przez paintball_0 w 22 Paź 2014, 19:59
Aktualnie przechodzę gry, które kupiłem na tej czy innej wyprzedaży albo w bundlu. Dzisiaj trafiło na Homefront. Całość zajęła mi aż DZIEWIĘĆ godzin (9h). Grałem na detalach full-full, max-max. Nie schodziło poniżej 60 fps, grałem z włączonym licznikiem klatek na sekundę. Grałem przeważnie na najwyższym poziomie trudności, czyli "partyzant". Jednak co jakiś czas trafiałem na fragment będący czystym killroomem albo fragment, którego po prostu nie da się zaliczyć bo SI jest rodem z CoDa- wszyscy przeważnie strzelają tylko w ciebie, nawet jeśli kampujesz po drugiej stronie mapy na leżąco i zza zasłony.
Najpierw co mi się w tej grze podobało. Szeroko pojęta grafika. Gra wygląda po prostu ładnie i nie mam tutaj na myśli przepychu szejderów i innych dajrektów. Mam na myśli projekt leveli, tekstury, modele, krajobrazy i tak dalej. Podobała mi się też oprawa dźwiękowa, muzyka, dźwięki wystrzałów i otoczenia, głosy postaci.
Zagrałem w tę grę po raz pierwszy już bodaj tydzień po premierze. Nie dałem rady przejść poza sekwencję z ucieczką z tego autobusu na samym początku. Gra nie miała wtedy opcji wyłączenia celownika oraz wyłączenia celownika zmieniającego się na "X" przy trafieniu wroga. Musieli te opcje dodać przy którymś tam patchu, bo byłem miło zaskoczony że da się grać bez celownika i bez oznaczeń trafienia przeciwnika.
Co było przeciętne i nie wybijało się ponad inne gry o współczesnych działaniach wojennych? Ogólnie pojęty gameplay. Nic odkrywczego, ale i nic irytującego. Po prostu przeciętna kopia rozwiązań z Call of Duty.
Co mi się nie podobało? Tutaj w punktach, żeby było czytelnie.
1. W grze ukryte są gazety, które się zbiera i czyta. Po pierwsze sama idea tych znajdziek jest do dupy. Zamiast wczuwać się w klimat, zamiast obserwować piękno otoczenia, zamiast angażować się w akcję albo oglądać odgrywane przede mną sceny, ja latałem po całej mapie ignorując wszystko co się dookoła mnie dzieje, żeby być pewnym, że znalazłem i zrozumiałem jak najwięcej z tego w jakim świecie się akcja rozgrywa i jak doszło do tego, że Korea Pany. Nikt mi niby nie każe zbierać znajdziek ale to silniejsze ode mnie, bo są one fabularne. Normalnie w grach akcji typu CoD olewam te wszystkie komputerki i teczuszki, bo nic nie wnoszą. Homefront nie jest z resztą grą nastawioną na eksplorację, tylko na akcję. Tego typu znajdźki negatywnie wpływają na płynność gry.
2. Hit Boxy. Gracza przeciwnik może trafić nawet jeśli gracz jest cały schowany za przeszkodą. Gracz przeciwnika może NIE trafić nawet strzelając prosto w głowę, prosto w TWARZ, bo na drodze stoi przedmiot posiadający niewidzialną ścianę. Łatwiej to zaobserwować w grze niż wytłumaczyć. Ale wnerwia niemiłosiernie, kiedy prujesz we wroga widocznego od pasa w górę, stojącego za jakimiś workami z piaskiem, a ten nic.
3. Nie sposób wizualnie stwierdzić jakie wyposażenie taktyczne jest zamocowane na broni. Trzeba podejść i przeczytać opis broni, żeby się dowiedzieć. Przykład: na ziemi leży gołe M4 (model leżącej broni nie posiada ani celownika ani granatnika). Podnoszę z ziemi, okazuje się, że jednak posiada granatnik oraz celownik! Ikonka broni wyświetlana, kiedy podejdziesz do broni na odległość pozwalającą na jej podniesienie również nie pasuje do przedmiotu. Dopiero opis broni mówi ci dokładnie co leży przed tobą. W grze akcji, w której nie ma czasu czytać opisów taka sytuacja jest niedorzeczna i karygodna.
4. SI wrogie i ludzi po twojej stronie jest debilne. Niejednokrotnie ginąłem bo mój człowiek nie strzelał do wroga stojącego 5 metrów dalej. Wielokrotnie zachodziłem wroga od frontu i dźgałem nożem bo nie strzelał we mnie mimo że miał mnie na muszce. Wielokrotnie przeciwnicy przechodzili obok moich ludzi nie oddając ani jednego strzału i wielokrotnie moi ludzie robili to samo idąc obok wroga. Wielokrotnie moi ludzie zacinali się gdzieś w przejściu i ginąłem bo nie mogłem zejść z linii ognia.
5. System zapisu gry jest zrobiony przez sadystę, jeśli nie idiotę. Sejwy prawie zawsze są robione PRZED przemową, ekspozycją, potrzebą dobiegnięcia tych dodatkowych 20m albo uruchomieniem jakiejś scenki czy wykonaniem interakcji. Przez co gracz jest zmuszony do marnowania czasu na ich ciągłe odtwarzanie przed wejściem do walki, w trakcie której przed chwilą zginął. Wnerwiająca rzecz, szczególnie kiedy przed tobą wyjątkowo ciężki etap szturmu albo obrony.
6. Kompletnie nieciekawi bohaterowie. Naprawdę przez całą grę dopingowałem Koreańcom i cieszyłem się kiedy ginęła jakaś ważna fabularnie postać. Nigdy w żadnej grze nie starałem się celowo i z premedytacją trollować SI sprzymierzeńców i robić wszystko na przekór zamierzeniom twórców. W tej sprawiało mi to czystą radość i satysfakcję.
Gdyby nie te wypunktowane wady gry, dałbym jej nawet i 6/10 za niekonwencjonalny teren działań i historię alternatywną. Ostateczna ocena to jednak 4/10. Jest to gra zdecydowanie poniżej przeciętnej i nietypowa fabuła nie ratuje wnerwiającego gameplayu. Po prostu się przy niej źle bawiłem. Bardziej wnerwiała niż bawiła. W dodatku zakończenie jest jakieś takie ucięte. Nie pasuje do całości, liczyłem na amerykański patos do porzygu, przynajmniej bym się miał z czego pośmiać. A gra skończyła się nawet gorzej niż pojedyncza kampania L4D. Absolutnie nie polecam Homefronta nikomu. To zwykła strata czasu, więcej frajdy dały mi trailery do tej gry i kampania reklamowa, niż sama gra.