, że ta wymieniona w opowiadaniu stała sobie spokojnie przed drzwiami i czekała, o obecności bohatera raczej nie wiedziała. A jak niby krople miały zawisać w powietrzu? Mogłyby się tak zachowywać jeśliby wpadły w pole antygrawitacyjne, a takiego Pijawka raczej nie wytwarza.
Podsumowując - jeszcze jest za mało nowej treści, aby ocenić czy lepszy taki kierunek, niż hasanie w krzakach w poszukiwaniu zaginionych karabinów.
Ostatnio edytowany przez Dommy, 01 Sty 2014, 22:23, edytowano w sumie 1 raz
Awatar użytkownika
Dommy
Kot

Posty: 25
Dołączenie: 15 Lis 2013, 23:47
Ostatnio był: 20 Lut 2014, 00:46
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 7

Re: ''Zakład''

Postprzez Dommy w 27 Lis 2013, 22:01

Wersja poprawiona zdecydowanie bardziej mi podeszła. Poza tym dialog, o którym wcześniej wspominałem nabrał sensu. Oczywiście czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam!
PS. Czas na zabawę "bądź jak Elyta :TM: "
Dopiero wtedy uświadomiłem się, że większość zgromadzonych spogląda na mnie ze zdziwieniem, a nawet nieśmiało wytyka palcami. Uświadomiłem sobie, na co się zgodziłem.

Tutaj zauważyłem powtórzenie ;) .
Awatar użytkownika
Dommy
Kot

Posty: 25
Dołączenie: 15 Lis 2013, 23:47
Ostatnio był: 20 Lut 2014, 00:46
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 7

Re: ''Zakład''

Postprzez Dommy w 02 Gru 2013, 15:31

WPIS 1:
Przeczytałem najnowszą część, więc dorzucę swoje trzy grosze... Ogólnie, (chodzi mi tylko o to, co zostało wrzucone 1 grudnia) jakościowo przypomina niepoprawioną część pierwszą. Pewnie dlatego, że V nie zabrał się jeszcze za to. Znalazłem kilka niedoróbek, i teraz je tu opiszę.
Każdy co bogatszy człowiek z poza Zony chce zmieć jakieś trofeum z tond.

:facepalm: litości... Stąd!
Z nieba strzelały pioruny, a sądząc po tym jak były wielkie trafiały tylko w strefę.

What? Chyba sądząc po ich wielkości...
Pomyślałem sobie co za durnie podczas deszczu idą na bagna pijawek.

A ja sobie pomyślałem nie to złe jest zdanie co za konstrukcja wogule jak można takie zdanie napisać idzie to zdanie na złom normalnie i wogule. Podsumowując, brak jakiegokolwiek myślnika lub przecinka, powoduje iż w efekcie, zdanie wygląda jak potok słów nastolatka tłumaczącego się mamie, dlaczego nie zrobił zadania. Popraw.
Żeby uświadomić stalkerom że Wolność leci w kulki jeśli chodzi o przetrwanie w zonie, postanowiłem spróbować zabrać przynajmniej jeden karabin martwego od niedawna Zielonego.

Skomentował, że nie powinni wychodzić na bagna pijawek w deszczu, a potem zrobił to sam. Hipokryta i idiota w jednym.
Swoją drogą ciekawe jak zachowywała, by się pijawka która wyżłopała by krew jakiegoś pijaka z dziesięcioma promilami.

Jakby ktoś miał we krwi 10 promili, byłby martwy z przepicia co najmniej 2 razy.
Na pewno było by co opowiadać przy ognisku: Kiwała się w prawo i w lewo, ''mrugała by'' swoim niewidzialnym trybem i wsysała wodę z kałuży.

