To jest bardziej luźna interpretacja Call of Juarez, niż odwzorowanie gry.
No cóż, zauważyłem kilka błędów:
- Amerykański akcent bohaterów (zwłaszcza na początku) nie powala zbytnio
- Brak zbroi u Ray'a, (trudne do zrobienia, ale pokolenie Adama Słodowego na bank by coś wymyśliło
)
- Dwa zbiry z początku nie wystąpiły w grze (Thomasa i Marisę zabili Ty Stewart, Tom Manson i bracia McClyde),
- Brak farmy na której zginął Thomas i Marisa,
- Juarez bardziej przypomina farmera z Arizony o angielskich korzeniach niż meksykańskiego zbója o urodzie latynoskiego mordercy,
- Bohaterowie jakoś stoją za blisko siebie. Kręciliście na jakiś łąkach, duże przestrzenie, a aktorzy stoją tak blisko siebie, jakby siedzieli w ciasnym bunkrze,
- Za długie sekwencje pościgu. Aktor grający Billego nieźle musiał się nabiegać. Można było w te miejsca wstawić jakieś ciekawe smaczki, np. odpoczynek przy strumieniu, albo epizod ze Spokojną Wodą
,
- Scena śmierci Juareza bez komentarza
- Końcówka niewiele wyjaśniła. Trochę szkoda, że kręciliście to na szybko. Ray ginie w niewiedzy, że to kto inny zamordował jego brata, Juarez jest wciśnięty na siłę na końcówce, brak wykorzystania motywu ze złotem Azteków.
Co mi się podobało:
- Całkiem dobre podobieństwo aktora grającego Billego,
- Wykorzystanie muzyczki z gry,
- Sceneria, choć brakuje jakiejś porządnej farmy,
- Efekty specjalne,
- Tajna moc Ray'a, w której widzi Billego w miejscu, w którym bandażował sobie ramię,
Film jest jak napisałeś amatorski. Macie potencjał i życzę powodzenia z następnymi produkcjami.