"Wycieczka" by Kud

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

"Wycieczka" by Kud

Postprzez Kudkudak w 26 Mar 2013, 18:35

Postanowiłem wcześniej że napiszę jakieś opowiadanko, ale było zbyt banalne i przewidywalne - dlatego wykrzesało się w moim umyśle coś takiego. Chciałbym wspomnieć jeszcze o wkładzie Voldiego w korektę, uwierzcie mi, dzięki niemu tekst jest teraz o wiele lepszy ;) Dzięki! Oczywiście pewnie są błędy, dlatego tradycyjnie zachęcam do komentowania, oceniania i ukazywania ich, by tekst był bardziej czytelny. Miłego czytania życzę. Zobaczymy co z tego będzie.

PS. Dedykuję ten tekst Merhiusowi, bydlakowi który wspierał mnie moralnie podczas dłuuugich rozmów mobilizując mnie do pracy, przy okazji ogrywając w szachy i pomagając w korekcie usilnie czepiając się jednej kwestii.

Wycieczka

Prolog
:

Biegłem ile sił w nogach, mój samolot miał zaraz odlatywać. Na lotnisku, niemal jak mrówki, krzątali się ludzie - jedni nosili bagaże, inni starali się dogadać pośród zgiełku, jeszcze inni nerwowo obserwowali otoczenie, stojąc w długich kolejkach. Z początku ciekawiło mnie to, w końcu pierwszy raz jestem na lotnisku, ale zaraz skupiłem się na dotarciu do bramki przed startem mojego samolotu. Zagapiłem się wcześniej i mam. Ostatnie kroki, rozmowa z kierownikiem i już wchodzę do długiej, blaszanej rury wypełnionej fotelami, walizami i, rzecz jasna, ludźmi. Odetchnąłem z ulgą - choć szczerze, byłem przerażony. Widziałem tyle programów obrazujących katastrofy lotnicze, że z początku bałem się lecieć, ale piękno kraju do którego lecę jest... nie do opisania.

Australia. Wielki, a zarazem mały kontynent - gigantyczna równina, bezkresna wolność i świeże powietrze. Do Kraju Kangurów ciągną mnie także zyski - od dawna chciałem zostać poszukiwaczem minerałów. Mówią, że w okolicach Alice Springs można wykopać takie cuda, nawet wielkości pięści! Piękne i skrzące się, może nie jest to złoto ale jakieś opale czy agat pewnie znajdę - z taką wiedzą to zostanę jedynie amatorem, choć kto wie. A nuż mi się poszczęści? Nawet sobie nie wyobrażam, ile za to dostanę. Pewnie zyski zrekompensowałyby moje wydatki na remont starego mieszkania... W sumie, nie wiem po co to robiłem, skoro i tak wyjeżdżam. Australia... Zadzwonię do znajomego, niech wystawi tą chałupę na sprzedaż w moim imieniu. Kupię sobie nową willę w Australii. W czasie tych rozmyślań musiałem poprawić siedzenie, bo, szczerze mówiąc, zdrętwiały mi nogi. A to dopiero zaledwie dwadzieścia minut z kilkunastu godzin... Stewardesa zapytała mnie, czy chcę coś do picia. Pokiwałem głową i zaraz wróciłem do wspomnień, łapczywie żłopiąc "mineralkę".

Przypomniała mi się ukochana. Nie wiem dlaczego, po prostu patrząc w chmury zauważyłem jej piękną twarz. Do głowy zaraz uderzyły najlepiej zapamiętane myśli, zmaterializowały się przede mną jej atrakcyjne kształty i zmysłowa sylwetka... jak młoda bogini patrzyła teraz przez chwilę w moją stronę. Ale tylko w głowie... Rozstaliśmy się dwa miesiące temu, dziś mija dokładnie pięćdziesiąty trzeci dzień. Przez studia. Nie byłem specjalnie uzdolniony intelektualnie - ot, osiłek nie grzeszący intelektem... A ona? Mądra i inteligentna - nie mogłem jej powstrzymać, tylko bym jej tym zaszkodził. Może znajdę sobie lepszą... wolę o tym nie myśleć, wolę cicho uświadamiać siebie samego w tym, że ona mnie jeszcze kocha i pamięta o męskiej połówce, z którą żyła nierozłącznie przez dwa lata. Może gdy znajdzie kogoś lepszego zdarzy się, że będzie szczęśliwa z nim. Kocham ją, muszę pozwolić jej odejść.

