Promieniotwórczy Raj

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Promieniotwórczy Raj

Postprzez Joakim w 04 Cze 2013, 18:31

Witam. Zamieszczam tu ten tekst w celu oceny go przez innych użytkowników, znalezienia błędów i konstruktywnej krytyki. Jest to tylko wstęp toteż nie ma co spodziewać się wartkiej akcji. Chcę wiedzieć czy jest sens kontynuować.
:

Jechałem na północ od Kijowa na umówione miejsce spotkania. Przez niemal cała drogę wpatrywałem się w boczną szybę samochodu sprawdzając w głowie, czy aby napewno zabrałem ze sobą wszystko co niezbędne. Za ostatnie pieniądze zamówiłem taksówkę, a raczej małego busa, gdyż cały mój bagaż waży trochę ponad 20 kilogramów. Kierowca próbował nawiązać rozmowę, ale widząc mój brak chęci do konwersacji, szybko sobie odpuścił. Nie miałem teraz ochoty na bezsensowne pogaduszki i narzekanie na wszystko wokół. Podczas jazdy myślałem także nad tym co mnie czeka i o tym co zostawiam za sobą.
Po mniej więcej godzinie drogi od ukraińskiej stolicy wysiadam na pustym, żwirowym parkingu, niedaleko jakiegoś lasku. Taksówkarz pomógł mi wyciągnąć rzeczy z bagażnika, za co postanowiłem dać mu niewielki napiwek. Gdy tylko samochód zniknął z pola widzenia, zarzuciłem swoje klamoty na plecy i ruszyłem wedle wskazówek zaznaczonych na mapie.
Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Był 11 maja 2012 roku, 6 dni po moich 28 urodzinach, których ze wzgledu na to gdzie się wybieram, nie świętowałem w żaden sposób. Było bardzo ciepło i słonecznie. Gałęzie drzew były poruszane prze lekki wiatr, który dawał miłe orzeźwienie. Zachwycałem się wyglądem flory tego miejsca. Przypominało mi ono pewnien bardzo pięknej urody las niedaleko Geteborga, gdzie kiedyś mieszkałem i pracowałem przez niecały rok. Miłe wspomnienie beztroski.
Po niedługim marszu dotarłem do celu. Była to niewielka polanka otoczona drzewami. Zapewne miejscowi urządzali tu suto zakrapiane imprezy ogniskowe. Dało się to znać po pozostałościach dość dużego ogniska, kilku pustych butelkach po wódce i ułożonych wokół paleniska ściętych pni, służących zapewne imprezowiczom za "ławki". Z jednej strony było widać leśną ścieżkę, którą musiały dość często użytkować pojazdy, ze względy na dość głebokie koleiny. Położyłem plecak obok jednej z "ławek" i usiadłem, spoglądając na zegarek. Była 9:43. "Przewodnik" miał przybyć okolo 11:00. Jak zwykle jestem za wcześnie. Zapaliłem papierosa pogrążając się w swoich myślach.
Po jakimś czasie spostrzegłem jakąś postać. Był to niewysoki mężczyzna. Blondyn, dość szczypły i blady. Niósł ze sobą jakąś dużą torbę, która wyraźnie mu ciążyła. Myślałem, że to ktoś z pobliskiej wioski i że zaraz pójdzie w swoją stronę, nie przejmując się mną. Jednak nie. Zatrzymał się jakieś dwa metry ode mnie, wpatrując się we mnie. Po krótkiej wymianie podejrzliwych spojrzeń, zebrał się na odwagę.
-Czy Ty także czekasz na Przewodnika?- zapytał z pewną nieśmiałością. Pomyślałem, że nie może być to zbieg okoliczności, gdyż pytał o tą samą osobę, na którą ja czekam i w tym miejscu, w którym ja się aktualnie znajduję.
-Owszem- odpowiedziałem- czy Ty też tam jedziesz?
-Tak. Hmm.. Jestem Aliaksandr Prochorov, ale wszyscy mówią na mnie Biały
Przedstawiając się podszedł bliżej, wyciągając rękę w moją stronę. Wstałem odwzajemniając gest. Uścisk mimo mizernej postury miał dość mocny.
-Nazywan się Igor Klimentsky. Możesz mówić mi Magnus. Usiądź, mamy jeszcze czas- powiedziałem patrząc na tarczę starego zegarka. 10:04, jeszcze godzina.
-Może papierosa?- spytałem wyjmując jednego dla siebie.
-Nie, dziękuję. Nie palę.
-To w sumie dobrze, więcej dla mnie- wysiliłem się na słaby żart, myśląc, że rozluźni nieco atmosferę. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Na twarzy zarysował mu się słaby uśmiech. Przyjrzałem się jego twarzy. Był młody, napewno młodszy ode mnie. Może ma z dwadzieścia lat. Zauważyłem też coś innego:
-Nie jesteś z Ukrainy- zagaiłem. Popatrzył na mnie z wyraźnym zdziwieniem.