"Kiwała się" napisałeś, tak jakbyś kiedyś widział taką pijawkę. Poza tym, zabrakło mi tu słowa "pewnie" lub "prawdopodobnie". "By" wyrzuć z cytatu.
Bez dłuższego zastanowienia kilkanaście metrów pokonałem truchcikiem, a gdy zlokalizowałem broń to podniosłem ją i w szybszym tempie udałem się na stacje, gdy za plecami usłyszałem ryk i dyszenie Pijawki. Serce w sekundę zaczęło bić szybciej, a w tedy zaczął się szaleńczy bieg. Sprintem przebiegałem przez drogę, gdy z prawej wyjawiła się Pijawka która pruła na mnie z pełną prędkością. Nagły zwrot w lewo i ślizg po kałuży uchronił mnie przed pazurami dwumetrowego gada z głową kalmara.
Założę się że prułem szybciej niż ten murzyn na olimpiadzie.

Rasizm, wszędzie rasizm! Wywal to ostatnie zdanie, nie jest nikomu potrzebne! Poza tym, nigdy nie czytałem gorszego opisu Pijawki. Kolorami zaznaczyłem powtórzenia.
- trochę nie mogłem złapać oddechu, ale odpowiedziałem mu

Tak trochę mogłeś, ale tak trochę nie mogłeś...
Napiłem się trochę wody, aby móc mówić,

Jak jesteś zdyszany, to woda Ci nic nie pomoże, a nawet wręcz przeciwnie - możesz się zakrztusić.
- Jestem ciekaw kto posłał oddział Wolności na bagna w deszcz! To jeden z ich karabinów! Jego właściciel leży w szuwarach i służy za pożywkę dla Pijawek!

I robi za obiad Pijawek, a nie "służy za pożywkę"... Poza tym jak główny bohater ma udowodnić, że to karabin jednego z Zielonych? Przecież mógł równie dobrze zabrać go jakiemuś bandycie albo zwyczajnie kupić w sklepie. I jeszcze jedno: skoro właściciel tego karabinu leży w szuwarach i "służy za pożywkę" Pijawkom to skąd bohater ma tę broń?

Podsumowując. Opowiadanie pozbawione logiki, a więcej emocji niż sposób narracji ma w głosie lektor na discovery. Poza tym, robisz bardzo długie zdania, które płynności czytania raczej nie sprzyjają. Wyglądają one mniej więcej tak: Wtedy chciałem zrobić to, ale niestety okazało się że tego nie mogę zrobić, więc zrobiłem co innego, ale gdy to robiłem to coś się stało i przerwało mi robienie tego co przed chwilą robiłem. Popracuj nad tym. Poprawiłem tylko te błędy, które znalazłem. Na pewno jest ich dużo więcej i mam nadzieję iż poprawisz to w najbliższym czasie.
Na razie!
PS. Czy tylko ja komentuję ten post?

WPIS 2:
Widzę iż poprawiłeś fragmenty z bronią oraz Pijawkami. Jednak... Powtarzam - nie "z tond" tylko stąd! Jeśli chodzi o promile - śmiertelna dawka wynosi jakieś 6. Owszem, miał 14 ale to skrajny przypadek (dla ciekawych http://wiadomosci.onet.pl/rzeszow/mezcz ... ezyl/qxjb5 ). Teraz rekord to chyba 15. Mimo to masz rację co Ekskursora obchodzi że pijak by był martwy z przepicia. Co go obchodzi że nie wypuścili by go z bazy. Co go obchodzi iż taka ilość alkoholu to w Zonie ogromny wydatek. Co go obchodzi że żaden normalny nie upiłby się tak w warunkach polowych. I tak Pijawka byłaby pijana... Jeśli chodzi o błędy które wymieniłem w poprzednim poście - nie sprawdzałem cz zostały poprawione.
Do następnego wpisu!
Ostatnio edytowany przez Dommy, 03 Gru 2013, 17:18, edytowano w sumie 1 raz

Za ten post Dommy otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Voldi,
Negative pan kozaq.
Awatar użytkownika
Dommy
Kot

Posty: 25
Dołączenie: 15 Lis 2013, 23:47
Ostatnio był: 20 Lut 2014, 00:46
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 7

Re: ''Zakład''

Postprzez pan kozaq w 02 Gru 2013, 17:46

Dommy: Ban- triple post :caleb:

Opowiadanko ok, ale czuję niedosyt...
Image
Image
Image

Za ten post pan kozaq otrzymał następujące punkty reputacji:
Negative Voldi.
Awatar użytkownika
pan kozaq
Weteran

Posty: 558
Dołączenie: 07 Mar 2012, 15:51
Ostatnio był: 16 Paź 2024, 20:14
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 43

Re: ''Zakład''

Postprzez Pilot w 02 Gru 2013, 19:05

Rozwinąłem i poprawiłem część o której mówił Dommy, ale:

Tłumaczenie zawierające Spoilery
:

Ekskursor założył się że znajdzie Oazy, a że nie lubi siedzieć bezczynnie na tyłku w czasie w którym musi coś zrobić, więc wyruszył do Cementowni gdy jeszcze świeciło słonko. Po przeszukaniu tuneli pod budynkiem obserwował bagna przez jakiś czas i w tedy zaczął padać deszcz. Ponieważ nie zauważył żadnej aktywności mutantów i nie, aby tracić cennego czasu(Mimo że ma trzy tygodnie to jego niewyparzony jęzor może skrócić ten czas) postanowił poszukać w tym tunelu niżej.

Dlatego nie jest idiotą mówiąc: "Co za dureń idzie na bagna Pijawek podczas deszczu" choć mogłem dodać "bez ważnego powodu".

Gdzieś całkiem nie dawno trąbiono o Polaku z 12 promilami, a jeżeli nawet to nieprawda to nie zapominajmy że to dziennik pisany przez zwykłego stalkera. Co go obchodzi że 10 promili przekracza kilka razy śmiertelną dawką.

Rasizm, bo rasizm. Taki charakter już ma ten Ekskursor.

"Robi za obiad" czy "służy za pożywkę" chyba nie zmienia faktu że Pijawki wysysają jego krew.

Dlaczego on miał w ogóle udowadniać, że to karabin jednego z Zielonych? Może nie wziął pod uwagę tego, że nie ma prawdziwych dowodów na cokolwiek.

Złośliwość rzeczy martwych, upuszczają broń na ziemię gdy wyzioną ducha.

Trzeba przyjąć, że dziennik Ekskursora czytany teraz przez innego stalkera był pisany właśnie przez Ekskursora.


Mimo wszystko dzięki że przynajmniej ktokolwiek recenzuje na bieżąco to co piszę. Jeszcze raz wielkie dzięki!
Awatar użytkownika
Pilot
Łowca

Posty: 434
Dołączenie: 26 Lip 2010, 14:34
Ostatnio był: 18 Lip 2021, 12:12
Miejscowość: Red Forest
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 43

Re: ''Zakład''

Postprzez Dommy w 02 Gru 2013, 23:45

Złośliwość rzeczy martwych, upuszczają broń na ziemię gdy wyzioną ducha.

Ale skoro broń upada na ziemię, kiedy stalker ginie, należy przypuszczać iż jego broń leży najwyżej kilka metrów od ciała, czyli od Pijawki wysysającej go spokojnie na obiad. Co do reszty - niech Ci będzie, to twoje opowiadanie i masz prawo. A kolejne komentarze będę dodawał pod poprzednim, ponieważ jak widać komuś nie pasuje to, iż piszę 4 pod rząd ;) .
PS. @pan kozaq - ban, offtop ;) .
Awatar użytkownika
Dommy
Kot

Posty: 25
Dołączenie: 15 Lis 2013, 23:47
Ostatnio był: 20 Lut 2014, 00:46
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 7

Re: ''Zakład''

Postprzez Pilot w 03 Gru 2013, 16:28

Oddział walczył na wzgórzu kilkadziesiąt metrów od szuwarów do których zaciągnięto zwłoki.

Myślę że jako pierwszy wprowadzę pewien myk:

Każdy kto przeczyta to co napisałem w pierwszym poście może nadesłać propozycje jakiejś postaci którą Ekskursor może spotkać na swojej drodze.