- Panie i panowie, tu mówi kapitan. Znaleźliśmy się w strefie wzmożonego ruchu powietrza związanego z układem chmur burzowych. Proszę upewnić się, czy bagaż jest właściwie zabezpieczony, usiąść na swoim miejscu, zapiąć pas i przygotować się do wstrząsów. Czas przelotu prawdopodobnie może zostać nieznacznie wydłużony. W razie jakichkolwiek pytań proszę wołać obsługę. Przepraszamy za utrudnienia i mamy nadzieję, że dalsza podróż przebiegnie bez zakłóceń. Dziękuję.
Pięknie, nie ma to jak zacząć podróż życia od spóźnionego przylotu...
- Przepraszam, mogę wiedzieć którędy będziemy lecieć? - zaczepiłem przechodzącą stewardesę.
- Najprawdopodobniej w okolicach Lublina. To gdzieś we wschodniej Polsce. Później wzdłuż granicy białorusko-ukraińskiej.

Podziękowałem i uspokojony powoli zasnąłem.

***

Wstrząsnęły mną turbulencję. Szybko otworzyłem oczy. Wszystko wokół fruwało, bagaże walały się po podłodze, walizki spadały z hukiem, ubrania leżały porozrzucane po całym wnętrzu. Złapałem się fotela i podciągnąłem do góry - nikt nie potrafił zachować spokoju, dlatego to nie mogły być zwykłe turbulencje. Nagle coś błysnęło tak oślepiającym blaskiem, że niechcący wrzasnąłem, zasłaniając oczy rękoma. Zakryłem je dłonią, wstałem z miejsca i starałem się biec - sam nie wiem, dokąd. W takiej sytuacji człowiek nie myśli. Dotknąłem czegoś, otworzyłem oczy i zobaczyłem niebo rozdzierane dziesiątkami jaskrawych błyskawic. Kolejny błysk, nie tak porażający jak za pierwszym razem, jednak znowu przymknąłem powieki. Nie mogłem się powstrzymać i po chwili je podniosłem - zobaczyłem chmury zabarwione czerwienią, złote grzmoty i dziwną mgłę. Nie mam pojęcia co to jest, ale jedno jest pewne - jest piękne. A to co jest piękne, jest też niebezpieczne.

Pilot wybiegł z kabiny, poślizgnął się i uderzył skronią w podłogę zostawiając szkarłatne kropelki. Wszyscy zachowywali się jak oszalali, niektórzy kryli się za siedzeniami, matki przysłaniały płaczące dzieci, a ojcowie z kolei żony. Ogromny huk wstrząsnął samolotem i nami wszystkimi. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że skoro pilota nie ma... Ruszyłem w kierunku dziobu. W kabinie zastałem ciało jednego z nich, wyglądało na poparzone. W pewnej chwili pokryte bąblami truchło przekręciło się na bok odsłaniając twarz ozdobioną krwawymi szramami po szkle. Syczący wiatr w zawrotnym tempie wlatywał do środka. Nie mogąc nic zrobić ukryłem się w toalecie. O dziwo nikogo tu nie było.

Nie wiem co się dzieje, nie wiem gdzie jesteśmy... Ominęliśmy burzę, co ona mówiła... przez Lublin. Według jej zapewnień będziemy lecieć dalej przez Białoruś lub Ukrainę. Zaraz... jeśli lecieliśmy teoretycznie prosto, mniej więcej w takim kierunku, to gdzieś tam powinna być rzeka Prypeć, a przy niej...