-N-nie, jestem Białorusinem. A-ale skąd wiesz?
-Masz trochę, jakby to powiedzieć, inny akcent. Z miasta czy ze wsi?
- Z Mińska. A Ty?
-Urodziłem się i mieszkałem w Kijowie- cholera, zacząłem już używać czasu przeszłego, choć nawet nie dotarłem tam gdzie zmierzam.
-Hm.. a skąd ten pseudonim?
-Pracowałem jakiś czas temu w Szwecji. Potem wróciłem do kraju.
-Mhm, rozumiem.
Tak więc było nas dwóch. Zawsze to raźniej niż w pojedynkę. Siedząc tak zastanawiałem się co go tu przyniosło. Dlaczego opuszcza rodzinę, przyjaciół? Co on mógł zrobić w tak młodym wieku? Chyba nie szybko się dowiem. Trudno jest pytać nowo poznanych ludzi o ich sekrety. Spojrzałem ukradkiem na jego dłonie. Gładkie i zadbane. Przypominając sobie jak się męczył ze swoją torbą zrozumiałem, że nigdy nie pracował ciężko. Wyglądał na typowe chłopaka z dobrej rodziny. Może to po prostu kolejny rozpuszczony gówniarz, który szuka adrenaliny. Siedzieliśmy w ciszy przerywanej tylko lakonicznymi rozmowami na temat różnych aktualnych wydarzeń na świecie, pogody i tym podobnych.
Nie wiem ile czasu zajęło nam wpatrywanie się w pobliskie drzewa. W pewnym momencie obaj usłyszeliśmy dźwięk silnika samochodu. Spojrzałem na zegarek, który dostałem od dziadka na pierwszą komunię. Była 10:47. Pomyślałem, że może to być Przewdonik na kogo czekałem wraz z moim białoruskim towarzyszem. Na polanę wjechał stary ford picup w kolorze zgniłej zieleni. Gdy pojazd się zatrzymał wysiadł z niego męźczyzna w średnim wieku. Miał na sobie oliwkowe bojówki i szary swetr. Podszedł do nas z szerokim uśmiechem, który zdradzał zarówno zadowolenie z powodu nowych "klientów" jak i kilka złotych zębów.
-Dzień dobry panowie!- powiedział dość głośno na powitanie - nazywają mnie Przewodnikiem, ale tego pewnie się już domyśliliście. Ty pewnie jesteś Magnus- zwracając się do mnie wyciągnął rękę na powitanie. Potem przywitał się z Białym.
-Ile zajmie nam podróż?- spytał Biały zwracając się do Przewodnika.
-Około 3 godzin. To dość niedaleko, a i droga jest mało użytkowana więc nie ma obaw, że wpadniemy w korek.
-Możemy już wsadzić swoje graty na tył samochodu?- spytałem biorąc do ręki plecak.
-Tak, ale musimy jeszcze na kogoś zaczekać.
-Na kogo?- byłem zaskoczony tym stwierdzeniem. Spodziewałem się, że tylko ja odbywam podróż z tego miejsca. Choć w sumie przyda się zawsze ktoś do kogo mozna gębę otworzyć.
-Na jeszcze jednego uczestnika naszej wesołej podróży- odpowiedział mi z uśmiechem. Wiem czemu się uśmiechał. Dodatkowe cztery tysiące rubli nie chodzi piechotą. Pieniądze, czy tylko oto chodzi w dzisiejszym świecie? O jak największy zarobek? Oto by się tarzać w bogactwie na starość o ile się jej dożyje?
Po zapakowaniu bagaży zarówno moich jak i Białego na tył samochodu, czekaliśmy na "tego trzeciego". Przewodnik rozmawiał z Aliaksandrem na temat forda, który mieliśmy podróżować, natomiast ja nerwowo spoglądałem to na zegarek to gdzieś w oddal lasu. W końcu po około 30 minutach oczekiwania spostrzegłem kogoś idącego od strony ścieżki. Zamurowało mnie. Facet był wielki dosłownie. Około dwóch metrów wzrostu i spokojnie 90 kilo żywej wagi. Miał długą i gęstą brodę przez co jego wygląd był jeszcze bardziej przerażający. Ale bardziej niż jego wyglądu obawiałem się jego ubioru. Miał na sobie mundur wojskowy z kamizelką kuloodporną, a przez plecy przewieszony karabin. Na biodrze miał imponujących rozmiarów wojskowy nóż, a głowę na wysokości czoła czerwoną bandanę. Czyżby wojsko wpadło na nasz ślad? A może sam Przewodnik to nas w to wciągnął,aby wyłapywać takich jak my i wsadzić na długie lata do więzienia?
-No witaj, długo już tu na Ciebie czekamy!- odezwał się "złotousty" człowiek. Wielkolud wyszczerzył zęby w uśmiechu. Podszedł do Przewodnika i uściskał jak starego przyjaciela. Potem gigant spojrzał na mnie i wystawił wielką grabę w moim kierunku:
-Siema stary! Jestem Dzikus. No podejdź no, przywitaj się!- podałem rękę, a on złapał ją i przyciągnął do siebie aby i mnie uściskać. Gdy mnie puścił zapytał:
-A Tobie jak jest?
-Magnus, miło Cię poznać. To jest Biały- wskazałem na młodego Białorusina, który był bladszy niż wcześniej. Dzikus podszedł do niego i także wytarmosił ja wcześniej mnie i Przeowdnika. Wyglądało to bardzo komicznie. Biały dosłownie zniknął w objęciach wielkiego człowieka jakim był Dzikus.
-No to skoro wszyscy już są to jedźmy, poznacie się lepiej w czasie drogi. I tak już za długo tu sterczymy- rzekł nasz kierowca.
-Dobry pomysł- odpowiedziałem chwytając za klamkę drzwi samochodu od strony kierowcy. Gdy tylko je otwarłem, zdałem sobie sprawę, że droga może być ciężka. Na miejscu siedzenia pasażera była wielka butla z gazem - To gdzie będziemy siedzieć?
Przeowdnik znów się uśmiechnął:
-Na pace! A Tyś myślał, że gdzie? W kabinie nie mam miejsca. Wsiadajcie szybko.
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Usadowiłem się z tyły paki natomiast Dzikus i Biały usiedli po bokach. Patrząc na to wybrałem dobrze- mam oco plecy oprzeć. Oni niech sobie radzą.
-Teraz przykryje was tym brezentem- mówił "złotousty" mocując materiał na stelażu- gdy jakiś patrol drogówki zatrzyma mnie do kontroli to zapukam wcześniej w tył kabiny, aby wam dać znać, że macie siedzieć cicho. Nie potrzeba nam dodatkowych problemów.
Przykrył nas mrok, rozświetlany jedynie małymi prześwitami w materiale. Usłyszałem odgłos odpalanego silnika i ruszyliśmy. Każdy z nas starał się w miarę wygodnie ułożyć na pace. Gdy za jakąś chwilę przestało trząść samochodem, zrozumiałem że samochód porusza się już po asfalcie. Zaczęło się robić bardzo ciepło i duszno. Słońce ogrzewało materiał który nie przepuszcał zbyt wiele powietrza. Po jakimś czasie Dzikus odezwał się do naszej dwójki:
-Tak w ogóle to skąd jesteście?
-Jestem z Kijowa- odpowiedziałem.
-J-ja z Mińska- powiedział Biały jąkając się. Widać dalej był w szoku po tym niezwykle wylewnym powitaniu ze strony Dzikusa.
-Nie pietrajcie się tak!- zawołał radośnie wielkolud, poklepując Białorusina- może tak wyglądam, ale nie jestem już w wojsku.
To rozwiązało zagadkę jego munduru i tego karabinu, które teraz leżał pod okutymi w wielkie, wojskowe buty, byłego wojskowego.
-A z jakiej jednostki jesteś?
-Z 143 Dywizji Piechoty z Nowosibirska.
-Więc jesteś z Rosji- powiedziałem- długo w armii byłeś?
-Tak, urodziłem się w Lening... w Sankt Petersburgu. Zaciągnąłem się w 2003 roku. Ale odszedłem, bo mało płacili- powiedział, śmiejąc się głośno- a ty co taki milczący- zwrócił się do Białego- powiedz coś o sobie. Wyglądasz mi na studenta.
-Studiowałem kiedyś. Studia inżynieryjne, ale dość szybko je skończyłem.
-I postanowiłeś poszukać wrażeń!- odezwał się Dzikus, ponownie ze śmiechem na ustach.
-Czemu przerwałeś?- zapytałem. Spojrzał na mnie i powiedział cicho:
-Zostałem wyrzucony tak naprawdę.
-Za co?
-Ehh... skoro mamy spędzić jakiś czas na tym samochodzie to opowiem wam czemu, ale nie jest to jakaś porywająca historia. W akademiku dzieliłem pokój z jednym studentem, który zajmował się agitacją przeciwko Łukaszence. Chodził na protesty, prowadził bloga i tym podobne. Gdy powiedziałem mu, że chcę robić to co on, zapoznał mnie z resztą jemu podobnych. Bardzo fajne towarzystwo. W lutym poszliśmy wszyscy na protest. Była masa ludzi, ale i tak rozgoniła nas milicja. Udało mi się ucieć, ale mimo to zostałem wyrzucony z uczelni. Mó współtowarzysz poradził mi bym uciekał z kraju, bo nie dadzą nam spokoju. Uciekł do Polski, ja natomiast na Ukrainę. I tak oto jestem tutaj razem z wami.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Biały siedział wpatrując się w podłogę picupa.
-Więc ile masz lat?- spytał Dzikus, przerywając niezręczną ciszę.
-Dwadzieścia cztery- odpowiedział z wyraźną ulgą, że nie jest wypytywany o swoją studencką przeszłość.
Why won't we do anything?
Build up a wall around you so you don't have to see
Don't wanna preach but just think again
Joakim
Kot

Posty: 5
Dołączenie: 05 Sty 2013, 20:18
Ostatnio był: 15 Kwi 2016, 11:19
Miejscowość: Kraków
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 0

Reklamy Google

Re: Promieniotwórczy Raj

Postprzez Gizbarus w 04 Cze 2013, 19:34

Opowiadanie zaczyna się niby jak wiele mu podobnych, ale jednak potrafi wciągnąć. Opisy nie są może zbyt szczegółowe i długie, ale może to i dobrze - dzięki temu czyta się szybko i lekko. Dobrze zarysowane postacie wpadają do głowy - każdy z bohaterów na tyle się różni, że w dalszej części opowiadania pewnie nie będzie problemu z rozróżnieniem "who is who" (czasem mi się to zdarza, gdy ktoś ma gówniany styl pisania...).

Znalazłem parę literówek, przecinki jakoś mnie nie ubodły, więc podejrzewam, że jest pod tym względem zadowalająco. Poniżej parę byków:

Oto by się tarzać w bogactwie na starość o ile się jej dożyje?


'O to' - 'Oto' używa się do przedstawienia czegoś. Tu miałeś na celu co innego.

Facet był wielki dosłownie. Około dwóch metrów wzrostu i spokojnie 90 kilo żywej wagi


"Facet był dosłownie wielki" - bo w twoim zdaniu mamy typowy szyk przestawny. Spoko, gdyby bohater powiedział to na głos - jednak to jest narracja ;) I poza tym - 90 kg wagi przy dwóch metrach wzrostu to prawdziwy szkielet...:E Daj mu ze 120-130 kg, wcale się nie obrazi ;)

a głowę na wysokości czoła czerwoną bandanę


Wnioskując z kontekstu, pewnie chciałeś napisać coś w stylu "a głowę na wysokości czoła miał przewiązaną czerwoną bandaną" :P

wytarmosił ja wcześniej mnie i Przeowdnika


"Jak" i "Przewodnika" - zwykłe literówki.

Gdy tylko je otwarłem


Otworzyłem :E Otwarły to się same :P

Patrząc na to wybrałem dobrze- mam oco plecy oprzeć


"O co", literówka.

które teraz leżał pod okutymi w wielkie, wojskowe buty, byłego wojskowego


Pewnie tu miała być wzmianka o nogach? :P "Który teraz leżał pod nogami"? Przy czym nie 'okute', a 'obute'.

I jeszcze jedno - pickupa, nie 'picupa', jeśli już. Dwa razy w tekście użyłeś tego słowa błędnie.

Poza tymi drobnymi błędami i literówkami, które wypisałem, to jest dobrze, jak na moje średnio wprawne oko. Przyznam, że wprawdzie nic ciekawego się póki co nie wydarzyło, ale opowiadanie ma potencjał - pisz dalej, zobaczymy jak ci to pójdzie ;)
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 27 Sie 2024, 20:51
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: Promieniotwórczy Raj

Postprzez StalkerCell w 04 Cze 2013, 21:01

@Joakim - opowiadanie jest spox, napisz tego więcej. Gizbarus byki ci już wypisał. Przyczepie się jedynie do przecinków - ich brak powoduje, że w pewnym momencie czytelnik zostanie zbity z tropu i musi czytać po dwa, trzy razy ten sam tekst. Poza tym jest dobrze, nawet bardzo dobrze. I jeszcze jedno - słuchaj się Gizbarusa, jest naprawdę dobry w wyłapywaniu literówek (Giz, nie chodzi o moje story! :P )
Awatar użytkownika
StalkerCell
Weteran

Posty: 575
Dołączenie: 17 Lut 2013, 17:06
Ostatnio był: 06 Kwi 2021, 01:46
Miejscowość: Paniewo
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 57


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 17 gości