Na PW albo pod tematem.
Awatar użytkownika
Pilot
Łowca

Posty: 434
Dołączenie: 26 Lip 2010, 14:34
Ostatnio był: 18 Lip 2021, 12:12
Miejscowość: Red Forest
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 43

Re: ''Zakład''

Postprzez Microtus w 04 Gru 2013, 01:09

Od czego tu zacząć ;)

Nie będę się wgłębiał w rozpisywanie dialogu po dialogu bo nie jestem najlepszy w pracy korektorskiej a do tego leniwy ;) Pojadę wpisami na lenia ale zawsze :)

Wpis pierwszy: Jak na mój gust to przedobrzyłeś z wulgaryzmami oraz ich rodzajem, wszyscy w Twoim opowiadaniu albo ssą albo robią gałę. Rozumiem, że w opowiadaniu o twardych stalkerach musi być mięso jednak jego ilość w Twoim mnie przerasta. Akcja z zakładem trochę przypomina kłótnię nastolatków (dziś chciałoby się napisać gimbusów). Z akcji mało prawdopodobnych to w Tej części zachodziłem w głowę jak można odepchnąć dobrze zbudowanego gościa w egzo ;)

Wpis drugi: Tu lepiej, przemyślenia są w miarę wiarygodne.

Wpis trzeci: Ten chyba jeden z lepszych akcja ma swój klimacik.

Wpis czwarty: Jako tako cześć A też niesie jakieś przemyślenia bohatera. W części B na kolana mnie rzuciła akcja z tym, że słonce wystarczy by nie musieć w tunelu zapalać latarki, to ono w nim świeciło? Do tego jeśli nawet był tak krótki i wylot miał na południe a była 12 w dzień, to jeśli było by widać jego koniec, to kto by tam szedł szukać oazy? Poza tym czepialstwem, reszta poprawna.

Wpis piąty: O rety ależ on nie lubi tej powinności. Tak się zaczynam zastanawiać, że skoro aż tak jest na nich cięty to mu coś musieli w przeszłości zrobić... Reszta wpisu lekko naciągana i jakby na siłę. Mógł po prostu pójść do gości z wolności i powiedzieć o akcji, zaproponować wspólne odwiedzenie miejsca zamiast się narażać.

Generalnie dupy nie urywa, ale chętnie przeczytam kontynuację. Masz pomysły tylko są warte głębszych przemyśleń.
Bohater jest cięty na wolność ale jakoś tak bez wyraźnego powodu - bo ćpuny.

Pilot napisał(a):
Myślę że jako pierwszy wprowadzę pewien myk:

Każdy kto przeczyta to co napisałem w pierwszym poście może nadesłać propozycje jakiejś postaci którą Ekskursor może spotkać na swojej drodze.

Na PW albo pod tematem.


No nie jest to nowatorski pomysł na forum, już było, ba były nawet pomysły cross overów z różnych opowiadań.
Jednak chciałbym to przewrotnie wykorzystać tak coby trochę Ci namieszać i może stworzyć ciekawy wątek w fabule. Niech nasz bohater spotka Wolnościowca z którym się zaprzyjaźni :E
EDIT: I w sumie pozostawiam Twojej wyobraźni czemu ma się z nim zaprzyjaźnić...
War. War never changes...
Bury
zapraszam do lektury :)
Awatar użytkownika
Microtus
Legenda

Posty: 1028
Dołączenie: 18 Cze 2007, 14:31
Ostatnio był: 19 Sty 2019, 22:54
Miejscowość: łorsoł
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 106

Re: ''Zakład''

Postprzez Pilot w 30 Gru 2013, 09:44

Dziś wywaliłem część z podnoszeniem broni i szaleńczej ucieczki przed Pijawkami, a na jej miejsce wstawiłem coś bardziej ''realnego'' jeżeli można się tak wyrazić przy opowiadaniu z uniwersum S.T.A.L.K.E.R.'a. Sporadycznie będę rozwijał opowiadanie, jeszcze nie umarło, nie ma co się martwić.
Awatar użytkownika
Pilot
Łowca

Posty: 434
Dołączenie: 26 Lip 2010, 14:34
Ostatnio był: 18 Lip 2021, 12:12
Miejscowość: Red Forest
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 43


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości