przez Chisu w 29 Sie 2013, 02:21
Och, strach, czyli coś, co towarzyszy mi każdej nocy i prawie każdego dnia. Głównie tu mowa o ciemności - o ile po części kojarzy mi się dobrze, bo z ciszą i spokojem, o tyle moja wyobraźnia jest na tyle wybujała, że zawsze płata mi wtedy figle. Bez małej lampki nie zasnę, po prostu zaczynam słyszeć dziwne odgłosy, a kątem oka widzę cienie, które chcą mnie zamordować. Co ciekawe, boję się jej tylko wtedy, gdy w pokoju jestem sama.
Pająki! Jestem idealnym przykładem arachnofobiczki (jest w ogóle takie słowo?). Gdy widzę jakiegokolwiek, to zaraz wołam mamę, żeby go zabrała jak najdalej ode mnie. Jeśli mamy nie ma, to radzę sobie sama i uciekam do innego pokoju, dopóki ktoś do domu nie wróci i mi nie pomoże. Nie bałam się pająków aż do momentu, gdy w czwartej klasie podstawówki nie wybraliśmy się klasą do zoo. Jak zobaczyłam ogromne terrarium na całą ścianę z tarantulami, to zemdlałam i od tej pory panicznie boję się tych małych morderców.
Gorąco... tak, tego też. Nie wychodzę w domu, gdy temperatura jest wysoka, świeci mocniejsze słońce czy cokolwiek. Nie piję gorących napojów typu herbata, nawet z obiadem czekam aż będzie letni. Wzięło się to z tego, że jak byłam malutka, spadło mi na rękę gorące żelazko, przez co ślad po oparzeniu mam do dziś.
Szpitale. Trochę tam przeleżałam i nie odpowiada mi tamtejsza atmosfera. Zawsze kojarzyły mi się z czymś złym, bólem i samotnością. Korytarze przyprawiają mnie o gęsią skórkę, do tego widok tych wszystkich łóżek i zapach... Za każdym razem, gdy musiałam tam jechać, był krzyk i płacz.
Boję się też samotności. Że nie będę miała nikogo. Rodziny, przyjaciela czy chociażby psa.
Ostatnią taką rzeczą będą lustra. Jednak nie zwykłe lustra, a takie, gdy jest ciemno. Naoglądałam się zbyt dużo horrorów i zawsze mam wrażenie, że coś w tych lustrach będzie, dlatego nocne eskapady po domu sobie odpuszczam, a na noc lustro, które mam na biurku, odwracam przodem do ściany.
-
Za ten post Chisu otrzymał następujące punkty reputacji:
- Wunderwaffe.