t_man -
viewtopic.php?p=244608#p244608Nie jestem pewien, ale poniższy dowcip tu chyba jeszcze nie był (choć przysiągłbym, że go tu widziałem, ale w szukajce go nie znalazło):
Żona siedzi z mężem w domu. On siedzi w pokoju i czyta gazetę, ona robi kolację - załóżmy, że schabowego z ziemniakami. No i zonk - nie ma ziemniaków.
- Stefan. Stefan!
- Co chcesz?
- Ziemniaki się skończyły. Weź no skocz do sklepu i kup chociaż kilogram, żeby na parę dni starczyło.
- Dobra, to idę.
No i nasz Stefek poszedł do sklepu. Poszedł na dział warzywny, gdzie akurat na kasie stała młodziutka dziewczyna z... hm, "dużymi możliwościami i pięknym światopoglądem"
Obudziła się wtedy w Stefku natura podrywacza - tu ładny uśmiech, tam miłe słówko i tak od słowa do słowa wylądowali u niej w kawalerce. Po parogodzinnych harcach Stefan i dziewczyna zasnęli. Nagle on budzi się przestraszony i patrzy na zegarek - grubo po 22.
- Cholera, ale późno! Co robić, co robić...?! Mam!
Stefan budzi dziewczynę i pyta:
- Masz w domu mąkę albo talk?
- Hm? No, znajdę coś takiego, a po co ci to potrzebne?
- Muszę się jakoś żonie wytłumaczyć...
- I jak niby ma ci w tym pomóc mąka?
- Nieważne, po prostu ją przynieś i wysmaruj mi nią ręce!
Stefan się ubrał, ubrudził sobie ręce mąką i wraca do domu z tymi ziemniakami. Tam czeka na niego wkurzona żonka.
- STEFAN! Gdzie ty się do jasnej cholery podziewałeś! Ciebie wysłać po cokolwiek, to człowiek by prędzej z głodu zdechł!
- Przepraszam kochanie, ale gdy już byłem w tym sklepie, to mówię ci - taka piękna dziewczyna na kasie stała, że ach... No i tak od słowa do słowa wylądowaliśmy u niej.
- Terefere. Pokazuj ręce!
[zawstydzony Stefan wyciąga zza siebie dłonie] Ty podły kłamco! ZNOWU BYŁEŚ NA KRĘGLACH!!!
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!