Ostatni weekend. Pojechaliśmy z kumplami na ruinki, aby poćwiczyć taktykę czarną (czyli walka w budynkach). Trenujemy, trenujemy, a przecież były teraz niezłe upały, to padła myśl (całkowity spontan), żeby jechać na pobliskie stawy, jeziorka jak zwał tak zwał. Przyjechaliśmy tam w mundurach z bronią itd. Ludzie oczywiście nieprzywykli jeszcze do naszego widoku. Zrzucamy ciuchy i w obciachowych bokserkach (jeden w Mikołaje, drugi w różowe, ja miałem na szczęście niebieskie
) wskakujemy do wody. Kąpiemy się i kolejny genialny pomysł, żeby ubrać się od pasa w górę w nasze mundury, kamizelki, hełmy, zabrać broń i nie zakładać spodni i butów
Ziomki, co nie chciały brać udziału w tej akcji zabrały się za filmowanie. Wynurzamy się z wody, idziemy, oglądamy się za siebie i ujęcie, gdy wyłaniają się bokserki niszczy psychikę
Oczywiście później wpadłem na debilny pomysł, aby kumpel do mnie strzelił i żebym efektownie wpadł do wody. Po kiepskiej scence okazało się, że z hełmu spadły mi pożyczone gogle kolegi. Połowa ludzi przy jeziorze pomagała nam szukać. Ziomek już mówił "Szykuj kasę, podeślę Ci parę aukcji na allegro". Ale po 30 minutach, jakiś facet z plaży znalazł. Normalnie gościa uściskałem w tym mokrym mundurze.