Zwymiotowałem. Słyszałem w wiadomościach o Strefie Czarnobylskiej, a głównie o rzeczach, jakie tu się ostatnio wyprawiają. W telewizji już nawet zrobili program w National Geographic o dwugłowych dzieciach, drzewach z jakimś świecącym zielskiem i kamykami z kosmosu. Oczywiście USA chciało "zabezpieczyć" teren, ale Ukraina dostrzegła w tym wielkie zyski, zarabiając na owych "kamieniach z kosmosu" - kupują je głównie bogaci. Zwiększyła się też liczba ludzi, którzy chcieli tak zarobić na siebie lub swoje rodziny; niestety, zwykle więcej ludzi przyjeżdża, niż wyjeżdża. Podobno część z nich osiadła tam na dobre, ale część skończyła... no, nie najlepiej. Jednak nie to teraz było najważniejsze. Zdałem sobie sprawę, że zaraz się rozbijemy i zmienimy w krwawą miazgę. Otrząsnąłem się i otworzyłem drzwi. Dziwne zjawisko ucichło, słyszalny był teraz porywczy świst wiatru - wybite szyby zasysały co mogły. Ale karmazynowy blask zaraz powrócił i uderzył ze zdwojoną siłą. Poczułem jak uginają mi się nogi, jak padam na ziemię. Dźwięk rozdzieranego metalu zaczął piszczeć w uszach, a przez małe okienka zauważyłem, jak kawałek skrzydła samolotu odrywa się od kadłuba i znika w chmurach.

"Może coś uda mi się zrobić, na filmach zawsze im wychodzi" - pomyślałem i wpełzłem znów do kabiny. Z odrazą odepchnąłem martwe ciało pilota i zasiadłem za sterami. Przerażające dźwięki i potężna dziura w szybie nie dawały mi się skupić. Instynktownie zacząłem walić we wszystkie przyciski, pociągać za każdą wajchę i przekręcać nawet najmniejszą gałkę. W pewnym momencie znowu wszystko ucichło... Spojrzałem do przodu i momentalnie, instynktownie zasłoniłem twarz ręką. Samolot wleciał w jakiś opuszczony budynek, którego ściana momentalnie zgniotła, rozdarła i zniszczyła jego kadłub i część kokpitu. Zanim zdałem sobie sprawę, że siedzę w fotelu i nadal żyję, maszyna, a raczej to, co z niej zostało, przechyliła się na bok orając grunt. Chodnik i cześć ulicy znikała, podłoże rozpadało się pod wpływem tarcia na niezliczoną ilość małych kamyków, snopów iskier i dymu.

Koniec.

Ostrożnie podniosłem powieki. Moja ręka obficie krwawiła, rozcięta odłamkami szkła, wbitymi głęboko w skórę. Zwłok drugiego pilota nie było nigdzie widać. Powoli odwróciłem głowę w bok. Tak jak się spodziewałem z tego, co niedawno było samolotem zostały tylko wygięte stalowe kości szkieletu. Nie wiem czy ktoś przeżył wypadek, nie mam zamiaru bawić się w bohatera. Wyczołguję się z potrzaskanego dziobu, otrzepuje z siebie szkło. Delikatnie otwieram drzwi, które nagle same odpadły, tworząc podest. Musiałem zeskoczyć na ulicę, co skończyło się upadkiem - szok nadal rządził częścią mojego ciała. Nie miałem sił wstać, zacząłem więc czołgać się do majaczącej niedaleko blaszanej budy. Wygląda na poradziecki przystanek autobusowy. Pomyślałem, że usiądę tam i pozbieram myśli. Potężny wybuch i towarzysząca mu kula ognia przypiekająca obolały kark sprawiły, że zacząłem pełzać nieco szybciej, choć każdy ruch sprawiał ból.

Wpiłem palce w szparę między deskami, drugą ręką chwyciłem trzon znaku drogowego, pobrudzonego ciemnym nalotem i sypiącą się rdzą. Podniosłem się i zrobiłem krok do przodu tylko po to, by upaść na ławkę. Nie mając więcej tchu, położyłem się byle jak na nowym, niewygodnym łóżku i zacząłem myśleć: "Gdzie ja mogę być? Nie wiem jak duża jest ta strefa. Jak daleko jest stąd do granicy? Trzeba stąd uciec - natychmiast! Nie, najpierw trzeba się wyspać. Głupcze, jak chcesz uciec?! Nie wiesz co tu żyje - w telewizji były dwugłowe niemowlęta, ale na pewno jest tu coś więcej. Inaczej ludzie wracaliby do domów. Spać. Może wyśnię sobie jakąś taktykę. Ale jak to... Spać w takim miejscu? Na to wygląda."

