Nadużywając pobłażliwości Służby Moderacji:
Praktycznie od zawsze mam zwyczaj, że jak nie wiem o co chodzi bo jestem nowy, to siedzę cicho i obserwuję. I kroczek po kroczku, stópka za stópką przysuwam się bliżej i w miarę upływu czasu próbuję się wgryźć. Więc i Wam to sugeruję - nie wiecie o co chodzi, to się nie bulwersujcie, tylko popatrzcie co się dzieje. Nie tylko na forum zresztą. Jak
impulse_101 napisał, stalker.pl to specyficzne miejsce. Nie wszystko (a raczej niewiele) jest tu na serio. Jak
napisał Gizbarus - jeśli ktoś nie akceptuje tutejszych zwyczajów, nikt nie jest tu przymusowo.
Lub nie nadużywając pobłażliwości SM:
Ołowiany Świt czytałem jakiś już czas temu. Miałem napisać elaborat o tym, jak zapatruję się na książkę, ale sporo treści już mi wyparowało z głowy, inni napisali też co ja chciałem napisać. Streszczę więc co mam do przekazania o niej w paru zdaniach.
Mi się książka podobała, choć nie rozumiem "psychofanów" uważających jej za wiekopomne dzieło. Po prostu kawał dobrej roboty, choć nie obyło się bez dłużyzn w kilku miejscach, bohaterowie też nie byli z mojej bajki, ale też sam musiałbym coś napisać, żeby mi w 100% przypasowało. Jak na debiut literacki i otwarcie serii - czemu nie. Z chęcią przeczytam kontynuację.
Moja siostra była jeszcze bardziej entuzjastyczna. Nie miała prawie wcale zastrzeżeń, choć to pewnie z racji jej wieku (podbaza). Tym niemniej chciałem napisać (ponownie, bo już o tym wspomniałem), że tak młoda osoba też strawi OŚ i go zrozumie. Zwłaszcza, że lubi Stalkera.
Mój ojciec z kolei nie przebrnął. Nie przypadł mu do gustu - jeśli dobrze pamiętam - dość "luźny" podział na rozdziały, bohaterowie, wątek główny. No i nie jest fanem gry, ani nawet nie wywyższa nad niebiosa "Pikniku".
Uszczegóławiając parę elementów, bo przypomniałem sobie o tym na koniec (zwracam raz jeszcze uwagę na to, że książkę czytałem niedługo po premierze):
- Ołowiany Świt. Dlaczego ten tytuł? Owszem, dobrze brzmi, ale chyba tylko raz pojawił się ten zwrot w tekście. Dlaczego nie "Polak w Wielkiej Czarnej, Radioaktywnej Dupie"?
- Polak. Tu się może czepiam, ale Zona to dla mnie trzy nacje: Białorusini, Ukraińcy i w mniejszej liczbie Rosjanie. Niby może być cały blok wschodni, mógłby być Bułgar, Serb, Łotysz i Polak właśnie, Amerykanin dużo bardziej by raził i odbierał "smaczku", ale Polacy mi nie pasują do Zony. Nie wiem, może to tylko moje odczucie, a może faktycznie wadzi. I to jeszcze "nawrócony" japiszon. Nie mam książki pod ręką więc nie sprawdzę, ale taki obraz bohatera mi się zarył w pamięci.
- Zona żyje. Wiem, że to popularny pogląd, personifikowanie Zony i robienie z niej pół-bóstwa, pół-paranormalnego zjawiska. Mi się to absolutnie nie podoba. Wolę Zonę jako mechanizm, sterowalną i programowalną "maszynę", niż samodzielny byt.
- Samotnictwo. Tu też odróżniam się od większości, co nie zmienia faktu, że jak już wypisuję co mi się nie podoba, to to też. Niby jest jakoś uargumentowane, że samotnik jest bardziej zdyscyplinowany niż grupa, ale z drugiej strony "gdy narodu kupa i Herkules dupa". Skoro Zona to najniebezpieczniejsze miejsce na świecie, to pojedynczy łepek nie może sobie dać rady.
- Wątek melodramatyczny - Idiota/Idiotka. Choć w gruncie rzeczy lubię takie elementy i całkiem przyjemnie się to czytało, to w ogólnym rozrachunku nasuwa się pytanie "po co to?". Inna rzecz, że ta laska nie była w Zonie długo, a wkrótce wylądowali w łóżku. Jak w sztampowym amerykańskim filmie - szybkie poznanie, szybki seks, szybkie rozstanie, szybka skleroza.
- Skoro do Zony jest się tak trudno dostać, to dlaczego Miś się tak łatwo z tą Idiotką wydostał z Zony? Zupełnie, jakby uciekali z Ciechocinka. Dalej: przemytnik z wózeczkiem (ten rozdział tytułowany współrzędnymi, nie pamiętam dokładnie) też chyba nie miał wielkich problemów z dostaniem się na owo wzgórze. Lekka niekonsekwencja.
- Przydomki bohaterów. Miś od Michała ok, ale "Dr"? Skrótowiec brzmi słabo. Tamci pozostali też mieli "średnie" pseudonimy.
To wszystko, co mi nocą przychodzi do głowy. Nie oczekuję jakiejś odpowiedzi, bo w większości to duperele, na które zwróciłem uwagę, a nie przysłaniały znacząco reszty. W dodatku niemal wszystko to rzecz subiektywna.
A miałem iść wcześnie spać