Wczoraj skończyłem Metro Last Light na średnim poziomie trudności.
Jest wręcz idealną kontynuacją Metro 2033, bardziej rozbudowaną, jest jak idealnie dopasowane puzzle...
Daje wszystko to, na co czekałem: rozbudowane miasta, więcej interakcji międzyludzkich, więcej historii z podziemia.
Co mnie najbardziej zabolało:
- za dużo filtrów! 3 - 4 filtry (zdarzało się...) na powierzchni lub na terenach podziemnych skażonych to stosunkowo zbyt duża pomoc. Może czepiam się niepotrzebnie, ponieważ przechodziłem głównie w trybie "stealth" i miałem większy zapas czasu? W Metro 2033 zdarzały się chwile kryzysowe i musiałem biec żeby dorwać kolejny filtr, ich brak był bardzo zauważalny. W Last Light filtry są rozłożone po sznurku, niczym checkpointy...
W połowie gry miałem mniej więcej 15 minutowy zapas powietrza, czyli raczej kiepski klimat survivalu. Można znaleźć filtry czekające na Ciebie na półce razem z maską, w co nie wierzę, zwłaszcza na terenach niebezpiecznych/nieodkrytych, nikt by tam przecież nie marnował takiego sprzętu, nie wierzę w dobrodusznych samarytaninów bandytów.
- tony amunicji - kolejne drastyczna zmiana względem Metro 2033. Last Light kojarzy mi się bardziej z Bioshock - mnóstwo skrzynek, apteczek, granatów. W pewnym momencie gry byłem załadowany amunicją po brzegi - co za dobrobyt!
- mniejsza dawka tej "rosyjskiej smuty" z Metro 2033, Last Light - pomimo dramatycznej fabuły - ma o 50% lżejszą atmosferę. Jest znacznie mniej klaustrofobiczny, dla jednych większa "otwartość świata" będzie zaletą, dla drugich minusem.
- totalnie nierozwinięty wątek kobiet w świecie Metro. Spotykamy Annę (jedyna kobieta - żołnierz pod ziemią?), która wpierw traktuje nas chłodno, po to aby nagle skręcić o 180 stopni w stronę czułej kochanki w kompletnie nierozwiniętym wątku romansu. Kompletne pogubienie sensu i niewykorzystany potencjał fabularny. Pominę milczeniem dość wysilone i wstawione na siłę wątki striptizerek - czuć dysonans, pomimo ulokowania ich w "mieście przestępców". Po prostu czuć, że coś tutaj do końca nie zatrybiło..
- momentami jakby wysilone wątki paranormalne: wizje w podziemnej rzece, wizje na powierzchni w trakcie eksploracji razem z małym Dark One (tunele z dłońmi). Najlepiej wyszły wizje w mieszkaniach i wspomnienia Artyoma z dzieciństwa.
Co mnie zaintrygowało:
- moral points znane również z Metro 2033, czyli punkty mające wielkie znaczenie przy zakończeniu gry, punkty, których ilość zdefiniuje finał. Nie jestem pewien, czy można je zdobyć w dużej ilości bez trzymania solucji przed oczami. W Last Light jest ich blisko 110 (!) do zdobycia, ja natomiast wątpię, abym przekroczył liczbę 20... Są rozłożone i schowane tak sprytnie, że ich zdobycie jest wyzwaniem samym w sobie. Polecam stronę Wiki Metro Last Light i listę punktów do zdobycia w poszczególnych lokacjach, można się zdrowo skonsternować. Przypuszczam że maksymalnie 25% punktów da się zdobyć w miarę intuicyjnie (czujemy jaka sytuacja wydaje się ważna z punktu widzenia moralności), cała reszta jest już nieco bardziej skomplikowana...
Co mnie zdezorientowało:
Różnica w wyglądzie kluczowych postaci: twarze Millera i Ulmana zaprezentowane w Last Light delikatnie mówiąc - RÓŻNIĄ SIĘ od tych, znanych z Metro 2033.
przykłady:
http://metrovideogame.wikia.com/wiki/Millerhttp://metrovideogame.wikia.com/wiki/UlmanJasne - rozumiem potrzeby rozbudowy wizualnej twarzy o detale, ale w tym wypadku mówimy o kompletnej zmianie aparycji..
"Zwiadowcy, chłopy na schwał, byli żołnierz piechoty morskiej - ci zatrzymywali się na sześćset osiemdziesiątym, chowali zapalone papierosy w dłoniach i zamierali, przyklejeni do szkieł noktowizorów". /Metro 2033/