Przymknąłem oczy. Miałem jednak dziwne uczucie, jakby jakiś zły sen, zjawa, wizja, jakby coś się przede mną zmaterializowało. Podniosłem powieki i serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. Dwa ogromne, porażające, ciemne otwory wpatrujące się we mnie złowrogo przysłoniły mi świat. Za nimi widziałem jakąś rozmytą postać. Człowieka. Ktoś trzymał dubeltówkę na wysokości moich oczu. Raczej nie miał przyjaznych zamiarów.
Ostatnio edytowany przez Kudkudak 26 Mar 2013, 21:27, edytowano w sumie 2 razy
Image
Image Image Image Image Image

Za ten post Kudkudak otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Gwizdek, Merhius, Canthir.
Awatar użytkownika
Kudkudak
Legenda

Posty: 1461
Dołączenie: 02 Lis 2011, 18:55
Ostatnio był: 02 Maj 2020, 00:25
Miejscowość: atomizer
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 656

Reklamy Google

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez KOSHI w 26 Mar 2013, 19:19

Jedziemy z koksem. Tekst - braki w przecinkach, ze 2 powtórzenia (oczy i coś tam), na początku dwa zdania - jedno w czasie przeszłym, inne w przyszłym. Ogólnie jest dobrze, są to pierdółki. Co do fabuły: Pomysł dostania się do zony niezły, zupełnie inny niż standardowa historia typu spakowałem się i jadę. Jak usłyszałem Lublin, Ukraina itd., to wiedziałem, że rozbiją się w Strefie, więc efektu zaskoczenia brak, a myślałem, że serio wyślesz bohatera do Krainy Kangurów ;) Opisanie całej akcji mało mi się podobało. Raz - wątpię, czy stewardesa wie, nad jakimi miastami się leci. Dwa - po wystartowaniu samolotu ludzie po nim nie łażą. Tylko obsługa i jak chcesz się ewentualnie odlać. Trzy - chyba po rozhermetyzowaniu samolotu typu wybite okna i przednia szyba u pilotów narobiłby się bajzel, a tu bohater siedzi w sraczu po to , by za chwilę siąść za sterami. Szczerze powiedziawszy pomysł niezły, ale średnio wykonany, dość naciągany i zawierający trochę baboli logicznych. A tak na marginesie miałem wrażenie, że czytam trochę o katastrofie smoleńskiej... Mgła, urwane skrzydło. Czytam i czytam i tak sobie myślę, ku*wa zaraz brzoza będzie...

Ogólnie czytało się to nieźle. Trochę trąciło Indianą, ale w sumie jest ok. Zapodaj 2 rozdział, to zobaczymy, coś wykombinował.
Image
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 23 Lis 2024, 06:46
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Kudkudak w 26 Mar 2013, 19:48

Dzięki za miłe słowa, zawsze będzie mnie to motywować do dalszych czynów. Postaram się napisać coś jeszcze, ale w swoim czasie - brak weny, tli mi się coś w głowie i zaraz ucieka. Niestety mam do czynienia z takim pisaniem pierwszy raz (to moje pierwsze opowiadanie) dlatego nie będzie to technicznym arcydziełem. Mimo to, postaram się coś zdziałać ;) Dzięki.
Image
Image Image Image Image Image
Awatar użytkownika
Kudkudak
Legenda

Posty: 1461
Dołączenie: 02 Lis 2011, 18:55
Ostatnio był: 02 Maj 2020, 00:25
Miejscowość: atomizer
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 656

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Merhius w 26 Mar 2013, 20:50

No, Panie Kudek, ładnie się napracowałeś. Jak na pierwsze opowiadanie to naprawdę super. Podoba mi się akcja z rozbitym samolotem (choć nadal nie wiem jakim cudem rząd Ukrainy pozwala na swobodne przeloty nad strefą :caleb: ) i akcja z Australią, na początku myślałem że to "praca nie na temat" :D

A za dedykację dziękuję, choć mam dwie uwagi:
- Bardziej by mi pasowało "Dedykuję ten tekst temu bydlakowi - Merhiusowi, który bez litości wytykał mi błędy w tekście, czepiał się pierdól, ograł mnie w szachy i wspierał mnie moralnie podczas dłuuugich rozmów mobilizujących mnie do pracy, przez które zostaliśmy wydaleni z SB :caleb: " Czy coś w tym stylu ;)
- Druga rzecz, ja Cię ograłem w szachy trzy razy :caleb: Nie zapominaj o tym.
Ostatnio edytowany przez Merhius, 27 Mar 2013, 01:13, edytowano w sumie 1 raz
Awatar użytkownika
Merhius
Stalker

Posty: 133
Dołączenie: 24 Maj 2012, 21:37
Ostatnio był: 27 Paź 2016, 02:55
Miejscowość: Gruzowisko koło reaktora
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 94

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Gizbarus w 26 Mar 2013, 21:33

Nooo, co mogę powiedzieć. Na początku, że masz przesrane jak gówno w wentylatorze, żeś mi nie dał tekstu do sprawdzenia, mimo żeś obiecał :caleb:

A już całkiem serio - dość ciekawy początek, choć mam co do niego małe zastrzeżenia. W pierwszym akapicie bohater wchodzi do samolotu, w drugim i trzecim rozmyśla, a w czwartym nagle już dowiaduję się, że kapitan ostrzega przed turbulencjami... Aż ponownie przeleciałem wzrokiem akapity, czy aby czasem czegoś nie pominąłem... Może dodaj coś w stylu "podczas moich rozmyślań samolot wystartował" czy podobnego?

Poza tym - podoba mi się podkreślenie faktu "w takiej sytuacji człowiek nie myśli" ;) Koniec końców niewiele osób jest w stanie zachować zimną krew w takiej sytuacji.

Co do reszty - jest nieźle. Może nie jakiś wielki szał (nie potrafię sobie wyobrazić tego budynku, w jaki wpadł samolot, no ale wiadomo, że zbytnie opisy nie miałyby sensu w tym momencie), ale zobaczymy, jak rozkręcisz to później ;)
A czy TY już przeczytałeś i oceniłeś moją twórczość?
"Samotność w Zonie" - nadal kontynuowana.
"Dawno temu w Zonie" - tylko dla weteranów forum.
"Za późno" - czerwona część cyklu "Kolory Zony"
"Akurat o czasie" - biała część cyklu "Kolory Zony"
"Za wcześnie" - niebieska część cyklu "Kolory Zony"
"Pęknięte Zwierciadło" - mini-cykl o Zonie w wersji noir
Awatar użytkownika
Gizbarus
Opowiadacz

Posty: 2895
Dołączenie: 18 Paź 2011, 16:44
Ostatnio był: 27 Sie 2024, 20:51
Miejscowość: Zadupie Mniejsze Wybudowania Kolonia II
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 854

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Voldi w 26 Mar 2013, 21:36

Gizbarus napisał(a):Nooo, co mogę powiedzieć. Na początku, że masz przesrane jak gówno w wentylatorze, żeś mi nie dał tekstu do sprawdzenia, mimo żeś obiecał :caleb:


Hahaha! Sory, Giz. Pierwszy! :E Możesz się zająć drugą częścią :)

Komentować nie będę, bo co i mogę powiedzieć, jak tekst widziałem kilka razy przed publikacją?
Najwyżej dziękuję za wspomnienie :)
Image

Za ten post Voldi otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Kudkudak.
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Kudkudak w 26 Mar 2013, 21:42

Gizbarus, postanowiłem że dam go Voldiemu. Nie poczuj się urażony, ale potem był Gwizdek i Merhius, o Tobie sobie przypomniałem dzisiaj :P Merhius mi truł o tym, że nie można latać nad Zoną i zapomniałem...druga część dojdzie :P
Image
Image Image Image Image Image
Awatar użytkownika
Kudkudak
Legenda

Posty: 1461
Dołączenie: 02 Lis 2011, 18:55
Ostatnio był: 02 Maj 2020, 00:25
Miejscowość: atomizer
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 656

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Merhius w 26 Mar 2013, 21:50

Bo nie można, to strefa zamknięta, pełna anomalii itd. Nie wiadomo jak wysoko sięga Zona, ruch lotniczy powinien być zamknięty przez wojsko :caleb: I nie zwalaj winy na mnie za swoje błędy, Kudini ;)
Awatar użytkownika
Merhius
Stalker

Posty: 133
Dołączenie: 24 Maj 2012, 21:37
Ostatnio był: 27 Paź 2016, 02:55
Miejscowość: Gruzowisko koło reaktora
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 94

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Kudkudak w 26 Mar 2013, 21:56

Merczi - dowiesz się w swoim czasie dlaczego można latać nad Zoną w tą i we wtę. Dla uściślenia dodam, że w tym opowiadaniu mamy rok 2018, dlatego coś nie coś się pozmieniało w życiu i ingerowaniu Strefy w inne obszary. Na marginesie - a kto mi spamował chyba pięć razy o blaskach, znakach ";" i wysokościach Zony n.p.m.? No, Merczi.

:

I tak jesteś słaby w statki :caleb:
Image
Image Image Image Image Image
Awatar użytkownika
Kudkudak
Legenda

Posty: 1461
Dołączenie: 02 Lis 2011, 18:55
Ostatnio był: 02 Maj 2020, 00:25
Miejscowość: atomizer
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: RPG-7u
Kozaki: 656

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez Merhius w 26 Mar 2013, 22:25

Robiłem to w dobrej wierze, racico :caleb: Żebyś nie miał błędów logicznych w opowiadaniu. Przypomij sobie ilu błędów dzięki mnie uniknąłeś, zią. A tak po za tym to skąd ja miałem wiedzieć który jest rok w opowiadaniu?!

:

W statki jestem słaby bo jesteś :realcaleb: i hakujesz mi gg


EDIT:
Kudini, ja sobie zapamietam tego kozaczka, obiecałeś a teraz grecki ogień z dupy puszczasz :caleb:
Ostatnio edytowany przez Merhius, 30 Mar 2013, 20:10, edytowano w sumie 1 raz

Za ten post Merhius otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Kudkudak.
Awatar użytkownika
Merhius
Stalker

Posty: 133
Dołączenie: 24 Maj 2012, 21:37
Ostatnio był: 27 Paź 2016, 02:55
Miejscowość: Gruzowisko koło reaktora
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 94

Re: "Wycieczka" by Kud

Postprzez echelon w 27 Mar 2013, 10:56

Błędy stylistyczne pomijam, napiszę dlaczego nie będę czytał kolejnej części: słaby pomysł na opowiadanie, w ogóle nieciekawy. Gość przez przypadek dostaje się do Strefy, z której chce uciec, ale wcześniej będzie pewnie poznawał jej florę i faunę (zapewne z mocnym naciskiem na to drugie), bowiem na razie wie tylko tyle, że mieszkają tu jakieś dzieci, u których liczba posiadanych głów jest powyżej statystycznej średniej. Ponadto należy się spodziewać, że zostanie stalkerem, znajdzie artefakt i zabije snorka, a wieczorem zagra na gitarze.
Już sam opis podróży samolotem demotywuje - facet wchodzi do kabiny pilotów, wciska i przesuwa wszystko, co może wcisnąć po czym samolot uderza w jakiś budynek i mimo, że kabina pilotów zostaje rozwalona, to nasz bohater przeżywa i nawet nogami fika. Jak dla mnie to opowieść z cyklu zabili go i uciekł, baśń tysiąca i jednej nocy.
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 12 Lis 2024, 20:24
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 17 gości